Kierowca nazywa się Piotr Najsztub. Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie to Piotr Bojarczuk. Sprawca wypadku był gwiazdą TVN, „Gazety Wyborczej” i radia „TOK FM”. Sędzia Bojarczuk zasłynął uniewinnieniem Władysława Frasyniuka, który podczas legitymowania uczestników „blokady” Obywateli RP podał policjantowi fałszywe dane osobowe.
Groziły mu trzy lata
W chwili wypadku Najsztub był trzeźwy. Od niemal dekady nie mógł jednak prowadzić pojazdów mechanicznych. Prawo jazdy odebrano mu za przekroczenie limitu punktów karnych. Mimo to jeździł bez ubezpieczenia i ważnego przeglądu technicznego auta. Podczas jednej z eskapad, 5 października 2017 r., potrącił staruszkę. Wskutek wypadku kobieta straciła przytomność i doznała rozległych obrażeń ciała. Trafiła na kilka dni do szpitala.
Sprawca został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku poprzez niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Za taki czyn art. 177 kodeksu karnego przewiduje karę do 3 lat więzienia.
Najsztub do niczego się nie przyznał. Tak tłumaczył powód zdarzenia: „Padał deszcz, przejście dla pieszych było niedoświetlone. Nie miałem szans zahamować…”. Sąd Rejonowy w Piasecznie dał tym wyjaśnieniom wiarę i w trybie zaocznym wymierzył dziennikarzowi grzywnę wysokości 6 tys. zł. Zobowiązał go także do pokrycia 6 tys. zł kosztów sądowych oraz wypłaty na rzecz pokrzywdzonej 10 tys. zł nawiązki.
„Wyrok, który otrzymał pan Piotr, jest skandaliczny. Groziło mu do 3 lat więzienia. Przeciętny Kowalski trafiłby za kraty” – tak rozstrzygniecie sądu skwitował mąż ofiary. Prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wnieśli wniosek o powtórzenie przewodu. Tym razem Sąd Rejonowy w Piasecznie Najsztuba całkowicie uniewinnił. Sędzia uznał, że dziennikarz „zachował należytą ostrożność”, ponieważ jechał z prędkością 20 km/h.
Prokuratura wniosła apelację.
Sędzia wolności
Kolejny proces, tym razem przed stołecznym trybunałem znowu zakończył się uniewinnieniem. Sędzia Bojarczuk podtrzymał orzeczenie niższej instancji. Zaznaczył ponadto, że „rolą sądu jest ocena konkretnego zdarzenia drogowego, a biegli stwierdzili, że nie ma dowodów obiektywnych, które pozwoliłyby na jego rekonstrukcję. To nie jest tak, że bycie pieszym zwalnia od zachowania szczególnej ostrożności" – podkreślił.
W tej sytuacji Prokurator Generalny zażądał kasacji. Ale Sąd Najwyższy ją oddalił. Tym samym dziennikarz uniknął jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Piotr Bojarczuk znany jest z niezawisłości. Po uniewinnieniu Frasyniuka docenił go portal OKO.press. Nazwisko Bojarczuka trafiło na listę tzw. „sędziów wolności”. Umieszczono go w kategorii „sędziowie, którzy wydali wyroki w zgodzie z prawem i sumieniem, ale wbrew oczekiwaniu władzy…”.
Ktoś powie: Ale w czym problem? Przecież wyroków sądów się nie podważa, tylko się je wykonuje. Zgadza się… Należałoby jednak dodać: Nie podważa się wyroków „sędziów wolności”. Bo już z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego można dyskutować. A nawet trzeba.
Krzysztof Maria Załuski
INNE ARTYKUŁY AUTORA
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?