Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uszatek i inni

Jarek Janiszewski, felietonista
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
O pedofilii powiedziano ostatnio prawie wszystko. Na fali poszukiwań jej źródeł ujawniono wiele skrajnie odmiennych opinii. Zwłaszcza hierarchowie polskiego Kościoła okazali się nadzwyczaj biegli w snuciu tajemniczych teorii. Oskarżyli ideologię gender, feministki, a nawet dzieci z rozbitych rodzin.

Nie jestem specjalistą od pedofilii, ale sądzę, że nieuważni hierarchowie nie wpadli na trop niezwykle obrzydliwego źródła, które sączy jad od dziesięcioleci. Są nim bajki rysunkowe.

Zacznijmy od Bolka i Lolka, bohaterów słynnej kreskówki, na której wychowały się miliony Polaków. Nie trzeba się długo zastanawiać, aby stwierdzić, że bajkowi przyjaciele to archetyp typowej pary gejowskiej - jeden szczupły dominujący, drugi nieco pulchny i uległy. Razem spędzają wszystkie wolne chwile, a ich przelotne spojrzenia mają w sobie ogromną dawkę wyuzdania. Później dołączono do nich Tolę, co można śmiało uznać za podprogową promocję miłosnych trójkątów oraz przyszłych spotkań swingersów.

Przez kilkadziesiąt lat pokazywania tej rozpasanej trójki szkody wyrządzone młodym umysłom można określić jako niewyobrażalne.

Skrajnie negatywne oddziaływanie należy przypisać oglądaniu czechosłowackiej produkcji dla dzieci pt. "Bajki z mchu i paproci". Tu zepsucie osiągnęło apogeum - promowano dwóch mężczyzn śpiących w jednym łóżku. Trudno się potem dziwić, że najmłodsi po osiągnięciu dojrzałości nie widzieli nic zdrożnego w widoku całujących się panów.

Wielu ulubieńców dzieci było w swych dobranockach przeraźliwie samotnych. "Pomysłowy Dobromir" mieszkał z dziadkiem i chorym psychicznie ptakiem, a Uszatek zawsze kładł się spać bez utulenia przez mamę niedźwiedzicę. Na duchu podtrzymywały go jedynie zajączki i ciocia Chrum-Chrum. Okrutny był los misia Colargola, któremu pozwolono, by jako nieletni niedźwiadek opuścił las i dramatycznie poszukiwał gwizdka króla ptaków. Przypuszczalnie jego leśni rodzice udawali zgodne pożycie, podczas gdy w przypływie nienawiści wyrywali sobie futerko z pleców.

W podobnym położeniu był koziołek Matołek. Ten sfrustrowany zwierzak uciekał przez wszystkie odcinki. Ani razu jego owłosiony tata nie wystawił w jego stronę pomocnego odnóża.

Motyw nieustannej ucieczki stał się także udziałem radzieckiej kreskówki o wilku i zającu. Tu, podobnie jak w polskich produkcjach, próżno było szukać matczynej miłości i ojcowskiego oddania. Pojawiała się za to samotna walka z wilkiem, który namiętnie palił papierosy.

Opuszczeni i lekceważeni przez rodzinę bohaterowie musieli mieć degradujący wpływ na psychikę dorastających dzieci. Zaczęły one błądzić po omacku w poszukiwaniu miłości i zrozumienia. W takich okolicznościach stawały się łatwym łupem dla pedofilów.

Nasze społeczeństwo toczone jest przez wiele dewiacji. O niektórych dowiemy się dopiero po latach. Aż strach pomyśleć, jakie eksperymenty mogą być udziałem osób, które kiedyś oglądały kota Filemona i niby sympatycznego Reksia. Obejrzyjcie te bajki jeszcze raz, a zrozumiecie. Prawda nas wyzwoli.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki