Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Umowa o arcydzieło" w Centrum Kultury w Gdyni

Henryk Tronowicz
materiały promocyjne
Szymon Jachimek, artysta kabaretowy, tym razem w roli autora komediowego. Za nami premiera komedi „Umowa o arcydzieło” w Centrum Kultury w Gdyni.

W miniony piątek na scenie Centrum Kultury w Gdyni grupa warsztatowa o wdzięcznej nazwie „W Kaczych Butach” wystąpiła z premierą komedii Szymona (nie mylić z Tomaszem) Jachimka, aktora i artysty kabaretowego. Komediowy tekst Jachimka nosi tytuł „Umowa o arcydzieło”.

Spektakl, przyznać trzeba, prowokował eksplozje śmiechu przynajmniej części publiczności. W piątym rzędzie dwie nadpobudliwe osoby wybuchały co rusz tak szalonymi rykami zachwytu, że widzowie apelowali do nich o zejście oktawę niżej. Głupia sprawa, bo niestety bez skutku.

Twórcy w wydrukowanym programie napisali, że „Umowa o arcydzieło” to komedia o nieco pogubionych 30-latkach. Nic zatem dziwnego, że widownię Centrum Kultury Gdynia zdominowała publiczność z tego właśnie pokolenia. Generacja, która dojrzewała w pionierskiej epoce transformacji, a teraz niekiedy dojmująco doświadcza istnia dziury w spodziewanym niebie. Autor „Umowy” wkłada przy tym w usta jednemu z bohaterów komedii przekonanie, że skoro prawda czasem boli, to znaczy, że jest prawdziwa.

Oto w biurze pewnej korporacji wieje nudą koszmarną. A trzęsąca firmą cyniczna dyrektorka klepie non stop hasełka o konieczności dążenia do wyższych celów (sama doskonale opanowała sztukę pomiatania personelem). Niektóre żarciki w tej komedii mogą jednak jedynie żenować, jak choćby ten z dyplomowanym (po czterech kursach) kelnerem, co to serwował łyżkę do obuwia zamiast zwykłej łyżki do zupy.

Subtelniej obśmiewa Szymon Jachimek sprowadzone do żałosnych stereotypów dzisiejsze obyczaje w sferze uczuć miłosnych („Kocham kochać, ale też kocham szlochać”). Przy okazji dostaje się też od autora sztuki poezji erotycznej. Za oryginalny, jakkolwiek akurat w tej komedii dwuznaczny, uchodzić może koncept z wprowadzeniem na scenę figurki niejakiego Syryjczyka (w osobliwej formie... zabawki pluszaka). Wyszło niestety niezręcznie, albowiem odtwarzane z taśmy retoryczne refleksje owego Syryjczyka zapewne pasowałyby jako komentarze na każdą polityczną okazję (wystarczy wcisnąć stosowny guziczek w pilocie), gdyby nie to, że premiera komedii odbyła się na chwilę przed obchodami... Światowego Dnia Uchodźcy. I to zgrzytało.

Lecz dość zrzędzenia. Spektakl inscenizowany na kilku planach sprawnie wyreżyserowała Magdalena Bochan-Jachimek. Obiecujący aktorski talent okazała w występującym na scenie zespole Angelika Felkner jako Natalia, a vis comica, w dobrze napisanej roli Tadeo, błysnął Tomasz Waberski.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki