Wbijam szpilę. Chrońmy polską wieś przed eurokratami

Holenderscy chłopi wyszli na ulicę, by zaprotestować przeciwko polityce władz. Zablokowali prawie 20 centrów dystrybucyjnych żywności, które należały do najpopularniejszych supermarketów. Jaki był efekt? W wielu sklepach spożywczych na terenie Holandii zaczęło brakować owoców, warzyw, pieczywa czy nabiału. O interwencję w sprawie blokad, które zaburzyły łańcuchy dostaw, została poproszona policja.

O co chodzi w tych protestach? Rząd próbuje holenderskim rolnikom narzucić bardziej rygorystyczne limity emisji tlenku azotu. Tymczasem nawozy azotowe stanowią jeden z najważniejszych składników używanych w produkcji roślin. Ich ograniczenie może pogorszyć jakość i ilość zbieranych plonów. To spowoduje utratę dochodów przez rolników, stąd postanowili wyjść na ulicę i zablokować centra.

To, co obecnie dzieje się w Holandii, w mojej ocenie stanowi wstęp do planowanych zmian w całej Unii Europejskiej. To swoisty test społeczeństwa - czy jest w stanie przyjąć kolejne ograniczenia w produkcji rolnej. Jeśli protesty antyrządowe uda się stłumić, wtedy niemal pewne jest, że rozpocznie się proces wdrażania limitów emisji tlenku azotu w całej Unii.

To może oznaczać poważne kłopoty dla rolników w Polsce. Powinniśmy być bardzo czujni. Możliwość ograniczania produkcji żywności może doprowadzić do tego, że nasze produkty, doceniane na całym świecie za jakość, okażą się zbyt drogie i spadnie na nie popyt.

Sytuacja wydaje się być analogiczna do tej z węglem. Polska posiada ogromne złoża „czarnego złota”, ale polityka unijna dotycząca emisji dwutlenku węgla, może mieć znaczący wpływ na przyszłość wszystkich polskich kopalń. Poza tym, ograniczone wydobycie w obecnej sytuacji geopolitycznej spowodowało, że ceny za tonę węgla wystrzeliły. Tak samo może być właśnie z żywnością.

To, co jeszcze poraża w czasie protestów holenderskich rolników, to wyjątkowa zapiekłość policji w ich tłumieniu. Do bezprecedensowej sytuacji doszło w Heerenveen. Tam policja oddała strzały w ciągnik na wjeździe na autostradę. Pojazd został trafiony po oddaniu strzałów ostrzegawczych, gdy próbował przebić się przez linię policyjną.

Do mediów społecznościowych trafił także film, gdzie policjant gołymi pięściami okłada protestującego. Scena wygląda nieco jak z walk w heksagonie MMA.

O dziwo, całość wydarzeń nie jest szeroko komentowana w mediach na Zachodzie. Rolnikom trudno też zdobyć poparcie społeczne. Zostali mocno skrytykowani publicznie za to, że organizują protesty przed domami polityków. Odcięcie sklepów od dostaw żywności również nie pomoże w przekonaniu Holendrów do tego protestu, a wręcz przeciwnie. Przyzwyczajeni do pełnych półek konsumenci mogą odwrócić się od rolników.

Sytuacja wydaje się być rozwojowa. Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, ale czy zdołają przebić się ze swoim przekazem na zachodzie Europy? Czas pokaże.

Spór, który obecnie nabrzmiewa w Holandii, ma charakter ideologiczny. Trudno w nim doszukać się racjonalnego wytłumaczenia. Dla Polski to jednak sygnał, który powinien dać sporo do myślenia już teraz. Nie możemy dać się nabrać, bo może mieć to dla nas fatalne skutki, tym bardziej że kraje wokół Unii Europejskiej nie myślą o takich ograniczeniach emisji tlenku azotu. Dlaczego muszą to robić tylko mieszkańcy Unii?