18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W styczniu już nikt nie potrzebuje aniołów. Praca dla magistra?

Irena Łaszyn
Fot.Archiwum DB
Co robi w Polsce magister ze znajomością trzech języków obcych? Przed świętami myje okna i sprzedaje karpie, po świętach dorabia na stoisku z fajerwerkami, a w styczniu zaciska pasa.

Najgorsze było stoisko z karpiami. To wyławianie ryb z basenu, ważenie, pakowanie, te utarczki z paniusiami, które życzyły sobie jędrny filet, bez ości, łusek i przykrego zapachu, te czerwonosine dłonie… Ale za dzień pracy - stówa.

- Miałam na prezenty, mogłam się dołożyć do świątecznego stołu - mówi Magda. - To były moje pierwsze pieniądze od trzech miesięcy. Latem sprzedawałam okulary przeciwsłoneczne, potem siedziałam w domu, na garnuszku rodziców. Mam szczęście, bo mieszkam w Trójmieście. Koleżanka ze studiów, która pochodzi z małej miejscowości pod Elblągiem i też nie ma pracy, tłucze głową w ścianę. Na wynajęcie mieszkania w mieście jej nie stać, nawet do hipermarketu nie dotrze, siedzi więc z trójką młodszego rodzeństwa na wsi, gotuje obiady i popada w coraz większą frustrację.

Magister myje okna

Magda jest magistrem nauk humanistycznych, zna trzy języki obce, obsługuje Excela, Worda, PowerPointa. Młoda, zdolna, energiczna. Biała bluzka, czarna spódnica, obcasy. Właśnie wraca z kolejnej firmy, która nie potrzebuje magistrów i ich teczek z dokumentami.
- Gdybym przyjmował papiery od wszystkich pani koleżanek i kolegów po fachu, musiałbym mieć specjalną szafę - tłumaczył personalny.
I nawet nie chciał posłuchać, co Magda ma do zaoferowania. Angielski? Niemiecki? Rosyjski? A cóż to za argumenty? Dziś każdy absolwent wyższej uczelni włada kilkoma językami. A zanim się odważy zapukać do TAKIEJ firmy, zdobywa kolejne punkty. Kursy, specjalizacje, staże.

- Ja też kilka różnych szkoleń zaliczyłam - Magda wzrusza ramionami. - Nikt mnie jednak o dodatkowe kwalifikacje nie pytał. Odpadałam w przedbiegach. Na oferty rozsyłane drogą internetową tym bardziej nikt nie odpowiadał i nie odpowiada.
To już półtora roku od ukończenia studiów. W tym czasie pracowała tylko dorywczo, głównie przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Myła okna, trzepała dywany, promowała jogurty w markecie, rozdawała ulotki na skrzyżowaniu, była barmanką w nocnym klubie i aniołem w centrum handlowym, sprzedawała opłatki i sianko. - Najbardziej lubiłam być aniołem - uśmiecha się. - Ludzie widzieli we mnie człowieka.

Ale to było w zeszłym roku. Teraz załapała się tylko na karpie
Marcin mówi, że po świętach jest szansa na fajerwerki. To przed sylwestrem znakomity interes, choć niekoniecznie wystrzałowy. Znajomy miał stoisko w centrum Gdańska, w dobrym punkcie, ale za wiele nie utargował, bo klienci szli do konkurencji, zwabieni napisem "Promocja, ceny niższe o 50 procent".

- Miałem mieć u niego stówę dziennie, a wydarłem ledwie połowę - martwi się. - Gdybym wiedział, że tak będzie, poszedłbym na imprezę, zamiast sterczeć pod chmurką w taką noc.
Marcin jeszcze nie jest magistrem i nie jest pewny, czy w ogóle będzie. Owszem, studiuje, ale sam widzi, że dziś studia nie są przepustką do kariery. Ba! Studia w niczym nie pomagają. Liczą się znajomości, a nie kwalifikacje. Nie masz wujka w firmie X, to nic nie wskórasz, nawet gdy jesteś sto razy lepszy niż jego bratanek.

- Coś o tym wiem - przyznaje. - Ten znajomy od fajerwerków skończył ochronę środowiska na politechnice, jego kumpel zrezygnował ze studiów po drugim roku. Ale to ten kumpel ma wujka na stanowisku i pracę, a nie mój znajomy.
Ten znajomy dorabia więc przy remoncie mieszkań, jak jest możliwość. Bo nawet kładzenia kafelków można się nauczyć w dwa dni, jeśli ktoś ma nóż na gardle. Marcin takiej umiejętności nie posiadł, ale przed świętami został św. Mikołajem. A właściwie - jego pomocnikiem. Zleceniodawcy obiecywali złote góry. Wyszło tak, jak z tymi fajerwerkami. Szkoda gadać.
Inny kolega Marcina wziął sprawy w swoje ręce. Stwierdził, że każdy może być św. Mikołajem i sam się ogłosił. I to był zdecydowanie lepszy sposób na podratowanie rodzinnego budżetu. Pomimo że kokosów z tego nie miał. Może dlatego, że stawki proponował symboliczne, a jeśli któraś mamusia biadoliła, że w portfelu pusto, to traktował jej dzieci w sposób szczególny? No i sporo się najeździł, namęczył.

- Zwróciło się przynajmniej za benzynę?
- Jaką benzynę? Kolega Mikołaj jeździł do pracy rowerem!
- W tym czerwonym stroju? Z workiem?
- Dziś Mikołaj wykorzystuje różne środki lokomocji, trzeba iść z duchem czasu. Służbowych sań i reniferów nie dostanie. Gdy ktoś jest elastyczny, to da sobie radę. Ten kolega w sylwestrową noc jeździł samochodem ojca i łapał pasażerów.
- Na dziko?
- Pewnie, że na dziko. Nie brał dużo. Kurs z Moreny do Śródmieścia wyceniał na 20 złotych. A teraz znowu przesiadł się na rower. Bo tańszy.

W styczniu nie potrzebują

Dla osób, które nie mają stałej pracy, początek roku jest fatalny. Ludzie wyprztykali się z pieniędzy, nie potrzebują choinki, karpia, opłatka, św. Mikołaja i fajerwerków. Wszędzie pozamiatane, wysprzątane, zleceń jak na lekarstwo. W agencjach pracy tymczasowej pusto, w serwisach ogłoszeniowych też ruch niewielki. To nie to, co w grudniu.
- W grudniu obroty firm, głównie z branży handlowej, wzrastają średnio o 50 proc. i przedsiębiorcy szukają dodatkowych rąk do pracy - przyznaje Przemysław Klemczak z serwisu ogłoszeń lokalnych Tablica.pl.

- Co ważne, tzw. świąteczna praca last minute okazuje się bardziej korzystna, niż ta sama praca podejmowana w innym czasie. W dodatku, szukając pracowników w trybie pilnym, pracodawcy z reguły nie wymagają większego doświadczenia.
Liczy się dyspozycyjność. Bardzo przydatna okazuje się książeczka sanepidu i umiejętność obsługi kasy. W Trójmieście, w najbardziej gorącym przedświątecznym okresie, można otrzymać od 12 zł za godzinę. A po tym gorącym okresie? Trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo możliwości są mniejsze, odpowiadają lakonicznie w agencjach.

W styczniu nie ma więc zapotrzebowania na kasjerki i nie ma na anioły. - Przed świętami, w przebraniu anioła, dostawałam 15 zł za godzinę - wspomina Agata, absolwentka historii. - Ale ostatni raz paradowałam ze skrzydłami w Wigilię. Wraz z pierwszą gwiazdką skrzydła odstawiłam w kąt i poszłam na bezrobocie. Tak jak niektórzy magistrowie.

- Nie szykuje się żadna fucha?
- Przed nami karnawał, czas hucznych imprez i balów. Liczę więc, że pozwolą mi zarobić młodzi rodzice. Zamieściłam ogłoszenie, że zaopiekuję się dzieckiem także w nocy. Na razie nikt nie odpowiada. Albo ludzie nie mają pieniędzy, albo zaufania.
Znajoma Agaty, matka dwóch synów, twierdzi, że nie powierzyłaby dziecka obcej osobie. Ale Agacie może. Wie, w jakiej jest sytuacji. A ona z mężem chciałaby wreszcie gdzieś wyskoczyć. Na przykład na Bal Gdański w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Najpierw muzyczne szlagiery, z kankanem na bis, po koncercie - zabawa przy muzyce na żywo. Jeśli wykupią dodatkowo karnet gastronomiczny, trochę ich to szarpnie po kieszeni. Zwłaszcza że stówę obiecali Agacie, za opiekę nad dziećmi.
Koleżanka Agaty mówi, że to tyle, co nic. Dwoje dzieci, przez całą noc, od godz. 18? Powinna dostać dwa razy tyle.
Ale Agata nie wybrzydza. Lubi dzieci. Pobawi się z nimi, zrobi kolację, a gdy zasną - siądzie do komputera. Znowu porozsyła CV. Jej norma - to 20 sztuk tygodniowo. Kiedyś jej ktoś w końcu odpowie. Zna angielski na poziomie B1, włoski na poziomie C1, jest niebrzydka i elokwentna.

A jak nie, złamie się i pójdzie do galerii handlowej. Twierdzi, że w sklepach jest praca. Nie tylko dla aniołów.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki