Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gdańsku powstanie nowoczesny ośrodek pomocy rannym dzikim zwierzętom

Grażyna Antoniewicz
Kasper Wawryniuk wypuszcza myszołowa na wolność
Kasper Wawryniuk wypuszcza myszołowa na wolność Jarosław Potyrała
W Gdańsku powstanie nowoczesny ośrodek, gdzie specjaliści pomagać będą rannym dzikim zwierzętom. W projekt zaangażowała się grupa pasjonatów. Takich, którzy nie boją się trzymać w mieszkaniu choćby... myszołowa!

Gdy młody grzywacz (dziki gołąb),wypadł z gniazda, koledzy ze szkoły lub sąsiedzi przynosili pisklaka do Kaspra Wawryniuka, z zawodu inżyniera zootechnika. Uważali, że skoro hoduje gołębie, pewnie sobie poradzi, poza tym wiedzieli, że lubi zwierzęta.
- Jeżeli ptak nie był zbyt mocno poraniony z powodu upadku, nie było większych problemów, aby go wykarmić - opowiada pan Kasper.
Niestety, grzywacze przyzwyczajały się do karmnika i wpadały potem na darmowy posiłek. Coraz częściej przynoszono mu ranne ptaki. Kasper Wawryniuk mieszkał z rodzicami w domku na gdańskich Siedlcach, a ptasią hałastrę trzymał na strychu.
- Trafiła kiedyś do mnie pustułka, która spadła z kościoła przy ul. Szarej - wspomina.

Pan Kasper karmił ją mrożonymi myszkami ze sklepu zoologicznego, jak nie było myszy, dostawała pokarm dla kotów, zmieszany z odrobiną piórek, żeby mogła uformować tak zwaną wyplówkę. Czasem dostawała kawałek piersi z kurczaka lub chudej wołowiny. Udało się ją odkarmić, rozlatać. Potem jeszcze przez pewien czas przylatywała po mięso do karmnika, strasząc wróble i sikorki.

- Mam nadzieję, że ptaszysko żyje do tej pory - mówi Wawryniuk.

Myszołów w mieszkaniu

Pewnego razu trafił do niego jeż, którego pies znajomych wykopał na działce w połowie lutego. Zabrali go do domu. Jeż się oczywiście rozbudził, a gospodarze nie bardzo wiedzieli, czym go karmić. Podsuwali mu jabłko, mięso, nie chciał jeść. - Tymczasem u mnie okazał się strasznym łakomczuchem - uśmiecha się zootechnik. - Pochłaniał ogromne ilości drewnojadów, mączników i innych owadów karmowych.

Ale, jak zapewnia, kosztowny gość, po odpchleniu, okazał się naprawdę sympatyczny.
Kasper Wawryniuk stara się, zawsze, żeby ranny ptak lub ssak jak najszybciej wrócił na łono natury. Nie nadaje swoim gościom imion. Wyjątek stanowił pewien myszołów. - Dwa lata temu pewien właściciel łąki, znalazł na niej wycieńczonego, odwodnionego i apatycznego myszołowa, nie reagującego na obecność człowieka - opowiada. - Podniósł ptaka, zaniósł do domu, wpakował do klatki i zaczął jeździć, szukając ratunku m.in. u weterynarza, w ogrodzie zoologicznym. Wszędzie odsyłano go z kwitkiem. Przypadkiem trafił do sklepu zoologicznego, w którym wtedy pracowałem. Zaczęliśmy rozmawiać i w końcu przywiózł myszołowa do mnie - mówi.

Ptaszysko było nieco kłopotliwe. Pan Kasper nie miał już strychu, więc trzymał myszołowa w... mieszkaniu, chociaż, gość mocno brudził. Trzeba było trzykrotnie w ciągu dnia po nim sprzątać.
- Nazwałem go Marian. Odkarmiłem, najpierw na siłę trzeba było mu wkładać w dziób kawałki mięsa, podawać wodę z elektrolitami, potem zaczął jeść samodzielnie - opowiada.

Metodami sokolniczymi pan Kasper wspólnie z kolegą trenowali Mariana, aby znów zaczął latać. Wreszcie wypuścili go na wolność. Pofrunął...
Zdarzało się, że znajomi przynosili małe wiewiórki, poranione przez kota. Udało się je uratować, choć sprawiały kłopot, bo wszystko gryzły.

- Ludzie znosili do sklepu ptaki, które gdzieś znaleźli. Wszystkie zostały wypuszczone na wolność. Były wśród nich jerzyki i młoda kawka. Nie miałem wtedy akurat czasu, bo studiowałem zaocznie i pracowałem - wspomina pan Kasper - więc kolega podjął się obowiązku karmienia kawki, według moich instrukcji. Nazwał ją Franz na część słynnego pisarza. Pewnego razu trafił do mnie dzięcioł, który ciągle bębnił dziobem o gałąź, którą mu położyłem w klatce.

Klinika dla zwierząt

- Wypadków z udziałem dzikich zwierząt w mieście jest mnóstwo. Jak byłem na praktykach w ogrodzie zoologicznym, codziennie ktoś telefonował w sprawie rannych ssaków i ptaków. Tymczasem ogród zoologiczny nie może ich przyjmować, bo takie są przepisy - przypomina pan Kasper.
- Dlatego Gdańsk potrzebuje nowoczesnego i w pełni wyposażonego ośrodka rehabilitacji dla dzikich zwierząt - stwierdza ornitolog Zuzanna Pestka (studentka III roku biologii na UG). - W mieście i jego okolicach żyje wiele drobnej zwierzyny, która ulega wypadkom. To potencjalni pacjenci ośrodka, który ma powstać w Gdańsku w Górkach Zachodnich. Trafiać tam będą nie tylko jeże, wiewiórki, jerzyki czy wróblowe, ale również sokół, pustułka czy sowa płomykówka - ptaki drapieżne, które żyją z nami w mieście. Często kolizjom z samochodami ulegają także mewy.

Zuzanna Pestka z pasją opowiada o polskich ptakach. Najbardziej kolorowy wśród nich jest na pewno zimorodek. Gdy trzyma się go w ręce, wygląda jak mały diamencik. Główkę skrzydła i grzbiet ma z wierzchu turkusowo-niebieskie, a na nich takie malutkie kropki, brzuch ma pomarańczowy. Zimą pojawiają się u nas piękne gile, wiosną i latem mamy dziwonię, która ma czerwone podgardle.
- Dla ornitologa nie brakuje zajęcia o każdej porze roku. Zimą można jeździć nad morze i obserwować ptaki przez lunetę. Wiosną i jesienią warto wybrać się na obóz ornitologiczny. To niepowtarzalna okazja, żeby spotkać się z ptakiem oko w oko, potrzymać go w ręce - dodaje.

Takie obozy polegają na tym, że rozstawia się sieci, do których wpadają ptaki. Potem załoganci przynoszą ptaki do osoby, która je mierzy, waży, robi odpowiednie pomiary piór i obrączkuje. Na koniec ptaki są wypuszczane. Na Akcji Bałtyckiej prawdziwy amator ornitolog może nauczyć się oznaczania gatunków, płci i wieku oraz opanować technikę mierzenia.

Realizacja marzeń

Miłośnicy zwierząt i ptaków to nie tylko przyrodnicy. Justyna Manuszewska, magister stosunków międzynarodowych, specjalistka od pozyskiwania pieniędzy z funduszy unijnych, kieruje grupą projektową, do której zaprosiła przyjaciół: Zuzę i Kaspra, lek. wet. Michała Michalskiego, architekt Dorotę Groth. Z pasją zaangażowali się w tworzenie wspomnianej kliniki dla zwierząt, czyli Ośrodka Pomocy Zwierzętom Dzikim i Wolno Żyjącym.

- Zawsze jest czas na realizację marzeń - zapewnia. - Popełniłam błąd, nie starając się zostać lekarzem weterynarii, choć zawsze chciałam pracować ze zwierzętami. Moja rodzina mieszka w małym miasteczku w woj. kujawsko-pomorskim. Tam spędzałam wakacje w dzieciństwie. Przyroda była wokół mnie, pamiętam długie spacery z dziadkiem, który uczył mnie, jak rozpoznawać ptaki, rośliny. Także wokół mojej mamy zawsze były zwierzęta. Zbierała psie i kocie "nieszczęścia". Ja też kocham zwierzęta, mieszkała ze mną w bloku pani jeżowa. Postanowiłam oddać ją do zoo (wtedy jeszcze przyjmowano zwierzęta żyjące na wolności), ale tak za nią tęskniłam, że po dwóch dniach pojechałam do Oliwy i doktor Kalicki mi ją oddał. Nazywałam ją Gucia.

[email protected]
============11 (pp) Zdjęcie Autor(34100455)============
Fot. Jarosław Potyrała
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(34100452)============
Kasper Wawryniuk wypuszcza myszołowa na wolność
============25 (pp) Cytat 16.5/19 rodzinny(34100450)============
tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tra tr
============01 (pp) Tytuł bent 56/58 ELt rodzinny(34100449)============
Chudy Marian, dzięcioł perkusista i łakomy jeż
============03 (pp) Podtytuł 14/15 L rodzinny(34100454)============
W Gdańsku powstanie nowoczesny ośrodek, gdzie specjaliści pomagać będą rannym dzikim zwierzętom. W projekt zaangażowała się grupa pasjonatów. Takich, którzy nie boją się trzymać w mieszkaniu choćby... myszołowa - pisze Grażyna Antoniewicz
============11 (pp) Zdjęcie Autor(34100448)============
Fot. Monika Wróbel
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(34100446)============
Zuzanna Pestka oprowadza szkolną wycieczkę po Rezerwacie Beka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki