Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W drodze z przedszkola 5-letnia Lena wysiadła w innej miejscowości. Rodzice powiadomili prokuraturę

Sylwia Lis
Sylwia Lis
Do Prokuratury Rejonowej w Słupsku trafiło zawiadomienie rodziców 5-letniej Lenki, która samotnie wysiadła na innym przystanku niż powinna. Rodzice uważają, że za narażenie ich dziecka na niebezpieczeństwo odpowiedzialna jest szkoła i przewoźnik.

5-letnia Lena wracała z przedszkola. Miała wysiąść w Krzyni w gminie Dębnica Kaszubska wysadzono ją kilka kilometrów dalej. Rodzice są oburzeni, złożyli zawiadomienie do prokuratury. Uważają, że życie ich córki zostało narażone, a opowiedziana jest za to szkoła i przewoźnik. O sprawie pisaliśmy siódmego września.

5-letnia Lena wracała z przedszkola. Wysadzono ją nie w tej miejscowości, co trzeba. Rodzice są oburzeni

Rodzice zawiadomili prokuraturę

- Nasza 5-letnia córka Lenka miała być przewieziona po raz pierwszy w roku szkolnym, za naszą zgodą autobusem szkolno-przedszkolnym spod przedszkola (gdzie została odprowadzona przez pracowników placówki) do miejsca zamieszkania (Krzynia) – wyjaśnia w piśmie do prokuratury pani Katarzyna (nazwisko do wiadomości redakcji), mama dziewczynki. - Ze znacznym wyprzedzeniem oczekiwałam przyjazdu autobusu. Kiedy przyjazd był opóźniony zadzwonił z pracy mąż, który poinformował mnie, że nasza córka jedzie do domu innym środkiem transportu i żebym poczekała na nią w tym samym miejscu. Autobus nie dojechał. Kiedy nadjechał samochód, kobieta (nie posiadam jej danych personalnych), która przywiozła moją córkę powiedziała, że kiedy odbierała własne dziecko, zauważyła samotnie wypuszczoną z autobusu dziewczynkę bez opieki. Opiekun z pojazdu, który jest pracownikiem słupskiego PKS-u wysadził naszą pięcioletnią córkę bez opieki w zupełnie innej miejscowości niż powinien, nie upewniwszy się czy na miejscu są jej rodzice, narażając ją tym samym na bardzo duże niebezpieczeństwo. Gdyby na miejscu nie było nikogo, albo nikt by się naszą córką nie zainteresował, mogłaby zaginąć. Odbierając córkę od tej pani wypytałam ją o szczegóły, powiedziała mi, że próbowała odprowadzić dziewczynkę do domu, ale z powodu braku orientacji w terenie tak małego dziecka, zawiadomiła przedszkole. Tam dowiedziała się, gdzie nasza córka mieszka i odwiozła.

Pani Katarzyna dodaje: chcemy, aby prokuratura pociągnęła sprawców do odpowiedzialności karnej za naruszenie bezpieczeństwa naszej córki i tym samym narażenie jej życia i zdrowia na niebezpieczeństwo – podkreśla mama Lenki.
Do Prokuratury Rejonowej w Słupsku kilka dni temu wpłynęło zawiadomienie rodziców Lenki.
- Nadzorujemy to postępowanie – mówi prokurator rejonowy Magdalena Gadoś. – Na tym etapie nic więcej nie mogę powiedzieć.

PKS sprawę wyjaśnił

Piotr Rachwalski, prezes PKS w Słupsku zapewnił nas, że wyjaśni sprawę. Wprowadził też zmiany, które mają zapobiec podobnym zdarzeniom.

- To zdarzenie to splot kilku okoliczności – mówi Piotr Rachwalski. – To przerzucanie odpowiedzialności na nas, winnych sytuacji jest co najmniej kilku. Nie godzimy się na wzięcie winny w stu procentach. To dziecko rano nie jechało autobusem do przedszkola. Opiekun nie miał więc świadomości, że w drodze powrotnej ktoś będzie chciał wysiąść w Krzyni. Pan zapytał się, czy ktoś wysiada w tej miejscowości, dziecko się nie odezwało, być może było przestraszone, zawstydzone, a może nie dosłyszało komunikatu. Wysiadło z pozostałymi dziećmi w Dębnicy. Podkreślam, że to był pierwszy dzień, być może należało, aby w tym dniu ktoś z dziewczynką pojechał, pokazał. Nie można od nas wymagać, abyśmy byli żłobkiem, placówką opiekuńczą, nie zastąpimy mamy i niani. To nie są nasze kompetencje, po prostu tego robić nie możemy. My jesteśmy przewoźnikiem, zapewniamy dowóz oraz dbamy o szerokorozumiane bezpieczeństwo podczas podróży oraz wsiadania i wysiadania, tak aby na przykład nie wpadło pod samochód. Nie jesteśmy też w stanie zweryfikować kto jest uprawniony do odbioru przedszkolaka.

I dodaje: w mieście nie ma takich problemów, dzieci korzystają z komunikacji miejskiej, bo muszą, a tam opieki nie ma – wyjaśnia Piotr Rachwalski. – Pracownicy dostali upomnienia, ale tak naprawdę oni nie zawinili. Aby w przyszłości nie dochodziło do takich sytuacji przekazano nam już listę z nazwiskami uczniów, którzy korzystają z naszych dowozów. Chciałbym doprowadzić też do tego, aby w nowym przetargu to właśnie gmina zatrudniała opiekunki, które będą dbały o bezpieczeństwo dzieci w drodze do i ze szkoły, tak jak to jest w innych gminach.

Przedstawiciele PKS Słupsk odwiedzili rodziców Lenki. – Przeprosiliśmy za zaistniałą sytuację, a dziewczynce wręczyliśmy prezent.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki