- Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam, żeby Powiernictwo miało zakończyć działalność - mówi Dorota Arciszewska-Mielewczyk. - W stosownym momencie wypowiem się na temat jego przyszłości.
Kłopoty stowarzyszenia z wymiarem sprawiedliwości to pokłosie sprawy z 2007 roku. Powiernictwo Polskie przygotowało wtedy ulotkę przedstawiającą przewodniczącą niemieckiego Związku Wypędzonych, Erikę Steinbach, na tle żołnierza Waffen-SS i germańskiego wojownika. Do ilustracji dołączono sparafrazowany cytat z wystąpienia Adolfa Hitlera: "Pozostaje jeszcze jeden problem, który powinien być rozwiązany i z pewnością rozwiązany będzie. Są to nasze ostatnie roszczenia majątkowe, które postawiliśmy Europie, ale są to żądania, z których nie zrezygnujemy".
Podobne słowa, w których jednak chodziło o cesje terytorialne, wódz III Rzeszy wypowiedział pod adresem Czechosłowacji w 1938 roku. Wtedy skończyło się układem monachijskim i utratą Sudetów przez naszych południowych sąsiadów.
Powiernictwo Polskie powstało w 2005 roku, jako odpowiedź na działalność niemieckiego Powiernictwa Pruskiego, które domaga się zwrotu majątków pozostawionych przez niemieckich przesiedleńców na terenach Polski i Czech, a utraconych na mocy postanowień po konferencji poczdamskiej w 1945 roku.
Jeszcze przed zarejestrowaniem Powiernictwa Polskiego Dorota Arciszewska-Mielewczyk deklarowała, że organizacja ma całkowicie apolityczny charakter i nie będzie uprawiać polityki, tylko walczyć o odszkodowania dla wszystkich pokrzywdzonych przez III Rzeszę. Szybko jednak sprawa działalności stowarzyszenia odbiła się echem na forum europejskim. Po części za sprawą zapowiedzi żądań majątkowych wysuwanych zarówno przez Powiernictwo Pruskie, jak i Powiernictwo Polskie, ale też z powodu wspomnianej ulotki, na której osoba Eriki Steinbach pojawiła się na przeróbce plakatu zachęcającego służby w Waffen-SS.
Na słowa oburzenia, płynące m.in. ze strony niemieckich środowisk ziomkowskich, Powiernictwo Polskie odpowiadało, że treść ulotki była nawiązaniem do retoryki Związku Wypędzonych i przypomnieniem idei "Drang nach Osten", czyli parcia na Wschód. W konsekwencji przed sądem w Kolonii doszło do procesu o naruszenie dóbr osobistych Eriki Steinbach. - Ta sprawa to przykład ograniczania wolności słowa - ocenia Dorota Arciszewska-Mielewczyk. - Każe ona zastanowić się również nad suwerennością państwa polskiego. I nie są to słowa na wyrost. Proszę spojrzeć, czy jakieś konsekwencje spotkały Greków, którzy demonstrowali z karykaturami kanclerz Merkel , albo wydawców "Wprost", pokazujących Erikę Steinbach w hitlerowskim mundurze, siedzącą okrakiem na kanclerzu Schröderze? Nie! Ścigane są tylko podmioty broniące interesów Polski!
Jaki zatem będzie następny krok Powiernictwa? - W ciągu kilku tygodni podjęte zostaną decyzje, o których na pewno poinformuję opinię publiczną - zapowiada Dorota Arciszewska-Mielewczyk. - Gdybyśmy funkcjonowali w rozwiniętych demokracjach Zachodu, to oświadczenie, które zamierzam wygłosić, na pewno wstrząsnęłoby sceną polityczną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?