Można było spotkać ich nie tylko nad rzeką w mieście, ale i w Bydlinie oraz w pozostałych miejscowościach, gdzie meandruje Słupia. Na ten jeden, szczególny dzień przyjeżdżają miłośnicy wędkowania nawet z zagranicy. Wielu wędkarzy pojawia się nad rzeką już parę minut po północy, inni natomiast wznoszą toast szampanem, jednocześnie zanurzając wędzisko w wodzie.
- To faktycznie szczególny dla nas dzień - mówi Teodor Rudnik, prezes słupskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. - W tym roku jest jednak jeszcze bardziej szczególny, bo w ubiegłym roku wpuściliśmy do rzek 30 tysięcy sztuk narybku łososia i 70 tysięcy sztuk narybku troci. To bardzo dużo. W poprzednich latach także zarybialiśmy Słupię. Ile ryb jednak z tamtych akcji zarybiania wpłynęło do naszej rzeki i ile zeszło już w dół, dowiemy się niebawem, jak oczyścimy obraz ze skanerów umieszczonych na przepławce.
Jednak masowy najazd wędkarzy nad rzekę to nie wszystko. Słupski okręg PZW, aby uczcić zakończenie okresu ochronnego, już od kilku lat organizuje nad rzeką festyn "Łosoś" dla miłośników wędkowania, oczywiście tych którzy mają opłacone składki. To największa impreza wędkarska w Polsce. W tym roku udział w niej wzięło w sumie 350 zawodników, którzy w czasie przewidzianym na zawody złowili zaledwie 13 sztuk ryb.
- Mało, ale to z powodu pogody. Ocieplenie powietrza spowodowało, że ryby nie brały, choć są - dodaje Rudnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?