Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wejście smoka Darcy'ego Warda

Janusz Woźniak
Darcy Ward po raz pierwszy miał szansę zadebiutować przed gdańską publicznością. W poniedziałek nie dał się objechać żadnemu z rywali
Darcy Ward po raz pierwszy miał szansę zadebiutować przed gdańską publicznością. W poniedziałek nie dał się objechać żadnemu z rywali G. Mehring
Westchnienie ulgi musiało się wyrwać z piersi gdańskich żużlowców po ostatnim wyścigu meczu z Orłem Łódź. Po dwóch porażkach wreszcie wygrali. Pewnie i wysoko. Lotos Wybrzeże pokonał bowiem Orła 60:30. Oby ten sukces był zwiastunem tego, że podopieczni Stanisława Chomskiego trafili, dosłownie i w przenośni, na właściwe tory.

Trybuny na wczorajszym meczu były pustawe. To "koszt" dwóch porażek na początku sezonu. Niewiele ponad trzy tysiące kibiców, mimo bardzo ładnej pogody, zdecydowało się przyjść na stadion. Na prezentacji najwięcej oklasków, jak się później okazało wcale nie na wyrost, otrzymał debiutujący w gdańskiej drużynie dwukrotny mistrz świata juniorów Darcy Ward. Po pierwszym wyścigu oklasków jednak nie było, bo gospodarze przegrali to inauguracyjne starcie 2:4. Profesorem dla Thomasa H. Jonassona i Renata Gafurowa okazał się Daniel Jeleniewski. Ostatni w tym wyścigu Gafurow, zamiast jechać, szamotał się na torze. Niewielkie straty udało się odrobić już w wyścigu młodzieżowym, w którym Ward pokazał, że... należy żałować, iż nie mógł, z powodu kontuzji, wystartować w dwóch pierwszych meczach Lotosu Wybrzeża.

Trzeci wyścig to pierwszy w meczu upadek. Dawid Stachyra i Jacek Rempała walcząc o lepszą pozycję w łuku wspólnie wylądowali na bandzie. Było jednak elegancko, obaj wstali, kurtuazyjnie podali sobie ręce, a sędzia powtórzył wyścig w pełnym składzie. Powtórka przyniosła podwójne zwycięstwo gospodarzy, Paweł Hlib był na mecie przed Stachyrą i Lotos objął pierwsze w meczu prowadzenie 11:7. Później indywidualne zwycięstwa Magnusa Zetterstroema i ponownie Hliba, w wygranych po 4:2 wyścigach, pozwoliły zwiększyć tę przewagę. Trener gości Janusz Ślączka, który jeszcze przed meczem zapowiadał walkę o zwycięstwo, bez powodzenie próbował korzystać z rezerwy zwykłej i taktycznej. Cztery kolejne wyścigi gdańszczanie wygrali podwójnie i po dziewiątej gonitwie prowadzili już 39:15. W tym czasie mógł poczuć się lepiej Gafurow, który przypomniał sobie, jak się jeździ na gdańskim torze, przywożąc pięć punktów. Niestety, czwarty start znowu mu się nie udał i z defektem, ale na ostatniej pozycji, zjechał z toru.

Dziesiąty i jedenasty wyścig wygrany przez łodzian po 4:2 to był już tylko łabędzi śpiew gości w tym meczu. Prawda jest bowiem taka, że Orzeł w Gdańsku nie polatał. Wręcz był na uwięzi. Trudno było jednak podopiecznym Ślączki marzyć o honorowej chociażby porażce, skoro tylko Jeleniewski, Mateusz Szczepaniak i szwedzki młodzieżowiec Linus Sundstroem wiedzieli, po co wyjeżdża się na tor. Ta trójka zdobyła 27 "oczek", a pozostali czterej tylko 3.

To są zmartwienia łodzian. Lotos tym występem przywrócił nadzieję, że jednak powalczy o awans. Darcy Ward, w debiucie, zdobył wraz z bonusami komplet punktów i to na torze, na którym w poniedziałkowe południe przejechał zaledwie kilka treningowych kółek. Pokazał, że powinien być mocnym punktem naszej drużyny. "Zorro", Jonasson i Hlib też zrobili swoje, a wszystkim seniorom chyba dobrze robi świadomość, że najsłabszy wypada z gry w następnym meczu. Wczoraj nie jeździł Mikael Max, który w Rybniku zastąpi... No właśnie, kogo? Z punktowej statystyki wypada na Stachyrę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki