Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Lechii wszystko kuleje i zmierza w złym kierunku

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal/Polska Press/Dziennik Bałtycki
Lechia zdobyła pierwszy punkt w tym sezonie. A to dzięki remisowi z Pogonią Szczecin 1:1. W zespole nie było jednak radośnie.

To już trzeci mecz w tym sezonie i kolejna rozczarowująca postawa Lechii. Wprawdzie biało-zieloni po raz pierwszy nie przegrali, ale to marna pociecha, kiedy patrzy się na to, co zespół prezentuje na boisku.

- To było bardzo słabe spotkanie w naszym wykonaniu. Mecz się dobrze dla nas ułożył, objęliśmy prowadzenie i w tym momencie oddaliśmy pole gry. Było mało agresywności, determinacji, zaangażowania i brakowało pomysłu, żeby tworzyć kolejne sytuacje. Patrząc na cały mecz, musimy być naprawdę szczęśliwi, że nie przegraliśmy - przyznał Jerzy Brzęczek, trener biało-zielonych.

Brzęczek nie ma łatwego życia. Dowodzi zespołem z potencjałem, który zawodzi na całej linii i gra grubo poniżej oczekiwań i możliwości. I to zarówno pod względem wyników, jak i prezentowanego poziomu. Wielu kluczowych piłkarzy jest kompletnie bez formy, bo bardzo słabo prezentują się Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Wojtkowiak, Stojan Vranjes, Bruno Nazario czy Maciej Makuszewski. Nie widać pomysłu na grę, na kreowanie akcji, bardzo mało jest sytuacji, po których mogły paść bramki. I z pewnością Brzęczek ponosi odpowiedzialność za taki stan rzeczy. Jednak dużym uproszczeniem byłoby winić za tę sytuację wyłącznie szkoleniowca biało-zielonych. Większą winę ponoszą Adam Manadziara i Marek Jóźwiak. Zresztą od przyjścia do Lechii tego drugiego zaczęło dziać się znacznie gorzej. Polityka informacyjna praktycznie przestała funkcjonować, a co gorsze - decyzje kadrowe są podejmowane za plecami Brzęczka.

- Leković i Podleśny w rezerwach? To decyzja zarządu, która nie była ze mną konsultowana i została mi tylko przekazana - mówił szkoleniowiec kilka dni temu.

A to nie wszystko, bo z naszych informacji wynika, że także Neven Marković nie trafił do Lechii na życzenie trenera, choć to Leković jest piłkarzem przynajmniej o klasę lepszym.

Gołym okiem widać także kiepskie przygotowanie fizyczne piłkarzy. W trakcie okresu przygotowawczego zmieniony został specjalista od motoryki w klubie. Z tego jednak też zrobiono wielką tajemnicę i klub do dziś tego nie ogłosił. Ostatnio z zespołem pracowali Yassir Laqrachli i Yannick Obenauer, ale ich w Lechii już nie ma. Teraz jest Matthias Grahe, wcześniej trener przygotowania fizycznego w Victorii Koeln. Ten eksperyment się nie powiódł.

Inna sprawa to kwestie kadrowe. Zadowolony Brzęczek na pierwszym treningu ogłosił, że Antonio Colak, Kevin Friesenbichler i Bruno Nazario zostają w Gdańsku na kolejny sezon. Bardzo się pomylił, bo do dyspozycji ma tylko Brazylijczyka. Zarząd nie potrafił zatrzymać dwóch piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie strzelili w sumie 15 goli. Odszedł Colak, choć Lechia miała prawo pierwokupu i w czerwcu prezes Mandziara zapewniał, że zostanie. Nie dotrzymał słowa. Oddanie Colaka to wyraz nieudolności, a może to przez kończącą się współpracę z Rogerem Wittmanem. Brzęczkowi zabrano dwóch napastników i trudno oczekiwać teraz gola za golem.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki