Przedwojenna nieruchomość, określana mianem perełki polskiego modernizmu, cieszy oko kolejnych pokoleń mieszkańców, a wkrótce ma być jeszcze piękniejsza, bo nowy właściciel, miasto Gdynia, zamierza ją odnowić.
Do czasu wybudowania nowego Ratusza przy al. Piłsudskiego, co stać może się najwcześniej w 2011 roku, w historycznym gmachu przy ul. 10 Lutego 24 funkcjonować będą wszystkie zamiejscowe wydziały gdyńskiego magistratu, rozsiane dziś po całym mieście.
- Dla nas nabycie biurowca PLO było złotym interesem - nie ukrywa Jerzy Zając, dyrektor gdyńskiego Urzędu Miasta. - Cena zakupu jest bardzo atrakcyjna. Podejrzewam, że prywatny właściciel po wykupieniu gmachu i odnowieniu go mógłby sprzedać nieruchomość dwukrotnie drożej.
My jednak, póki co, biurowca dalej sprzedawać nie zamierzamy, lecz przeniesiemy do niego kilkanaście zamiejscowych wydziałów urzędu. Miejsca wystarczy nam z nawiązką, w gmachu przy ul. 10 Lutego jest bowiem aż 4,8 tys. m kw. powierzchni biurowych.
Zając dodaje, że kupując biurowiec magistrat zarabia od razu 3,5 mln zł - bo za tyle może sprzedać wszystkie miejskie lokale przy głównych ulicach miasta, gdzie funkcjonują obecnie placówki zamiejscowe magistratu, m.in. wydział ochrony środowiska, edukacji, archiwa.
- To często bardzo atrakcyjne lokalizacje, np. przy ul. Władysława IV - mówi.
- Powinny tam funkcjonować restauracje i sklepy, co zaktywizuje strefę śródmiejską Gdyni. Ale nawet te lokale dzisiaj nam nie wystarczają, i musimy wynajmować powierzchnie dla niektórych wydziałów od prywatnych właścicieli, co kosztuje nas rocznie 1 mln zł. Dzięki nabyciu biurowca PLO mamy problem z głowy, zmieścimy nasze wszystkie wydziały na dwóch piętrach tego gmachu, a resztę będziemy wynajmować i na tym zarabiać.
Według Jerzego Zająca, budynek po PLO przyda się miastu również po 2011 r., gdy gotowy będzie magistrat bis i tam przeniesieni zostaną urzędnicy. - W Gdyni brakuje budynków przeznaczonych dla sfery publicznej - twierdzi.
- O możliwość udostępnienia pomieszczeń wypytują nas szkoły wyższe, różne instytucje, a my zwyczajnie nie mamy dla nich miejsca. Miasto na tym traci. A na przykład urzędnicy wojewody z biura paszportowego z konieczności siedzą w ciasnym budynku przy ul. Legionów, przy którym nie ma nawet jak zaparkować.
Wyrzucimy szpecące reklamy
Robert Hirsch, miejski konserwator zabytków w Gdyni.
Bardzo cieszę się, że prezydent miasta zdecydował się wyłożyć pieniądze na zakup budynku PLO. Dla tak symbolicznego gmachu lepiej jest, jak należy do samorządowców, a nie do prywatnego właściciela. Ten biurowiec jako prawdziwy symbol polskiego modernizmu jest chyba jedynym budynkiem w mieście, rozpoznawalnym w całej Polsce i jednoznacznie kojarzonym z Gdynią.
Dzięki temu, że został zakupiony przez samorząd, będzie można odnowić go i wykonać wszystkie niezbędne remonty. Z budynku znikną też reklamy, umieszczane dziś tam przez prywatych najemców. Nie ma co ukrywać, że niektóre z nich, szczególnie te bardziej krzykliwe, szpecą dziś ten piękny zabytek.
Wkrótce jednak się to zmieni, bo wydziały Urzędu Miasta Gdyni nie będą przecież reklamować się w oknach gmachu. Postaramy się także wpłynąć na prywatnych najemców pozostałych powierzchni w gmachu, aby zrezygnowali z krzykliwych reklam.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?