Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Bonkowski: Ojczyzna gore, proszę pani...

Ryszarda Wojciechowska
Waldemar Bonkowski  stara się być wszędzie tam, gdzie wzywa go ojczyzna.  Na EXPO do Szanghaju jednak nie pojedzie...
Waldemar Bonkowski stara się być wszędzie tam, gdzie wzywa go ojczyzna. Na EXPO do Szanghaju jednak nie pojedzie... Fot. G. Mehring
Dla jednych pisowski awanturnik usiłujący nieudolnie naśladować Palikota, dla innych jeden z ostatnich prawdziwych patriotów. Sylwetkę radnego Waldemara Bonkowskiego - przedstawia Ryszarda Wojciechowska

Nie śpi, tylko czuwa. Jak trzeba, jest pod krzyżem w Warszawie. W Ossowie protestował przeciw odsłonięciu mogiły żołnierzy Armii Czerwonej, poległych w bitwie warszawskiej. Był na niedawnym zjeździe Solidarności w Gdyni, a potem przeniósł się pod Stocznię Gdańsk. Jak mówi, jest wszędzie tam, gdzie go ojczyzna wzywa.
- Bo Ojczyzna gore, proszę pani - tłumaczy.

Waldemar Bonkowski z Prawa i Sprawiedliwości to najbardziej ostatnio znany i kontrowersyjny radny Sejmiku Pomorskiego. Rolnik z Kościerzyny, pan na 400 hektarach, które w sporej części zalesił, bo krów - jak twierdzi - nie opłacało mu się hodować. Dla jednych to awanturnik, który próbuje nieudolnie naśladować Palikota, skazany na grzywnę za nakłanianie do fałszowania dokumentów. Dla innych to patriota. Prawdziwy patriota.

Był jednym z anonimowych "aktorów" w filmie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego "Solidarni 2010". Pojawiał się na zdjęciach w gazetach jako "stojak" z transparentem. Wszędzie tam, gdzie się coś politycznego działo.

Waldek przeciwko równi pochyłej

Czekając na połączenie z Waldemarem Bonkowskim, wysłuchuję w słuchawce fragment hymnu polskiego. Po słowach "Jeszcze Polska nie zginęła..." odbiera. Może się spotkać 1 września, tuż po obchodach na Westerplatte. Podjeżdża pod redakcję osławionym już wozem. Półciężarówką fiat ducato, na której umieścił banery z hasłami w stylu: "Rodacy. Ojczyzna gore", "Przebudźcie się", "Włączcie rozum", "Nie czytajcie najemników prasowych","Miał być cud, a jest oszukany lud" i tak dalej.
Za szybą półciężarówki metalowa tabliczka, jak u tirowców, z imieniem Waldek. Obok zdjęcie przedstawiające czołowych polityków Platformy Obywatelskiej w radzieckich strojach, z podpisem POlszewicy.

- A to zdjęcie z internetu. Ktoś mi dał po spotkaniu. Ale chyba je schowam - odwraca uwagę.
Rozmowę zaczyna od stwierdzenia, że Polska stacza się po równi pochyłej. Oczywiście z winy rządzącej Platformy. On - Waldemar Bonkowski - jest głosem ludu. Głosem tych wszystkich, którzy by chcieli głośno powiedzieć to, o czym mówi on, ale nie mają odwagi. Bo się boją, że ich z pracy wyrzucą. A on się nie boi, bo jest niezależny od wszystkich i wszystkiego - zapewnia.

Na stwierdzenie, że jest uważany za jednego z najbogatszych polityków samorządowych na Pomorzu, odpowiada: Do biednych nie należę.

Przyznaje, że koledzy mu pokazują wiele wpisów w internecie, w stylu: Bonkowski jesteś bogaty. Zajmij się sobą. Powinieneś być w Platformie, tak jak wszyscy bogaci.
- Ale ja mam prawo mówić o równi pochyłej. Bo życie nie polega na tym, że ma się dobry samochód, dom i tak zwaną pełną michę. Trzeba myśleć szerzej. O przyszłych pokoleniach. My mamy teraz komfortową sytuację, bo nie musimy walczyć w okopach. Ludzie kiedyś przelewali krew i chcieli coś dla przyszłych pokoleń zostawić, bo człowiek nie żyje sam dla siebie. Ja bym chciał, żeby wszystkim Polakom się dobrze powodziło. Nie może być tak, że jest skrajne bogactwo i reszta to nędza.... nakręca się w rozmowie.

Potrzebny był rolnik

Trochę to ujmowanie się za biednymi kłóci się z jego wcześniejszą działalnością, kiedy za czasów Prawa i Sprawiedliwości był z partyjnego nadania prezesem w Gospodarstwie Rolnym w Bielniku koło Elbląga. To gospodarstwo, które powstało na gruzach dawnego PGR-u, zatrudniało ludzi z okolicy, naprawdę biednych. Nic dziwnego, że musiał ich zbulwersować fakt, że prezes Bonkowski przyznał sobie nagrodę jubileuszową w wysokości 25 tysięcy złotych. Kiedy ta sprawa wyszła na jaw, prezes tłumaczył mediom, że nagroda została mu wypłacona zgodnie z regulaminem zakładu pracy i wynikała z liczby przepracowanych lat. Koronnym argumentem było też to, że takie nagrody przyznawali sobie wcześniejsi prezesi.

Bielnik zresztą do dziś odbija się czkawką Bonkowskiemu, bo został skazany na grzywnę przez Sąd Rejonowy w Malborku za nakłanianie pracowników do fałszowania dokumentacji. Wczoraj Sąd Okręgowy w Elblągu utrzymał ten wyrok w mocy, co oznacza, że Bonko-wski utraci mandat radnego.
Maciej Romanow, prezes w Bielniku po Bonkowskim, na pytanie o poprzednika odpowiada: - Kolorowa postać. Gdyby jeszcze nie szkodził ludziom, to ten koloryt mógłby być. Bonkowski - tłumaczy Romanow - był rolnikiem, a w Bielniku potrzebny był ktoś, kto potrafił zarządzać. Kiedy go zwolniono z funkcji prezesa, przyszedł tuż z zaświadczeniem lekarskim. W tym czasie, kiedy był na zwolnieniu, chodził jednak na sesje Sejmiku.

Łapy precz...

Teraz Bonkowski myśli już tylko o ratowaniu ojczyzny.
15 sierpnia, w dniu Wojska Polskiego, uzbrojony jak zwykle w transparent, protestował w Ossowie przeciwko odsłonięciu mogiły czerwonoarmistów.

- Jak można było w dniu Wojska Polskiego doprowadzić do tak haniebnej próby odsłonięcia pomnika armii, która nie przyszła tutaj z krzyżem. Oni przyszli riezać Lachów. A na pomniku, po rosyjsku napisano, że zginęli za Ossów. Pytam się - czy Ossów, który jest dwadzieścia kilometrów od centrum Warszawy, kiedykolwiek był rosyjski? Sam fakt odsłonięcia był już prowokacją.
Pod Stocznią Gdańsk też stał z transparentem. Pokazuje, co miał napisane: "Czy prawdziwie polski i suwerenny rząd zlikwidowałby stocznie oraz dążył do sprzedaży strategicznych gałęzi gospodarki, energetyki, portów, rafinerii, kopalni, kolei, resztek bankowości. Łapy precz od lasów państwowych i złóż gazu. Zatroskany W. Bonkowski".

- A do tego ta skandaliczna wypowiedź pana Komorowskiego (nie używa słowa prezydent), który mówi, że dźwigi portowe mają być polską Statuą Wolności. No nie, jakich pan Komorowski ma doradców?

Odstaje od reszty

Te kontrowersyjne zachowania były przyczyną skreślenia w ostatnich dniach Bonkowskiego z listy delegatów Pomorza na EXPO 2010 w Szanghaju. Brunon Synak, przewodniczący Sejmiku Pomorskiego, który podjął tę decyzję, mówił dziennikarzom, że proponował klubowi PiS, aby oddelegował do Chin innego kandydata. Ale się nie zgodzili. Wykreślił więc Bonkowskiego, uznając, że tak prowokacyjna i kontrowersyjna osoba nie powinna jechać.

Synak, na pytanie o Bonkowskiego, odpowiada:
- Obawiam się, że będzie mi trudno o nim mówić w elegancki sposób. To człowiek bardzo prosty, chociaż ja osobiście mam wielki szacunek do ludzi prostych. Ale on jest prosty w sposób, hmm... - szuka słowa - bardzo surowy. Mocno od reszty radnych odstaje. Wyróżnia się na pewno prymitywnymi wypowiedziami.
Radni przypominają dyskusję sprzed kilku tygodni nad Pomorską Koleją Metropolitalną. Bonkowski chciał ją odłożyć, bo jak mówił, Platforma już nie będzie rządzić w następnej kadencji. Zakończył komentarzem, że III Rzesza też miała być tysiącletnia. Radni sugerują, że trudno dyskutować z takimi argumentami. Bonkowski lubi soczyste określenia. Może nazwać kobietę ZMP-ówą, użyje określenia "szmaciaki", "kundle" czy "kanalie".

Synak wspomina jednak, że kiedyś Bonkowski go zaskoczył. Przyszedł na jego autorskie spotkanie, a potem podszedł i powiedział: Pan jest zupełnie przyzwoitym człowiekiem i pana lubię, ale należy pan do partii... - tu padło słowo, które nie nadaje się do publikacji.
- Nie chcę powiedzieć, że Bonkowski jest sterowalny. Ale na pewno ma daleko idące przyzwolenie na to, co robi, ze strony swojego środowiska - kończy Synak.


Trzeba było wyjść za szewca

Dariusz Męczykowski, radny Sejmiku z Platformy Obywatelskiej twierdzi, że mu niezręcznie mówić o Bonkowskim. - Dla mnie to sąsiad i kolega. Ma jednak swoją teorię, która - jego zdaniem - tłumaczy kontrowersyjne zachowanie Bonkowskiego w ostatnim czasie. - Trzy razy bardzo się zaangażował w wybory Prawa i Sprawiedliwości. I ta partia za każdym razem ponosiła wyborczą porażkę. To jakieś piętno na nim musiało wycisnąć. No i tę całą złość przerzucił na Platformę.

Bonkowski pytany o historię z Szanghajem mówi emocjonalnie.
- Co, ja miałbym rząd w Chinach Ludowych obalać? Widzi pani, do czego doszło. Buta i bezczelność rządzącej partii. Komuniści przynajmniej staraliby się zachować pozory demokracji. Wymyśliliby tysiąc innych powodów, na przykład, że Bonkowski nie jest odporny na malarię. A ci bezczelnie napisali prawdę, że powodem cofnięcia mojej delegacji do Chin był protest w Ossowie. Podobno żyjemy w wolnym kraju. Więc jakim prawem karze się mnie za poglądy?

Na stwierdzenie, że inni uważają go za nawiedzonego, odpowiada: - No tak, jeszcze za chwilę pani powie, że jestem oszołomem. Jestem normalny. I dla koniunktury nie przeskakuję z partii do partii.
A potem opowiada, jak niedawno, pod stocznią, spotkał Antoniego Mężydłę. - I co, kolego Antoni, renegacie, nie widzisz mnie? Ale renegat udał, że mnie nie zna - wspomina Bonkowski. Posła Kurskiego jednak za renegata nie uznaje. - Zmieniał partie często, ale zawsze na prawicowe - tłumaczy.
Co rodzina na te jego ekscesy i eskapady?

- Ja kiedyś żartem do żony powiedziałem: - Przecież wiedziałaś, za kogo wychodzisz. Jak chciałaś mieć codziennie męża w domu, to trzeba było wyjść za szewca - śmieje się Bonkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki