Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawa i kolonie

Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki
Cztery firmy ze stu największych w Polsce pochodzą z województwa pomorskiego. Jedna z nich to Grupa Lotos, pozostałe trzy mają w nazwie człon "Energa"...

Każdej wiosny w "Dzienniku Bałtyckim" redaktor Jacek Klein wykonuje wielką pracę, aby przygotować zestawienie największych firm Pomorza. Dane regionalne są potem przetrawiane centralnie i w efekcie ukazują się listy w rodzaju Top 500 czy Top 1000. Dziennik "Rzeczpospolita" poszedł nawet dalej - i już w końcu października opublikował Listę 2000. W gąszczu liczb zawartych w wielkich tabelach można znaleźć sporo ciekawych informacji. Śledzę te tabele od lat z górą dwudziestu i wyciągam wnioski. I nieodmiennie stwierdzam - nie jest dobrze.

Moja perspektywa myślenia mniej dotyczy całego kraju, bardziej - wybranych regionów, w tym, siłą rzeczy, Pomorza. A konkluzja jest nieodmienna: słabo z nami. Wspomniane cztery pomorskie firmy w setce największych to Grupa Lotos (miejsce 5), Grupa Energa (17), Energa-Obrót (21) i Energa-Operator (94). W kolejnej setce jesteśmy reprezentowani jeszcze przez International Paper Kwidzyn (136), LPP (146) i Lotos-Asfalt (192). Jeśli dane "Energ" i "Lotosów" uporządkować zgodnie z logiką, to możemy stwierdzić: wśród 200 największych firm cztery, czyli 2 proc., pochodzą z województwa pomorskiego (Lotos, Energa, LPP, IP). Niby jest szesnaście województw, a jednak "nasi" na liście to nie co szesnasta, lecz TYLKO co pięćdziesiąta firma… Czy te liczby świadczą o naszej słabości? Cóż... Są wprawdzie słabsi od nas, ale żadne to pocieszenie dla Pomorza wygrać w rankingu z województwem lubuskim.

Więcej felietonów Piotra Dwojackiego

Warszawa. Cień stolicy kładzie się nie tylko nad rankingiem, ale i nad całą polską gospodarką. Większość wielkich firm ma swoją siedzibę właśnie w Warszawie, mieście, które w ciągu ostatnich dwudziestu lat stało się symbolem rozwoju gospodarczego, które pod względem wskaźników ekonomicznych jest już pełnoprawnym miastem europejskim. A wszystko dzięki temu, że... Że Warszawiacy są bardziej przedsiębiorczy? Że włodarze stolicy zarządzali miastem lepiej, niż miało to miejsce gdzie indziej? Że tam mieszka się wygodnie w atrakcyjnym otoczeniu i nie stoi się w korkach?

Sukces Warszawy miał chyba dwie główne przyczyny. Po pierwsze, dobra pozycja startowa. W stolicy mieściły się siedziby wielu państwowych firm, tam łączyły się główne szlaki komunikacyjne - choć gdy spojrzeć na mapę nie jest to wcale środek kraju. Po drugie, zapewne ważniejsze: to tam jest blisko władzy (i przywilejów). W Warszawie podejmowano decyzje inwestycyjne i prywatyzacyjne, w niej ogłaszano (i rozstrzygano) przetargi, tam miały siedzibę niemal wszystkie liczące się media. Zadziałał efekt kuli śniegowej.

W 1989 roku mało kto uświadamiał sobie skutki nadmiernej centralizacji państwa. Reforma tworząca 10 lat później nowe województwa była trochę "po czasie", zbyt nieśmiała. Nie zgrano z nią zmian w państwowej wówczas bankowości - w efekcie regiony nie zyskały podmiotowości gospodarczej. Po kolejnych 10 latach, pomimo wciąż obecnych "naszych ludzi" na ważnych stanowiskach państwowych, Pomorze stało się regionem peryferyjnym. Czy wniosek dotyczy tylko naszego województwa? Nie odpowiem na to pytanie wprost. Pozwolę sobie tylko pozdrowić przyjaciół ze Szczecina…

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki