Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weekendowy „rajd” Drogą Królewską. Co z bezpieczeństwem turystów w centrum Gdańska?

Maciej Naskręt
Kilka lat temu Gdański Zarząd Dróg i Zieleni chwalił się jak to kompleksowo rozwiązał problem aut jeżdżących po centrum. Praktyka pokazuje, że nie do końca skutecznie. Wciąż można wjechać na deptak w biały dzień.
Kilka lat temu Gdański Zarząd Dróg i Zieleni chwalił się jak to kompleksowo rozwiązał problem aut jeżdżących po centrum. Praktyka pokazuje, że nie do końca skutecznie. Wciąż można wjechać na deptak w biały dzień. Maciej Naskręt, pomorskie998.pl
Dzisiaj na Drogę Królewską w Gdańsku może wjechać samochodem każdy. Przekonaliśmy się o tym w weekend po wątpliwych wyczynach kierowcy w aucie wynajętym na minuty. Ta część miasta wymaga radykalnych zmian w infrastrukturze, która wyeliminuje podobne sytuacje - wprowadzi daleko idące utrudnienia.

Gdańsk to piękne turystyczne miasto. Przyjeżdża tutaj kilka milionów gości każdego roku z Polski i zagranicy. W ścisłym centrum zabawa trwa do białego rana. Goście przyjeżdzają zrelaksować się i spędzić z przyjaciółmi miły czas, zapomnieć o troskach codziennego życia.

Na szczęście jeszcze się tak dzieje. Sporym jednak obciążeniem wizerunkowym miasta stał się nocny rajd 30-letniego kierowcy najbardziej uczęszczanym deptakiem - ulicą Długą i ulicą Stągiewną w Gdańsku. Wizerunek miasta, czyli bezpiecznej turystycznej enklawy został realnie nadszarpnięty.

Lokalne media obiegło nagranie, jak wspomniany kierowca z impetem wjeżdża w latarnię na ul. Chmielnej. Można mówić o szczęściu. Zazwyczaj stoi tam mnóstwo osób, bowiem dwa kroki dalej znajduje się wejście do lokalu.

Nie wiadomo, czy kierowca był pod wpływem substancji odurzających. Niemniej usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym poprzez umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego i w następstwie spowodowania uszczerbku na zdrowiu u dwóch osób. Grozi mu za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Bezpieczeństwo

Przy tej okazji wraca jak bumerang temat zabezpieczenia ścisłego centrum miasta przed wjeżdżaniem na Drogę Królewską. Niestety wygląda to dramatycznie. Praktycznie można to zrobić z każdej ulicy dochodzącej do ul. Długiej i ul. Długi Targ.

Kilka lat temu Gdański Zarząd Dróg i Zieleni chwalił się jak to kompleksowo rozwiązał problem aut jeżdżących po centrum. Praktyka pokazuje, że nie do końca skutecznie. Wciąż można wjechać na deptak w biały dzień.

Nie ma barier architektonicznych dla samochodów, nie ma blokad opuszczanych w ziemię, a jeśli już są to bardzo leciwe. Rynek obecnie oferuje mnóstwo rozwiązań począwszy od granitowych elementów po chowane w ziemi stalowe słupy.

Ktoś powie: „to wszystko jest drogie”. Owszem, ale ten wydatek dawałby szansę na to, że dwie osoby potrącone w weekend przez 30-latka cieszyłyby się teraz zdrowiem.

Inni zapytają: gdzie były służby - policja, straż miejska? Już odpowiadam. Po pierwsze, nie można funkcjonariuszami obstawić każdego fragmentu Drogi Królewskiej. Po drugie, jakby mieli zatrzymać rozpędzony pojazd na ruchliwym deptaku?

Przykład zza miedzy

W Sopocie kilka lat temu mieliśmy sytuację identyczną. 16 lipca 2014 r. Michał L. z Redy w czerwonej Hondzie Civic wjechał na ul. Bohaterów Monte Cassino i sopockie molo, raniąc przy tym 22 osoby. Kierowca w chwili zdarzenia był niepoczytalny. Spędził dwa lata w szpitalu psychiatrycznym.

Wydarzenie przypieczętowało wtedy wizerunek Sopotu jako miasta „imprezowni”, gdzie wszystko zdarzyć się może. Określenie „uzdrowisko”, czy „kurort” przestało mieć znaczenie.

Oby takiego wizerunku nie zyskało miasto Gdańsk.

Doświadczenia gdańskich urzędników

W Gdańsku, gdzie doszło do morderstwa prezydenta Gdańska - sprawca wszedł z nożem na scenę bez weryfikacji - bezpieczeństwo powinno być priorytetem. Urzędnicy znowu zaczynają wyznawać zasadę działania „jakoś to będzie”.

To nie tylko uwaga do GZDiZ w Gdańsku, ale też do urzędników od planowania przestrzeni, czy inwestycji.

Gołym okiem widać, że potrzebne są duże zmiany. Patrząc na to co kilka lat temu zrobili zamachowcy w ciężarówkach m.in. w Nicei, Berlinie, czy Sztokholmie należy kierować się maksymą „strzeżonego pan Bóg strzeże”. Nie chce w przyszłości napisać „a nie mówiłem”.

CZYTAJ TAKŻE: Gdańsk: Nocny rajd samochodem po Długiej. 2 osoby ranne

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki