- Po powrocie ojciec wygrażał się, że puści dom z dymem - opowiada pan Ireneusz. - Dziadek zawsze był bardzo nerwowy, niekiedy agresywny - tłumaczy 20-letnia wnuczka Anna. Mniej więcej po godzinie 20 zauważyli czarny dym, który wydobywał się z pokoju ojca.
- Wybiegliśmy z domu i wezwaliśmy straż pożarną. Kiedy przyjechali strażacy, okazało się, że na całej ulicy jest tylko jeden sprawny hydrant. To uniemożliwiło sprawne gaszenie pożaru.
- Nie było czym gasić - mówi rozżalony Ireneusz Nydza. - Zostało nam tylko to, w czym wybiegliśmy. Dziadek uprzykrzał nam życie, jak tylko mógł. Kiedyś już próbował podpalić dom. Na szczęście szybko to zauważyliśmy i zapobiegliśmy tragedii - wspomina Anna Nydza.
Tym razem nie zdążyli. Państwa Nydzów przygarnęli znajomi.
Pracownik MOPS zaproponował im pomoc finansową i schronienie. Rodzina Nydzów poprosiła jednak o interwencję w sprawie dziadka. Chcą go umieścić w jakimś bezpiecznym ośrodku. Obecnie przebywa w Domu Opieki św. Alberta.
- Nasz pracownik zaproponował też zasiłek celowy dla pogorzelców i bezpłatną poradę prawną, z której skorzystali państwo Nydzowie - wyjaśnia Sylwia Ressel, rzecznik MOPS. Ireneusz Nydza chce odbudować dom.
- Nie zdążyłem go ubezpieczyć, bo jeszcze trwał remont. Potrzebujemy pieniędzy przede wszystkim na materiały budowlane, może komuś zostały jakieś po remoncie? Chętnie przyjmiemy - prosi pan Ireneusz. - Oboje z żoną pracujemy, na jedzenie nam wystarcza - dodaje.
Osoby, które chciałyby wspomóc rodzinę, proszone są o kontakt z naszą redakcją - nr infolinii 0 801 15 00 39.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?