Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy z Pomorza mogą zapomnieć o podwyżkach. Ile tak naprawdę zarabiają? RAPORT

Ł. Kłos, J. Kielas, AT
P.Świderski
Płace urzędników budzą emocje. Oni sami mówią, że ich wysokie zarobki to tylko mit. Ile zatem zarabiają urzędnicy na Pomorzu i czy w tym roku mogą liczyć na podwyżki? Sprawdziliśmy!

Jesteś urzędnikiem? Raczej nie licz, że twoja płaca dogoni inflację. Marzenia o poważniejszych podwyżkach tym bardziej możesz odłożyć na półkę. Świątecznym "prezentem" - podpisem pod jedną z okołobudżetowych ustaw - prezydent Komorowski ostatecznie zamroził na 2013 rok płace urzędników administracji państwowej.

Komorowski asygnował ustawę dosłownie na kilka godzin przed wigilijną wieczerzą. Pozornie w lepszej sytuacji są pracownicy samorządowi - w tym przypadku to władze gmin, powiatów i województwa mają ostatnie słowo w kwestii zarobków. Tylko że nieliczne z nich rozważają w tym roku choćby tzw. waloryzację (uaktualnienie wysokości wynagrodzenia o wskaźnik inflacji).

Na jakiekolwiek podwyżki w 2013 roku nie mają co liczyć pracownicy Urzędu Marszałkowskiego. Nie dostaną ich też pracownicy magistratów Gdańska, Gdyni czy Sopotu. Żadnej podwyżki nie będzie również w urzędach miejskich Tczewa, Malborku, Kwidzyna czy Kościerzyny. Kolejny rok pensje nie wzrosną w Urzędzie Miasta Pruszcz Gdański.

- To już trzeci rok, gdy miasto oszczędza - wyjaśnia Bartosz Gondek, rzecznik burmistrza. - Będą tylko podwyżki wynikające z przepisów [np. wysługa lat - dop. red.], natomiast żadnych premii czy nagród nie będzie. Miasto optymalizuje koszty.

W Starostwie Powiatowym w Pruszczu Gd. w tegorocznym budżecie także nie zabezpieczono środków na podwyżki.

- Nie przewidujemy żadnych podwyżek, prócz tych wynikających z przepisów, i tak jest już od półtora roku - mówi starosta Cezary Bieniasz-Krzywiec. - Mam nadzieję, że w ciągu roku uda się zaoszczędzić i tym samym będzie można przyznać jakieś podwyżki. Regulamin starostwa pozwala na przyznawanie nagród i z nich nie rezygnujemy, ale nie są to oszałamiające kwoty. Cała pula wynosi zaledwie 3 procent funduszu płacowego.

Tłumaczenia wszędzie są podobne: "sytuacja finansowa".

- Nie mamy takich dochodów jak na przykład gminy, więc i trudniej wygospodarować środki - dodaje Ewa Makurat, skarbnik Starostwa Powiatowego w Pucku.

Niewielkiego wzrostu płac mogą być pewni tylko ci, którzy zarabiają najniższą krajową.

- Automatycznie uzyskają oni podwyżkę ze względu na ustawowe podwyższenie minimalnego wynagrodzenia - wyjaśnia Jerzy Skonieczny, wiceburmistrz Malborka.

Niemałą burzę wywołała kwestia płac w wejherowskim samorządzie powiatowym. Starosta wejherowski Józef Reszke nie uwzględnił w projekcie budżetu na ten rok podwyżek, bo jak twierdzi - nie było na to pieniędzy.

- Wszystko zależy od tak zwanych wolnych środków, czyli pieniędzy, które ostatecznie wpłyną do nas za zeszły rok. Jaka to suma, okaże się jednak dopiero z końcem stycznia lub na początku lutego - tłumaczy starosta Reszke. - W zeszłym roku były one rekordowo wysokie, więc starczyło i na podwyżki w starostwie. W tym roku tak dobrze zapewne nie będzie, ale poczekajmy do końca miesiąca, zobaczymy. Gdyby pieniądze się znalazły, realny termin podwyżek to 1 kwietnia. Podkreślam, że o podziale pieniędzy decydują radni - dodaje, zaznaczając, że ze względu na sytuację w kraju nie jest zwolennikiem wzrostu wynagrodzeń.

- Mamy nadzieję, że takie pieniądze się znajdą. Przecież biorąc pod uwagę inflację, zarobki urzędników realnie się obniżą - twierdzi Genowefa Małyszko, radna z klubu radnych Lepszy Powiat. Za podwyżkami są też radni PO.

"Kosmetyczną" podwyżkę uposażeń pracowników szykują władze Człuchowa.

- Zaplanowaliśmy podwyżki dla pracowników urzędu na poziomie 2,5 proc. To mniej niż wynosi stopień inflacji, ale jest to dla nich jakaś rekompensata - mówi Ryszard Szybajło, burmistrz Człuchowa.

Ile oni właściwie zarabiają?

Średnie wynagrodzenie w administracji publicznej, według GUS, wynosi około 4 tys. zł brutto. Tyle że większości urzędników daleko do takich poborów. Statystykę zawyżają naczelnicy wydziałów i sami samorządowcy (wójtowie, burmistrzowie, prezydenci).

W Urzędzie Miasta Pruszcz Gd. średnia pensja wynosi 2500 zł brutto.
W Gdyni przeciętny urzędnik (niezajmujący stanowiska kierowniczego) zarabia miesięcznie około 3,2 tys. zł brutto.
W Starogardzie Gdańskim pensja urzędnika miejskiego wynosi średnio 2,8 tys. zł (bez uwzględnienia prezydenta, jego zastępców, naczelników oraz personelu technicznego).
W Sopocie najwyższe wynagrodzenie inspektora wynosi blisko 5 tys. zł brutto. Najniższe to niemal 3 tys. zł. Zdecydowanie więcej zarabiają specjaliści - co najmniej 3,6 tys., ale nie więcej niż 5,7 tys. zł. Naczelnik wydziału zarabia od 5,7 tys. do 8,2 tys. zł.

Średnia płaca urzędnika w Człuchowie nie przekracza 3 tys. zł brutto. Inspektor z małym stażem otrzyma 2,2-2,3 zł, a ten z dłuższym do 2,8 zł brutto. Kierownik referatu zarabia tu 3,2-34 zł.

W Kwidzynie przeciętna pensja urzędnika miejskiego wynosi 3,8 tys. zł brutto

Są urzędnicy, którym powinniśmy lepiej płacić


Wojciech Misiąg, wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli


Czy urzędnicy zarabiają w Polsce za dużo? Za tym pytaniem kryje się przeświadczenie, że urzędnicy nic nie robią.

Niestety, są i tacy. Nawet gorzej, bo zdarza się, że jeszcze przeszkadzają tym, którzy próbują coś zrobić. W ich przypadku jakiekolwiek wypłacone przez państwo pieniądze będą za wysokie. Jest jednak duża grupa urzędników, którzy zarabiają za mało w stosunku do tego, ile wkładają w pracę. Trzeba też pamiętać o tym, jakich urzędników potrzebujemy. Po pierwsze, nie możemy doprowadzać do sytuacji "negatywnego naboru" do administracji. Wyobraźmy sobie młodego człowieka, dobrze rokującego zawodowo, który przed sobą ma kilka możliwych ścieżek kariery - biznesową, naukową czy w sferze publicznej. Bywa tak, że rezygnuje on z pracy w administracji ze względu na rodzinę, na to, że pensja, którą dostanie w urzędzie, nie zapewni mu życia choćby na miarę minimalnych aspiracji. Dobry poziom wynagrodzenia zapewnia przede wszystkim to, że wybiera się pracowników spośród najlepszych. I tu wchodzi kolejna kwestia: jeżeli obserwujemy dziś przerosty zatrudnienia w niektórych miejscach, to ci urzędnicy mało użyteczni - jak wspomniałem wcześniej, wręcz szkodzący obywatelom i państwu - zabierają pieniądze tym, którym moglibyśmy i powinniśmy lepiej płacić. Pula funduszy publicznych jest przecież ograniczona. To jest problem do rozwiązania, który wymaga czasem dość radykalnych przedsięwzięć.

Urzędnikom z Pomorza należą się, Twoim zdaniem, podwyżki poborów?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki