Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacje 2017 – cała Europa jedzie nad Bałtyk!

materiał partnera

„Chałupy, welcome to” - śpiewa tłumnie Polska Ludowa w drodze do nadbałtyckich domów turystycznych, a wiatr z Południa przywiewa głośne „Jesteśmy na wczasach, w tych góralskich lasach”. Wszak naród pracujący musi też odpoczywać, więc władza rękami zakładów pracy dumnie zorganizowała ośrodki wypoczynku dla Ludu. A w nich wódeczka i kotlecik w rytm Lata z Radiem. A w nich wieczorki integracyjne i palarnio-pokoje z dziećmi oraz wszędobylskimi psami wczasowiczów. _„Who let the dogs out?” _Nieważne. Nikt się nie przejmuje, że wszystko jest tu trochę nie po drodze z„eko” i nie za bardzo „fit”. A cóż to za wieczorne zgromadzenie? Czas na serwis informacyjny pokazywany na jednym odbiorniku telewizyjnym. Polityka? Gdzie tam. Pogoda!

Wyłączmy ten telewizor i te czasy polskiego socjalizmu, które teraz możemy oglądać co najwyżej na klatkach taśmy Kroniki Filmowej albo na starych, pożółkłych od słońca fotografiach. Chociaż czasem można odnieść wrażenie, że Janusz w skarpeto-sandałach wyszedł z czarno-białych kadrów i w żywym technikolorze hula sobie za wszystkie czasy – szczególnie za granicą. A może to zagranica hula u nas?

No właśnie – czy faktycznie chętniej jeździmy za granicę niż nad polskie morze?

Jak opowiada Przemysław Błędowski ze sklepu detektywistycznego Spy Shop w Gdyni przy ul. Władysława IV 41: „Na wakacjach za granicą Polaków z roku na rok ubywa – prawdopodobnie z powodu coraz bardziej napiętej sytuacji w tak popularnych miejscach, jak Francja czy Egipt. Chętnie natomiast spędzamy urlop w polskich górach lub nad Bałtykiem i tym razem to my możemy podglądać, jak zachowują się inne narody u nas”.

Szykuje nam się rekord nad Bałtykiem?

W 2016 roku Bałtyk przeżył istne oblężenie – turystów nad polskim morzem pojawiło się nawet więcej niż w czasie Euro 2012 i to nie tylko w najgorętsze miesiące lata, ale również we wrześniu. W tym roku szykuje nam się powtórka z rozrywki. Nad nasze poczciwe morze, które niejedno już widziało, w zeszłym sezonie zjechało się 9 mln turystów z Polski (1/4 społeczeństwa!). Natomiast w całym kraju bawiło się u nas ponad 17 mln zagranicznych gości – zwłaszcza z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Skandynawii – w tym 2 mln nad samym morzem.

No właśnie, co kraj to obyczaj... Możemy śmiało powiedzieć, że Polaków za granicą rozpoznać łatwo. Zostawmy już w (s)pokoju te skarpety do sandałów. Ale ciężko przeoczyć libacje w samolocie i owacje po jego lądowaniu, kiedy wystarczyłoby po prostu przy wychodzeniu podziękować obsłudze za przyjemny lot – choć to zdarza się też Brytyjczykom czy Włochom. Gdyby tak przenieść tę sytuację z samolotu do pociągu, to wyglądałaby prawie jak zakupienie „piwa, zimnego piwa!” od pana, który sprzedaje je pokątnie, przelatując przez wagony niczym strzała, a po podróży uściskanie maszynisty – naszego bohatera – który całą i zdrową ciuchcię dowiózł na dworzec. Ale mniejsza z tym.

„K***a”, „Adam Małysz” i „pierogi”!

Najgorzej, kiedy Polacy nie rozumieją – bo nie chcą rozumieć – kultury kraju, do którego przyjeżdżają albo wręcz celowo jej nie szanują. I nie chodzi wcale o uczenie lokalnej obsługi polskich przekleństw. Sami też nie lubimy gości, którzy za bardzo rozgaszczają się w naszym domu. Jednak to nie jest tak, że cała biało-czerwona wakacyjna kolonia nie potrafi się zachować. Jesteśmy przyzwyczajeni do śmiania się nawzajem ze swojego „cebulactwa” i „januszostwa”, ale w każdym narodzie znajdzie się ktoś taki. Po prostu.

Nie potrzeba nam nawet sprytnej mini kamery, żeby podpatrzeć i podsłuchać w jakiej walucie zagraniczne towarzystwo kupuje pamiątki czy może zostawia je po sobie u nas. Przykładowo dla Anglików (Kraków pewnie pokiwałby głową) całe stare miasto jest niczym wielki pub, do czasu aż film urwie się jak hejnał mariacki. Jednak trzeba pamiętać, że w kulturze anglosaskiej tak po prostu się imprezuje i nie przyjeżdżają oni do nas tylko po to, żeby przenieść kaca znad Tamizy nad Wisłę.

A jeśli zagranica, to gdzie?

Podobnie, jak rok temu Polacy wybierają hiszpańskie livin' la vida loca – czy to na Kontynencie czy też na Wyspach Kanaryjskich. W niezmiennym topie są też Chorwacja, Grecja i Włochy – ciągnie nas więc w gorące klimaty. Szczególnie Chorwacja to taka polska kolonia, w której kurortach częściej usłyszymy „Dzień dobry” niż „_Dobar dan_”. Polacy, którzy decydują się spędzić wakacje za granicą wybierają najczęściej spokojne rejony Europy – nikt nie chce, żeby poszukiwał ich potem prywatny detektyw.
Bałtyk droższy niż Morze Śródziemne?

Polskie wybrzeże raczej nie słynie z niskich cen, jednak dla zagranicznych turystów nie jest to problemem, a dla nas? Cóż, według skrupulatnych statystyk, spory udział w planach wakacyjnych polskich rodzin ma program 500 plus.

Jak dodaje Przemysław Błędowski ze sklepu detektywistycznego Spy Shop w Gdyni: „Nad polskim morzem jest po prostu bezpiecznie, a dzisiaj bezpieczeństwo jest w cenie, dlatego nic dziwnego, że zarówno my, jak i zagraniczni turyści wybieramy wakacje nad Bałtykiem”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki