Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wątpliwe, czy sam program „500+” długofalowo zmieni polską rodzinę

Łukasz Kłos
Po to by zostały odwrócone tendencje demograficzne, Polki musiałyby rodzić... pięcioro dzieci - twierdzą demografowie. Sam program „500+” nie rozwiąże tych problemów
Po to by zostały odwrócone tendencje demograficzne, Polki musiałyby rodzić... pięcioro dzieci - twierdzą demografowie. Sam program „500+” nie rozwiąże tych problemów freeimages.com
Kiedy tuż przed świętami temperatura sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego sięgnęła zenitu, premier Beata Szydło sięgnęła do swojej teczki „gotowych ustaw” i wyjęła projekt programu „500 plus”.

Inaczej niż PiS przyzwyczaiło nas ostatnimi tygodniami, najważniejsza obietnica wyborcza przybrała kształt projektu rządowego (nie poselskiego). Oznacza to, że została poddana procedurze uzgodnień międzyresortowym i konsultacji społecznych. Zaskakuje też to, że inaczej niż w sprawie trybunału, ustawy o służbie cywilnej czy reguł działania specsłużb, politycy rządzącego ugrupowania publicznie różnią się między sobą w wypowiedziach na temat programu „500 plus”. Ba, nawet z samego rządu płyną sprzeczne przekazy.

Minister finansów początkowo domagał się, by pomoc uzależniona była od przychodów rodzin. W odpowiedzi na to premier Szydło kategorycznie deklarowała, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Z kolei wicepremier Morawiecki chciał, by wsparcie ograniczone było tylko do rodzin w kraju. Również na to jeszcze niedawno nie zgadzała się premier. Ale święta na dobre nie minęły, a wicepremier Morawiecki wycofał się ze swoich oczekiwań, z drugiej zaś strony - Beata Szydło uelastyczniła swoje stanowisko, deklarując, że polskie rodziny mieszkające na stałe na Wyspach powinny zostać wyłączone ze wsparcia.

Rodzice z Pomorza już pytają o obiecane 500 zł na dziecko

Program „500+” krytykuje opozycja. Sceptycyzmu nie kryją też eksperci. Choć jedni i drudzy wskazują na inne przesłanki. Politycy Platformy i Nowoczesnej upatrują w projekcie zasłonę dymną dla rewolucji ustrojowych PiS. Zaś demografowie i eksperci powątpiewają, czy bezpośrednie wsparcie finansowe spowoduje, że będzie się rodzić więcej dzieci.

***

Za projekt odpowiedzialne jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, kierowane przez Elżbietę Rafalską. Zgodnie z przedstawioną propozycją, wsparcie 500 zł przysługuje na każde drugie i kolejne dziecko. W praktyce ministerialny projekt przyjmuje specyficzną kolejność liczenia dzieci - za „pierwsze dziecko” ustawa uznawać ma każde najstarsze, ale niepełnoletnie. Zgodnie z jej założeniami, przy obliczaniu zasiłku rodzicielskiego nie będą też brane pod uwagę dzieci dorosłe. Z obliczeń wyłączone będą rodziny w trudnej sytuacji materialnej oraz te, w których najstarsze dziecko jest niepełnosprawne. W pierwszym przypadku wsparcie naliczane będzie już od najstarszego dziecka i wyniesie 800 zł miesięcznie. W drugim dziać się będzie podobnie, tyle że wsparcie wzrośnie do 1,2 tys. zł.

Rodziny niedotknięte ubóstwem ani niemierzące się z niepełnosprawnością którejś ze swoich pociech mają otrzymać swoje „500+” bez żadnych dodatkowych obwarowań. I to jest pierwszy zasadniczy punkt programu. Premier Szydło tłumaczy bowiem, że program „Rodzina 500 +” ma mieć wymiar prodemograficzny, a nie kolejnej pomocy społecznej. Zarazem jednak jest to kość niezgody w międzyresortowych uzgodnieniach.

***

Brak progów dochodowych nie podoba się Ministerstwu Finansów.

- Koszty administracyjne wprowadzenia tego rodzaju kryterium mogłyby być wyższe niż ewentualne zyski dla sektora finansów publicznych - kontrargumentował jednak Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. - Z naszych wyliczeń wynika, że gdybyśmy ustalili pułap 5 tysięcy złotych, jeżeli chodzi o dochód rodziny [na miesiąc - red.], to wtedy na 23 miliardy złotych, które w 2017 roku wydamy na ten program, oszczędności sięgnęłyby zaledwie 80 mln zł. A z 2,7 miliona rodzin, które mają otrzymać tę pomoc, nie otrzymałoby jej 11 tysięcy.

Resort polityki społecznej stara się też odpierać zarzut zbytniej rozrzutności wpisanej w program. Przywołuje przykład podobnych rozwiązań funkcjonujących już od dawna w krajach Zachodu. Bliźniaczy niemal model stosują np. Francuzi. Tam także wsparcie przysługuje rodzinom z co najmniej dwójką dzieci - wtedy wynosi 129,35 euro. Przy trojgu dzieciach - 295,05 euro, zaś dla czworga - 460,77 euro. Na każde następne dziecko państwo francuskie wypłaca 165,72 euro zasiłku. Kwoty bazowe podwyższane są, gdy kolejne dziecko przekracza 11, 14 i 16 rok życia. W Niemczech zasiłek przysługuje na każde dziecko niepełnoletnie. Wysokość zasiłku wynosi 184 euro miesięcznie na pierwsze i drugie dziecko, 190 euro na trzecie i po 215 euro miesięcznie na czwarte i każde kolejne dziecko. To tzw. Kindergeld, wypłacane niezależnie od dochodów w rodzinie. Ponadto najbiedniejsze niemieckie rodziny mogą liczyć także na Kinderzuschlag - zasiłek już stricte socjalny - w wysokości 140 euro. W Wielkiej Brytanii zasiłki naliczane są w cyklu tygodniowym - 20,70 funtów na najstarsze dziecko oraz 13,70 funtów tygodniowo na każde następne dziecko. Zasiłek przysługuje na dziecko do 16 roku życia lub do ukończenia nauki. Rodziny mogą też liczyć na dopłaty np. do mieszkań.

***

Jeden z najpoważniejszych ciosów we flagowy program PiS wyprowadzony został z innego resortu.

- Należałoby przede wszystkim spojrzeć na niespójność, jaka występuje pomiędzy intencjami projektodawcy a treścią proponowanej regulacji - brzmi pierwsze zdanie pięciostronicowych uwag... ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, wicepremiera rządu PiS.

Datowany na 17 grudnia dokument, przesłany do resortu polityki społecznej, został upubliczniony na stronach Rządowego Centrum Legislacji tuż przed końcem roku. W kolejnych zdaniach pisma wicepremier Gowin punktuje projekt „Rodzina 500+” za sprowadzanie wsparcia wyłącznie do jednego mechanizmu oraz za brak rozwiązań, które „stanowiłyby dogłębne i kompleksowe unormowanie zagadnienia pomocy władzy publicznej w wychowywaniu dzieci”. Zdaniem wicepremiera, program 500 zł na dziecko może też pogłębić wykluczenie społeczne i utrwalić bezrobocie biedniejszych.

Mało tego, w niedawnej wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej” Gowin stwierdził, że należy „walczyć o ograniczenie skali państwa opiekuńczego, które jest dewastujące nie tylko gospodarczo, ale i moralnie ”.

***

To co dla jednych jest „dewastującą opiekuńczością państwa”, inni nazywają zachętą do powiększania rodzin i „wyrównywaniem szans”. Bo dzieci generują oczywiste koszty. Centrum im. Adama Smitha w ostatnim raporcie z 2014 r. szacuje się, że do 20 roku życia dziecka przeciętna rodzina wydaje na jednego potomka ponad 176 tys. zł. Wedle tych wyliczeń dwójka dzieci pochłonie już 317 tys., a trójka 421 tys. zł. Co najmniej, bo kwoty te dotyczą - jak zaznaczał instytut - minimalnego standardu.

Dziś obciążenia związane z rodzicielstwem w zdecydowanej części ponoszone są przez samych rodziców. Tymczasem system emerytalny w obecnej konstrukcji powinien wymuszać międzypokoleniową solidarność. Osoby bezdzietne nie ponoszą kosztów utrzymywania i wychowania dzieci, ale w przyszłości będą im wypłacane świadczenia z powszechnego systemu ubezpieczenia emerytalnego. Z drugiej strony rodzice, „inwestując” w potomstwo, mają mniejsze - niż osoby bezdzietne - możliwości odkładania pieniędzy prywatnych funduszach emerytalnych. To zaledwie jeden aspekt wśród wielu wyzwań, jakie niesie sytuacja demograficzna Polski.

***

Podstawowe wydają się dwa pytania. Po pierwsze: Dlaczego Polakom tak trudno zdecydować się na pierwsze dziecko? Po drugie zaś: Dlaczego posiadając już jedno dziecko, tak rzadko decydujemy się na posiadanie kolejnych? Zaradzić temu ma właśnie program „500+”. Pytanie, czy okaże się skuteczny.

Symptomatyczne, że o ile eksperci dość precyzyjnie wskazują czynniki wpływające na podjęcie decyzji o posiadaniu pierwszego dziecka (to przede wszystkim stabilność związku oraz bezpieczeństwo materialne), to już odpowiedź na pytanie, co wpływa na decyzję o dalszym powiększeniu rodziny nie jest tak oczywista.

- Badań w tej kwestii jest mniej, a ich wyniki są niejednoznaczne - tłumaczy dr Monika Mynarska, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej. - Nie sposób więc wskazać konkretne czynniki, które na pewno ułatwiają bądź utrudniają powiększanie rodziny. Co ciekawe, ostatnie badania prowadzone w polskim środowisku wskazują jednak, że istotną rolę ma tu zharmonizowany model rodziny, w którym w rodzicielstwo zaangażowani są oboje rodzice.

Dr Mynarska tłumaczy, że wyniki większości badań pokazują, iż dopłaty bezpośrednie poprawiają sytuację rodzin w krótkim czasie, ale długofalowe konsekwencje takich polityk budzą już wątpliwości co do efektu.

W Diagnozie Społecznej prof. Janusz Czapiński zauważa z kolei, że obecnie w Polsce na decyzję o posiadaniu dzieci największy wpływ mają warunki materialne. - Ale nie w sensie obiektywnym, np. wysokość dochodu czy wielkość powierzchni mieszkalnej, lecz w sensie subiektywnym, rozbieżności z aspiracjami życiowymi - zauważa profesor.

Jeśli ta diagnoza jest słuszna, to program „500+” może w niedostatecznym stopniu odpowiedzieć na realne wyzwania demograficzne. W efekcie pozostanie rodzajem przeniesionego z kampanii wyborczej hasła, względnie parawanem przysłaniającym ustrojową rewolucję przeprowadzaną przez obóz rządzący.

Z drugiej strony demografowie już od lat ostrzegają, że Polacy przekroczyli Rubikon. - Choćby Polki rodziły dziś przeciętnie po 2,5 dziecka, to i tak z roku na rok nasza populacja będzie się kurczyć - podkreśla dr Mynarska. - Powodem jest zbyt mała liczba kobiet w wieku reprodukcyjnym w naszym społeczeństwie. Po to, by odwrócić obecną tendencję spadkową, kobiety musiałyby rodzić po pięcioro dzieci, a to już zakrawa na fikcję. Jesteśmy w takiej sytuacji, że nawet dwie kadencje „prodemograficznych” rządów nie rozwiążą tego problemu.


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki