Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walentynki 2015. Czy to jest chemia, czy to jest kochanie? ROZMOWA z Aleksandrem Kołodziejczykiem

rozm. Barbara Szczepuła
Profesor Aleksander Kołodziejczyk
Profesor Aleksander Kołodziejczyk Grzegorz Mehring/Archiwum
Czy istnieje wzór chemiczny miłości? Jaki jest związek między uczuciem a fenyloetyloaminą? - w przeddzień walentynek wyjaśnia to chemik, profesor PG, Aleksander Kołodziejczyk.

Co to jest miłość?
Nie ma definicji miłości. Poznajemy ją po objawach, po euforii, w jakiej znajduje się zakochany człowiek, po oszołomieniu, radości, błyszczących oczach, rumieńcach, przyspieszonym biciu serca et cetera.

Chemicy podobno rozłożyli to uczucie na czynniki pierwsze?
Miłość to szok dla organizmu. Stan zakochania jest reakcją zbliżoną do reakcji na narkotyk. Bo fenyloetyloamina, która wydziela się endogennie w naszym organizmie, kiedy się zakochujemy, jest właśnie narkotykiem. Działa pobudzająco i euforycznie. Choć wydziela się w małych ilościach, jest odpowiedzialna za ten szczególny nastrój i zachowanie. Można zapytać: dlaczego "zwykłe" narkotyki są szkodliwe, a substancje, które wytwarzają się w naszym organizmie - nie? Przywołam drastyczny przykład: obornik. Jako nawóz jest przydatny, kwiatki i kartofle pięknie na nim rosną, ale gdyby ktoś go nam wrzucił do pokoju, na stół, raczej nie bylibyśmy zadowoleni. Narkotyki są trochę jak obornik. Te, które wytwarza nasz organizm, działają w ściśle określony sposób, natomiast podawane z zewnątrz, w dodatku w zbyt dużych dawkach, docierają wszędzie, także tam gdzie nie powinny. Trzymając się porównania z obornikiem: nie tylko do ogródka, ale też do kuchni, do sypialni i do zupy.

Miłość też czasami rujnuje nam życie.
Wiele jest rodzajów miłości, rodzicielska, braterska, heteroseksualna, homoseksualna, miłość platoniczna, miłość z pobudek religijnych…

Z pobudek religijnych?

Wiele zakonnic ślubuje przecież miłość do Pana Jezusa. Zdarza się też miłość do rzeczy, do samochodów na przykład.
Czyżby w organizmie mężczyzny, który poleruje swoje auto, też wytwarzała się fenyloetyloamina?
Ależ tak! Godzinami przygląda mu się z ukontentowaniem, jest szczęśliwy, gdy je prowadzi. Podobnie może być z podziwem dla sztuki. Głośna była swego czasu sprawa kradzieży płótna Claude'a Moneta "Plaża w Pourville" z poznańskiego muzeum. Po latach odnaleziono je przypadkiem w prywatnym domu. Złodziej nie zamierzał obrazu sprzedać. Wyjmował go z szafy i godzinami kontemplował w zachwycie.

Wróćmy jednak do relacji damsko-męskich.
Miłość jest uczuciem bardzo delikatnym, wymaga pielęgnacji. Niepodtrzymywana ginie jak niepodlewany kwiat. Rolę wody w konewce pełnią właśnie takie wewnętrzne stymulatory jak fenyloetyloamina.

Jak podtrzymywać miłość?
Różne są sposoby, znają je zakochani. Ogólnie można to nazwać troską o partnera.

Da się to zrobić farmakologicznie?
Raczej nie. Nie chodzi o łykanie wiagry, ani o afrodyzjaki, bo to odnosi się tylko do seksu. Choć oczywiście seks też jest w miłości ważny i sprzyja rozwojowi uczucia.

A co to są endorfiny?
Substancje o działaniu antydepresyjnym, podobne w działaniu do morfiny. Wydzielają się endogennie, podobnie jak fenyloetyloamina.

Kiedy?
Gdy partner nie wywołuje już w nas ekscytacji, ale sprawy w związku dobrze nam się układają. Gdy słyszymy miłe słowa od osoby kochanej, gdy się ona do nas przytuli, pocałuje... Fenyloetyloamina wydziela się głównie w ostrej fazie zakochania, a endorfiny działają cały czas. Powodują, że gwałtowna początkowo miłość przeradza się w uczucie trwałe, w przyjaźń, zaufanie.

A dlaczego fenyloetyloamina przestaje działać?
Tak jak narkoman musi brać coraz większą dawkę, by utrzymać się w stanie euforii, tak w miarę rozwoju miłości organizmy obojga partnerów produkują coraz więcej fenyloetyloaminy. Miłość staje się coraz gorętsza, coraz mocniejsza. Jednak w pewnym momencie organizm jednego z partnerów mówi: stop! I wówczas dochodzi do kryzysu.

Po siedmiu latach podobno.
Tak się mówi. Choć nieraz zdarza się to o wiele wcześniej, czasem - później. Miłość się kończy, gdy brakuje w organizmie nie tylko fenyloetyloaminy, ale i endorfin. Endorfiny uzależniają jak morfina. Morfinista cierpi, czuje silny głód narkotyczny gdy nie może sobie wstrzyknąć narkotyku. Tak jest i wówczas gdy miłość się kończy. Zostaje ból, tęsknota i smutek.

Najlepiej znowu się zakochać, bo podobno fenyloetyloamina działa błyskawicznie.
Ale tylko wtedy gdy organizm jest na to przygotowany.

Co to znaczy - przygotowany?
Nie chodzi o dojrzałość. Już maluchy, czując miłość matczyną, przygotowują się do odbierania i dawania miłości. Natomiast dzieci wychowywane w domach dziecka mogą w ogóle nie być zdolne do miłości. Ich organizmy miewają trudności z wydzielaniem fenyloetyloaminy i co ważniejsze w ich organizmach brakuje odpowiednich receptorów tej substancji. Można im podawać fenyloetyloaminę jako lek ale okazuje się, że nie działa ona jak należy.

Czy chemicy potrafią wytłumaczyć, dlaczego jedna osoba nam się podoba, a inna - nie?
Różne są przyczyny. U zwierząt działają przede wszystkim feromony, czyli substancje lotne wydzielane przez organizm, by wzbudzić zainteresowanie płci przeciwnej i skojarzyć partnerów.

A u ludzi?
Nie ma pewności, czy u ludzi działa to w podobny sposób. Są domniemania. Zdarzają się przecież przypadki nagłej miłości od pierwszego wejrzenia i uważa się, że takie właśnie uczucie może być wynikiem działania feromonów. Przyjmuje się, że za odbieranie tych sygnałów odpowiedzialny jest narząd przylemieszowy (narząd Jocobsona). Znajduje się on w nosie, nie ma jednak nic wspólnego z odbieraniem zapachów. Narząd przylemieszowy jest rozwinięty u dzieci, które właśnie za pomocą feromonów wyczuwają matkę. Natomiast u dorosłych jest w zaniku. Tak więc nawet gdybyśmy wydzielali dużo feromonów, nie jesteśmy w stanie ich odebrać. W sprzedaży mamy preparaty, które jakoby zawierają feromony dla kobiet i dla mężczyzn, ale to są po prostu rozcieńczone hormony płciowe. Czasem rzeczywiście mogą lekko oddziaływać.

Na ogół miłość od pierwszego wejrzenia spada jak grom na ludzi młodych.
O, nie, miałem ciocię, która nagle zakochała się w wieku lat siedemdziesięciu. Była to miłość spełniona, kochali się ze swoim partnerem jak dwa gołąbki.

Niektórzy zakochują się często, inni są wierni jednemu partnerowi przez czas jakiś. Od czego to zależy?
Od tego, jak organizm reaguje na fenyloetyloaminę. Po nagłym wybuchu może zdarzyć się równie nagły spadek wydzielania się tej substancji i wtedy szybko tracimy zainteresowanie daną osobą. Ale to nie znaczy, że wszystko już się kończy. Przebywanie z partnerem, sympatyczne odnoszenie się do siebie też ma swoje znaczenie, bo - jak mówiliśmy - zaczyna się wydzielanie endorfin. Kiedyś przecież zawierano związki małżeńskie bez miłości, były one aranżowane przez rodziców czy przez swatów. Ale jeśli małżonkowie byli dla siebie dobrzy i mili, z czasem pojawiały się endorfiny.

Czyli wszystko dzieje się w naszym mózgu, a nie w sercu!
To mózg jest najważniejszym organem płciowym! Jeśli mózg nie zadziała, nic nie zadziała. Serce jest symbolem miłości, bo mózg kojarzy się z postępowaniem racjonalnym, a serce - z uczuciem właśnie. I niech tak zostanie.

Wyczytałam gdzieś, że czekolada dostarcza organizmowi fenyloetyloaminy.
Jedzenie czekolady pomaga osiągnąć dobry nastrój. Ten smakołyk działa trochę jak marihuana, ale żeby uzyskać działanie, o jakim pani mówi, trzeba by jej zjeść kilka kilogramów. Co nie oznacza, że nie warto przynieść ukochanej pudełka pralinek albo czekoladowego serduszka. Samo otrzymanie prezentu poprawia nastrój.

Czy można podać wzór chemiczny miłości?
Gdyby jakiś wzór miał istnieć, byłby to raczej wzór matematyczny. Ale nie, nie ma żadnego wzoru.
Czy to nie jest smutne, że determinuje nas chemia, a nie powinowactwo dusz czy romantyczne uniesienia?
Chemia wpływa na nasze działania psychiczne, na uczucia, ale nie jest miłością.

Mam nadzieję, że zakochany chemik nie myśli o fenyloetyloaminie?
Zapewniam panią, że zupełnie o niej zapomina!

Profesor Aleksander Kołodziejczyk - profesor Politechniki Gdańskiej, specjalność chemia organiczna.
W latach 1996-2002 był rektorem PG. Za jego kadencji powstało Audytorium Novum. Interesuje się muzyką, organizuje na PG cykliczne koncerty, występowali tu m.in. Krzysztof Penderecki i Rafał Blechacz. Prof. Kołodziejczyk uhonorowany został odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki