Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W środę decydujący mecz Lotosu

Patryk Kurkowski
Constance Jinks (z prawej) w Gdyni w meczach numer 3 i 4 zdobyła kolejno 11 i 21 punktów
Constance Jinks (z prawej) w Gdyni w meczach numer 3 i 4 zdobyła kolejno 11 i 21 punktów Tomasz Bołt
Gdynianki odrodziły się. Po dwóch wyraźnych i dotkliwych porażkach w Polkowicach z CCC Lotosowi wróżono już tylko jedno - koniec marzeń o finale. Ale podopieczne Javiera Forta Puente przed własną publicznością zdołały się podnieść i w serii do trzech zwycięstw doprowadziły do remisu 2-2. O awansie zadecyduje więc bitwa numer 5.

Koszmar - tak w telegraficznym skrócie można opisać postawę naszych koszykarek w pierwszych dwóch spotkaniach półfinału Ford Germaz Ekstraklasy.

Na inaugurację wojny "Pomarańczowe" wręcz schłostały gdynianki. Lotos nie zdołał ani wcielić w życie swojej agresywnej defensywy, ani też dotrzymać kroku w ataku. Ba, doszło do ewenementu - w drugiej kwarcie biało-żółto-niebieskie uzbierały zaledwie... punkt. W zawodowej koszykówce to wynik wręcz nie do pomyślenia, zwłaszcza dla tak klasowej drużyny, która w przeszłości odnosiła wielkie sukcesy na arenie europejskiej. Biało-żółto-niebieskie przez 10 minut wyłącznie pudłowały. A przecież rzutów oddały sporo.

- Myślę, że wszystko rozegrało się w głowach koszykarek. Nasze zawodniczki podeszły do rywalizacji jakby z podciętymi skrzydłami, a wręcz przestraszyły się polkowiczanek. Z czasem jednak oswoiły się z sytuacją i spisywały się coraz lepiej - powiedział nam Maciej Schwarz, generalny menedżer gdyńskiego klubu.

Rzeczywiście, za drugim podejściem gołym okiem było widać poprawę. Wreszcie przebudziła się rozgrywająca Constance Jinks, a na swoim bardzo wysokim poziomie zagrała skrzydłowa Geraldine Robert. Lotos uniknął tym samym drugiej klęski, ale smaku zwycięstwa nawet nie poczuł.

- W Polkowicach poniżej oczekiwań spisała się Jolene Anderson, która miała problemy ze skutecznością - dodał Schwarz.
Gdyński zespół dopiero na własnym parkiecie udowodnił, że może się równać z wicemistrzyniami Polski.

- Okazało się, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę. W tych spotkaniach dobrze wypadła Constance Jinks, która wcześniej nie grała tak, jak tego byśmy sobie życzyli. Przeciwko CCC Amerykanka potwierdziła jednak wielką klasę - ocenił generalny menedżer Lotosu.

Odmienione gdynianki zagrały na miarę swoich możliwości i wykorzystały swoje atuty - twardą obroną skutecznie ograniczyły poczynania przeciwniczek i poprawiły się w ofensywie, co zaowocowało dwiema przekonującymi wygranymi. Z opresji biało-żółto-niebieskie wyszły zatem obronną ręką.

- Tuż przed meczem, powiedziałam w szatni swoim koleżankom z drużyny, że tak naprawdę, to nie mamy nic do stracenia. Wiedziałyśmy, że możemy wygrać ten mecz, jednak musiałyśmy od początku narzucić własny styl gry - przyznała po bitwie numer 4 najlepsza w gdyńskiej ekipie Robert.

Do ostatniego starcia dojdzie w Polkowicach. Obie drużyny są już z pewnością zmęczone rywalizacją, bo częstotliwość rozgrywania meczów w play-off drastycznie wzrosła. Wcześniejsze potyczki rozegrano na przestrzeni raptem pięciu dni.

W decydującym meczu niejako z nożem na gardle zagrają podopieczne Arkadiusza Rusina. Jeśli CCC nie awansuje do finału, to wicemistrzynie Polski będą mówić o sporym rozczarowaniu. Tym większym, że w styczniu "Pomarańczowe" znacząco się wzmocniły i zapowiadały walkę z Białą Gwiazdą.

- Niewątpliwie w CCC panuje większa presja, ale z drugiej strony skoro powiedzieliśmy "a", to warto też spróbować powiedzieć "b". Zdajemy sobie sprawę z ciężaru gatunkowego tego spotkania, ale będziemy robić wszystko w kierunku awansu - zapowiedział generalny menedżer klubu.

Gdyńskie koszykarki mają chrapkę na finał, ale nie należy zapominać, iż przedsezonowym celem dla zawodniczek hiszpańskiego szkoleniowca było wywalczenie medalu. Awans do finału byłby wielkim sukcesem Lotosu.

- Z pewnością nie jedziemy do Polkowic w roli faworyta, jednak wiem, że jesteśmy w stanie tam wygrać. Czy nam się to uda? Czas pokaże - dodała Robert.

Czy za trzecim podejściem nasz klub zdoła wygrać z CCC na jego parkiecie? Decydujące spotkanie odbędzie się w środę o godz. 17.45. Transmisja w TVP Sport.

W finale czeka już broniąca tytułu Wisła Can-Pack Kraków, która w trzech meczach rozprawiła się z Energą Toruń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki