Ustczanin zarzuca im opieszałość i utrudnianie prowadzenia działalności gospodarczej oraz błędy w dokumentach. Problemem chcą się zająć również usteccy radni.
Krzysztof Otoka wraz z żoną, Dorotą, prowadzą w centrum Ustki sklep z wyrobami bursztynowymi. Sklep działa przez cały rok. W ubiegłych latach, w sezonie letnim część ekspozycji wystawiana była przed sklep. Ekspozycja zajmowała około półtora metra kwadratowego. Zgodę wydawało miasto. W tym roku państwo Otokowie takiej zgody nie otrzymali. Co ciekawe, kilkadziesiąt metrów dalej na tej samej ulicy działają ogródki piwne, które nikomu nie przeszkadzają.
- Chcieliśmy zająć, jak zawsze, niewielką część chodnika - wyjaśnia Krzysztof Otoka. - Nie pozwolono nam jednak, bo stwierdzono, że utrudniamy komunikację. Urzędnicy drastycznie podnieśli również ceny, nie wspominając już o tym, że decyzje wydawane przez miasto opierały się jedynie na opiniach radnych, a nie na prawnie uchwalonych dokumentach. Nasi prawnicy stwierdzili, że to kuriozum.
Podobnie do sprawy podeszli sędziowie z Samorządowego Kolegium Odwoławczego, którzy anulowali decyzje urzędników i zwrócili je do ponownego rozpatrzenia. Ponieważ jednak nie ma ze strony miasta reakcji, skierowałem sprawę do prokuratury.
Urzędnicy z ratusza zapewniają, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Inaczej do sprawy podchodzą jednak miejscy radni.
- Skierujemy do burmistrza wniosek o przygotowanie uchwały, która kompleksowo zajmie się rozwiązaniem problemu zajmowania pasa drogowego w całym mieście.
Zajmiemy się również stawkami, bo obecnie jest tak, że kara za nielegalne zajęcie pasa jest mniejsza, niż najniższa stawka określona przez miasto - argumentuje Irena Kozakiewicz, ustecka radna i przewodnicząca miejskiej Komisji Rewizyjnej.