Półwysep Helski jest anielski - głosił jeden ze sloganów umieszczanych na widokówkach, które Polacy tysiącami słali sobie znad Bałtyku. Ta optyka diametralnie się zmieniała, gdy przychodziło do płacenia za noclegi. Ale nie każdy skąpił i skąpi złotówek, by wypocząć w luksusach nad Bałtykiem. Bo gości, którzy bez szemrania wyłożą od 4 do 6 tys. za cztery dni wypoczynku, naprawdę nie brakuje. Ale warto mieć w portfelu mniej więcej drugie tyle...
Luksus w cenie
Jeśli chcemy zabłysnąć w towarzystwie i pochwalić się niezłym urlopem, to prujmy na półwysep. Będzie drogo, fakt, ale efekt murowany.
- Helska mierzeja to dla Polaków wciąż szczególne miejsce - przyznaje Renata Kruk-Daszkowska z Domu Zdrojowego w Jastarni. - Ale trudno się dziwić, bo rejon rzeczywiście jest wyjątkowy.
- Widok z ostatniego piętra na morze potrafi naprawdę oczarować każdego - podkreśla Izabela Gwardzik z hotelu Velaves we Władysławowie. - A nas od plaży dzieli tylko kilkadziesiąt metrów.
Oczywiście, nie musimy iść na całość i wynajmować pokój w rodzinnym pensjonacie. Może nie będzie luksusowo, ale za to zaoszczędzimy - lekko licząc, ponad połowę kosztów. A zdjęcie z pobytu w Zdrojowym, Bryzie czy Velavesie zrobimy przed drzwiami wejściowymi...
Jeśli nie interesują nas półśrodki, to płacimy. I to słono, bo np. za pierwszy czerwcowy weekend (zaczynamy w maju), czyli cztery noclegi, w dwuosobowym pokoju szykujemy niespełna 3 tys. zł. Ale w cenie mamy basen, jacuzzi czy bajeczne tepidarium. Znajdziemy w portfelu dodatkowe 300-500 zł? No to fundujemy sobie odświeżanie skóry roślinnymi komórkami macierzystymi albo masaż muszlami tygrysimi.
Dopisała pogoda? Świetnie. To okazja, żeby się przejść się nad zatokę albo brzeg morza. W wersji sportowej kupujemy kurs kitesurfingu - warto, bo modny - za jedyne 1,1 tys. zł. Jeśli się jednak okaże, że taki kontakt z wodą nie bardzo nam pasuje, to dzwonimy po motorówkę. Z portfela ubędzie nam kolejnych kilkaset złotych.
Załapałeś smaka na ściganie po wodzie? Znajdą się skutery wodne. Czy 300-400 zł za godzinę szaleństwa przed oczami całej plaży to dużo? Zdecydowanie nie, bo przesiadywanie na hotelowej - czyli też luksusowej - plaży nie będzie dużo tańsze.
Z baru bierzemy ze sobą ulubiony napój (ok. 100 zł), fotelik (25 zł) albo łóżko (100 zł) oraz baldachim (150 zł)...
Oczywiście możemy zignorować miłośników kąpieli słonecznych na piasku i wznieść się ponad to. Na półwyspie będziemy mogli przebierać - lecimy komfortowo kilkuosobową Wilgą lub pamiętającym czasy wczesnego Gierka Antonowem. Pierwsza zapewni nam możliwość nieskrępowanych wrzasków zachwytu, gdy za 250 zł wzniesiesz się kilkaset metrów nad ziemię i zobaczysz panoramę półwyspu. Drugi swoim siermiężnym wyglądem sprawi, że będziesz mógł potem opowiadać o "wakacjach z adrenaliną" (wprawdzie tylko ok. 15-minutowych, ale kto tam przykłada wagę do takich detali).
VIP-y są, więc warto
Magnesem, który przyciąga do hoteli gości, jest oczywiście jego renoma, ale to nie jedyny wabik. Część przyjeżdża tu bowiem wypocząć z dala od "przeciętnych Polaków", a inni...
Inni szukają VIP-ów, którzy wakacje spędzają tylko w wystawnych miejscach. I właśnie w tym ostatnim wypadku półwysep sprawdza się nad wyraz świetnie.
Kto rok temu zamieszkał w hotelu Bryza, mógł się niespodziewanie stać sąsiadem Shakiry i Gerarda Pique'a - przynajmniej teoretycznie, bo gwiazdy jednak wybrały Trójmiasto. Podobnych okazji, ale zakończonych happy endem, będziemy mieć wiele w sezonie urlopowym.
W Juracie i Jastarni spotkać możemy aktorów Pawła Małaszyńskiego czy Roberta Więckiewicza. - Można powiedzieć, że pan Robert to już przyjaciel naszego hotelu, bo jest niemal stałym gościem - zdradza Renata Kruk-Daszkowska z Domu Zdrojowego.
Obaj aktorzy mogli dokładnie poznać hotel podczas kręcenia tu filmu.
Swoje historie o Bryzie na pewno też mogą opowiedzieć Jan Englert czy Marian Kociniak albo Cezary Pazura. Bywała tu też śliczna miss Aneta Kręglicka. Kto jeszcze? Obsługa hotelu jest bardzo dyskretna.
- Politycy, biznesmeni, sportowcy, muzycy, adwokaci... - wylicza Mariola Roicka z hotelu Bryza. - I to tyle o znanych, którzy też zasługują na chwilę prywatności.
Płacę - grymaszę
Polski gość specjalnie wybredny nie jest - choć na niepogodę ponarzekać lekko lubi. Co innego prawdziwe gwiazdy.
- Na przyjazd Shakiry i rodzin hiszpańskich piłkarzy musieliśmy trochę się przygotować - przyznaje Krzysztof Dubrow, dyrektor Bryzy - na przykład w telewizorach musiały być dwa kanały hiszpańskiej telewizji. Mieliśmy też przygotować specjalne, iberyjskie menu. Ale to nic takiego, czego nie dalibyśmy rady załatwić.
To samo słyszymy po sąsiedzku w Jastarni.
- Ma być tylko satynowa pościel? Proszę bardzo, będzie - mówi Renata Kruk-Daszkowska.
Dlaczego goście, którzy płacą tysiącami za noclegi, nie kręcą nosami? Bo dostają świetnie wyposażone pokoje - w których może być tak niestandardowy mebel jak sejf - i rewelacyjną obsługę.
Osobne plusy hotele zbierają za jedzenie. Na półwyspie przywitają nas szampanem z truskawkami, a pożegnają koszem pełnym kaszubskich wiktuałów. O tak prozaicznych sprawach jak śniadanie do apartamentu nie ma co nawet wspominać.
Jeśli ktoś wpadł właśnie na pomysł, że się szarpnie i spędzi "luksurlop" na półwyspie, to mamy złą wiadomość. Trzeba zaplanować go tak, by szerokim łukiem omijać letnie miesiące, bo na wolne pokoje z najwyższej półki raczej nie ma co liczyć. Ale spokojnie, bo zawsze zostaje któryś z tysiąca pensjonatów od Helu po Białogórę - tu za dwutygodniowe spanie zapłacimy niemal tyle samo co za jedną noc w Juracie, Jastarni czy Władysławowie.
A gwiazdy i lans? Zawsze przecież możemy się wybrać na wycieczkę...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?