Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WBIJAM SZPILĘ: Poczekajmy... (w sprawie hiszpańskich nurków)

Maciej Naskręt
Maciej Naskręt
Tą szybką łodzią motorową poruszali się trzej Hiszpanie podjęci z Zatoki Gdańskiej
Tą szybką łodzią motorową poruszali się trzej Hiszpanie podjęci z Zatoki Gdańskiej fot. SAR
W mojej ocenie uratowani Hiszpanie z Zatoki Gdańskiej to przemytnicy. Na tę chwilę trudno ich posądzić o terroryzm lub rekreacyjne poławianie bursztynu. Nie wierzę też w teorie, że służby w Polsce nie działają w tej sprawie. Opinia publiczna wydała krytyczny wyrok na policję za to, że ta puściła wolno Hiszpanów. Tymczasem świat służb nie kończy się na policji. Jeśli wypuszczono ich, to z myślą pozostawienia za nimi ogona. Drogą morską transportowana jest większość nielegalnych towarów na świecie, a szczególnie narkotyki.

Statki są atrakcyjne dla handlarzy wspomnianymi towarami, ponieważ procedury obowiązujące w portach, ale te i na statkach są zwykle słabsze niż w branży lotniczej.

Przemyt narkotyków drogą morską jest problemem od lat, a pandemia COVID-19 jedynie spotęgowała go. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej pomysłów ze strony przemytników na nielegalne przewożenie towarów.

Holandia i Belgia są obecnie „centrum” rynku kokainy w Europie, o czym wielokrotnie informował Europol, wskazując porty w Rotterdamie i Antwerpii jako główne ośrodki przerzutu kokainy z Ameryki Południowej. Dlaczego tak prężnie rozwijający się port w Gdańsku nie mógłby zostać takim hubem dla przemytników?

Pół roku temu Pomorska Krajowa Administracja Skarbowa wykryła w Porcie Gdańsk przemyt 50 kg kokainy o wartości blisko 12,5 mln zł. W znalezieniu narkotyków funkcjonariuszom pomógł wyszkolony pies - Buzz.

Nielegalny ładunek znajdował się w ścianie kontenera. Polskie porty nie żyją pod jakimś kloszem, przemyt dociera też na Bałtyk i do Polski.

Działania Hiszpanów z minionego weekendu wywołały falę komentarzy i opinii. Nie ma tu nic dziwnego.

Brak dokumentów, uprawnień do nurkowania mimo specjalistycznego wyposażenia, nieaktywne telefony podane służbom, nurkowanie w okolicach ważnych dla polskiej obronności i gospodarki portów - to jest poletko do tworzenia różnych hipotez wokół sprawy „hiszpańskich nurków”, których polskie służby ratownicze podjęły w poniedziałek w nocy na Martwej Wiśle.

Poławianie bursztynu z dna Bałtyku w nocy, niczym jak jakieś muszle skorupiaków z rafy koralowej? Ta historia nie ma sensu. Każdy, kto chodził po plaży krótko po sztormie, wie, że bursztyn znajduje się na brzegu i głównie stamtąd pochodzi. Nie można wykluczyć działań terrorystycznych. Jednak sposób przygotowania do akcji był wyjątkowo amatorski - leciwa łódź zakupiona w Iławie, wynajęty sprzęt do nurkowania, skuter, a później wzywanie na pomoc polskich służb budzi co do tego wątpliwości. Tu jedynie służby powinny zastanowić się, jak prewencyjnie zapobiegać takim nigdzie nienotowanym rejsom w morze.

Okoliczności i miejsce dryfu Hiszpanów wskazują, że ich celem był tor wodny, po którym pływają statki handlowe o zasięgu światowym. Goście z Półwyspu Iberyjskiego nie mogli się tam pojawić za dnia i do tego nurkować, bo pewnie to wzbudziłoby zainteresowanie służb portowych. Okoliczności, jak i to, co dzieje się w transporcie morskim - wskazują na wątek przemytniczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki