Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka o wpływy w gdańskiej PO. Czy linia podziału biegnie między Adamowiczem a Pomaską?

E. Oleksy, Ł. Kłos
G.Mehring/Archiwum DB/K.Misztal
Paweł Adamowicz nie ma wyboru, jest skazany na prezydenturę w Gdańsku. Takie głosy dochodzą z wysokich kręgów Platformy Obywatelskiej, która już planuje polityczne ruchy w najbliższych wyborach. Nie oznacza to jednak, że pozycja Adamowicza jest mocna. Wręcz przeciwnie - ale nasi rozmówcy przyznają, że wystawienie go na prezydenta to jedyne wyjście z trudnej sytuacji.

- Następna kadencja będzie ciężka. Nie będzie się można w niej popisać, bo budżet na to nie pozwoli. Skończy się spektakularne przecinanie wstążek - tłumaczy nam jeden z działaczy. - Lepiej więc wystawić do wyborów Adamowicza, "na wykrwawienie", niż psuć wizerunek nowym, młodym twarzom. Paweł Adamowicz jest po prostu skazany na bycie prezydentem Gdańska - tłumaczy.

Kolejna "czterolatka" będzie bardzo trudną kadencją. Środki unijne będą mniejsze, a Gdańskowi ciążyć będzie zadłużenie. - Nikt więc w PO nie chce brać osobistej odpowiedzialności za miasto w takiej sytuacji - dodaje inny rozmówca z tej partii.
Pod nazwiskiem działacze nie chcą komentować wewnętrznych rozgrywek partyjnych. Oficjalnie wciąż obowiązuje zasada: "gramy w jednej drużynie".

I nawet ci radni, którzy na co dzień nie powstrzymują się od głosów krytycznych wobec prezydenta, przestrzegają jej bezwzględnie. Podobnie jak najmłodsze pokolenie radnych podkreśla wolę współpracy: - Pojawiające się między nami a prezydentem różnice zdań to różnice na tle merytorycznym, w konkretnych sprawach. Okraszanie ich politycznym sosem to raczej robota tych, którzy źle życzą PO - twierdzi Szymon Moś, sekretarz klubu radnych PO. - PO na Pomorzu i w Gdańsku pod przywództwem ministra Nowaka to jedna drużyna i tak pozostanie, niezależnie od intencji tych, którym się ten ład nie podoba - przekonuje.

Zapewnienia zapewnieniami, ale linia podziału w gdańskiej Platformie Obywatelskiej od sesji do sesji rysuje się coraz bardziej wyraźnie. Tarcia następują między obozem radnych, wywodzących się z Młodych Demokratów, a tzw. konserwatystami, którzy od lat związani są z prezydentem.

- Dzisiejsza Platforma nie jest już tą, jaką znałem przed 6-7 laty. Teraz widać tam wyraźny podział pokoleniowy - przyznaje Grzegorz Strzelczyk, szef opozycyjnego klubu PiS.

Za to szefowa gdańskiej PO, Agnieszka Pomaska, bagatelizuje siłę podziałów: - O narastającym napięciu w gdańskiej Platformie czytam od kilku lat, ale nie zauważyłam, żeby coś takiego faktycznie się działo - mówi posłanka. - To że radny, czy nawet ich grupa, mają inne zdanie w jakiejś sprawie niż prezydent, nie oznacza jeszcze, że ich drogi mają się rozejść. Podobnie jak to że jeżeli czasem mam inne zdanie niż mój mąż nie znaczy, że zamierzam się z nim rozwieźć. Bardziej martwiłabym się gdyby radni byli wobec prezydenta bezkrytyczni i nie poświęcali uwagi temu co prezydent robi. Jestem pewna, że to ważne dla obu stron.

Wśród najświeższych przykładów niezgody na linii prezydent - "młode wilki" można wymienić sprawę błędnej uchwały w sprawie likwidacji XXII Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku. Jak bumerang wraca też sprawa planów budowy kościoła na Łostowicach, a wraz z nią awantura w rządzącym klubie. - Co by zrobił szanujący się prezydent w sytuacji, gdy szczeka na niego banda gówniarzy? Zadzwoniłby do Pomaskiej i powiedział, by zrobiła z tym porządek. Krótka piłka - mówi jeden z naszych rozmówców w PO. - Tymczasem Adamowicz pisze listy. I tak robi przy każdej okazji. Często nie jest już więc traktowany poważnie.

Przyczyny sporów często są jednak czystą próbą sił. Teraz to "młodzi" rozdają karty w PO. Przejęli władzę niemal na każdym szczeblu partyjnej hierarchii. W Gdańsku to młodzi układają listy wyborcze i startują z pierwszych pozycji. - Prezydenta to boli - słyszymy w PO.

Jednak mimo wszelkich wzajemnych awersji oraz rosnącej w siłę, wewnętrznej opozycji wobec Pawła Adamowicza władze Platformy w tej chwili nie chcą innego kandydata na prezydenta. Poza partią mówi się, że w kolejnych wyborach mogłaby wystartować przewodnicząca miejskich struktur, posłanka Agnieszka Pomaska. Poselska kariera czyni ją coraz bardziej rozpoznawalną. W dodatku cieszy się popularnością wśród młodego elektoratu. Inni twierdzą, że fotel prezydenta Gdańska byłby najlepszą alternatywą dla ministra Sławomira Nowak, gdyby zabrakło dla niego miejsca w rządzie.

- Agnieszka Pomaska nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu miastem, więc trudno brać na poważnie pogłoski o jej ewentualnym kandydowaniu na fotel prezydenta - uważa Wiesław Kamiński, niegdyś członek PO, dziś radny z list PiS. - Nowak? Nie sądzę. Politycy krajowi cieszą się jeszcze mniejszym zaufaniem niż ci lokalni i raczej denerwują mieszkańców niż zdobywają ich sympatię.

Zdaniem Kamińskiego, Platforma będzie tracić na popularności, w związku z czym Donald Tusk zapewne podejmie decyzję, że lepiej postawić na znanego Pawła Adamowicza niż wystawiać kogoś nowego.

Plany PO może popsuć sam Paweł Adamowicz. Wystarczy, że wystartowałby w barwach własnego komitetu wyborczego. Obserwatorzy gdańskiej sceny politycznej przyznają, że to nie zmniejszyłoby jego szans na wygraną.

- Jego pozycja jest niezachwiana - uważa Jan Zarębski, prezes Gdańskiego Klubu Biznesu, b. marszałek województwa. - Gdańszczanie wciąż pamiętają bardzo udane Euro 2012. Widzą też efekty wieloletnich inwestycji realizowanych przez miasto.
Wiesław Kamiński przyznaje, że w kuluarach już od dawna poważnie mówi się o własnym komitecie Adamowicza. Grzegorz Strzelczyk zwraca jednak uwagę, że w każdych kolejnych wyborach prezydent Gdańska zdobywa coraz mniej głosów: - Podczas ostatnich ledwie wygrał w pierwszej turze - mówi radny PiS. - Panu Adamowiczowi daleko do pozycji Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu czy Wojciecha Szczurka w Gdyni.

Jedną z opcji rozważanych dla Adamowicza ma być też start w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Żadnej z tych opcji prezydent komentować nie chce. Podobnie jak zatargów z młodymi radnymi. - To, że istnieją różnice zdań, nie jest niczym nadzwyczajnym. Niebezpiecznie by się zrobiło, gdyby wszyscy się zgadzali - mówi tylko Antoni Pawlak, jego rzecznik prasowy, i dodaje: -Gdańsk ma w tej chwili ważniejsze sprawy niż dywagacje na temat wyborów samorządowych w 2014 roku.

Oficjalnie mówią: Jesteśmy jedną drużyną. Nieoficjalnie - coraz większe tarcia w mieście

Prezydent Paweł Adamowicz i posłanka Agnieszka Pomaska prowadzą polityczną rywalizację także na słowa.
- Jaki interes miałby mieć Gdańsk w przekazaniu terenu pod budowę kościoła, którego nie chcą parafianie, pojąć nie mogę - napisała na blogu posłanka, krytykując decyzję Adamowicza o oddaniu archidiecezji działki na Łostowicach za 1 proc. wartości. Pochwaliła też radnych za to, że ci odebrali Adamowiczowi możliwość samodzielnego decydowania o przekazywaniu Kościołowi gruntów za bezcen. - Przypomnę pani, że również pani ślub z panem radnym Krupą nie odbyłby się w kościele oo. cystersów, gdyby kilkadziesiąt lat wcześniej ten kościół wraz z działką nie został przekazany przez gminę Kościołowi - odgryzł się jej prezydent.

SKOMENTUJ: Czy Paweł Adamowicz powinien szukać nowego miejsca w polityce?

[email protected]
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki