Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umorzyli śledztwo w sprawie gdańskiej Doliny Radości

Jacek Wierciński
Umorzyli śledztwo w sprawie Doliny Radości
Umorzyli śledztwo w sprawie Doliny Radości archiwum db
Sprawę ewentualnego zniszczenia przyrody w gdańskiej Dolinie Radości - urokliwym zakątku Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, żeby uniknąć konfliktu interesów, prowadziła Prokuratura Rejonowa w Kartuzach. Jak wyjaśnia jej wiceszef, prok. Remigiusz Signerski, śledztwo zostało umorzone w związku z tym, że „nie zostały wyczerpane znamiona przestępstwa przeciwko środowisku”.

- Wpłynęły do nas opinie biegłych z zakresu hydrogeologii i ochrony środowiska. Z obu tych opinii wynikało, że nie doszło tam ani do naruszenia stosunków wodnych, ani do zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym. Ich treść jest zbieżna z wcześniejszą opinią dotyczącą stosunków wodnych i wód powierzchniowych, której zasięgnęliśmy na temat prac prowadzonych na tej nieruchomości - wyjaśnia prokurator.

Dolina Radości w prokuraturze. Właściciel broni się, że chciał urządzić łąkę

„W opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku prokurator uwzględnił ekologiczne ekspertyzy, które pozytywnie oceniły działania osuszające na tym terenie w sytuacji, kiedy to siedlisko wymaga warunków uwodnionych, a pamiętajmy, że mamy do czynienia ze strefą ochrony ujęcia wody w Dolinie Radości, czyli terenami źródliskowymi - czytamy w stanowisku przesłanym do „Dziennika Bałtyckiego” przez RDOŚ w Gdańsku.

Urzędnicy informują, że złożyli już zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa i mają nadzieję, że sąd całościowo podejdzie do sprawy. Prowadzą również postępowanie administracyjne, a „właściciel terenu został wezwany, by do końca października przedłożyć sposób naprawy szkody w środowisku, którą wyrządził”.

O konflikcie dotyczącym Doliny Radości głośno zrobiło się w kwietniu. Właściciel terenu, Roman Rojek, filantrop i były wspólnik produkującej m.in. kleje firmy Atlas, tłumaczył wówczas, że wycinka drzew odbyła się zgodnie z pozwoleniem wojewódzkiego konserwatora zabytków, a rozsypane na kilku hektarach ponad 1000 ton piasku miało posłużyć, by osuszyć zabagniony teren i by na działce stworzyć zieloną łąkę.

- Z własnych środków sfinansowałem dotąd wywiezienie 8 kontenerów gruzu i śmieci oraz prace projektowe i ogrodnicze. Dziwi mnie, że RDOŚ w dalszym ciągu nie uznaje obiektywnej prawdy i z niezwykłą zapiekłością usiłuje zrobić ze mnie bandytę. Do tej pory za sprawą RDOŚ moją działkę wizytowało ponad 110 urzędników, którzy przeprowadzili 16 różnych wizji i kontroli, a w różnego rodzaju postępowania zaangażowanych zostało 11 różnych instytucji administracyjnych i samorządowych. Żaden z tych podmiotów nie widzi tego, co RDOŚ usiłuje mi przypisać - mówi Rojek, który zaznacza, że decyzja prokuratury go nie dziwi, postępuje bowiem zgodnie z prawem i chce po prostu przywrócić temu fragmentowi Doliny Radości „dawny splendor”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki