Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Tuchomska to ewenement na skalę światową. Droga zablokowana!

Tomasz Słomczyński
Niech więc sobie droga będzie, myślałem. Mnie nie przeszkadzała, sam z niej korzystałem przecież - mówi pan Eugeniusz
Niech więc sobie droga będzie, myślałem. Mnie nie przeszkadzała, sam z niej korzystałem przecież - mówi pan Eugeniusz T.Bołt
Eugeniusz Stefanowski, gospodarz z Karczemek, tuż po godz. 19 postawił na drodze lekkie, plastikowe zapory oraz tabliczki z oznakowaniem "teren prywatny", potem rozpoczął układanie betonowych słupów. Żaden samochód nie może już przejechać drogą. Kierowcy są zupełnie zdezorientowani.

Aktualizacja, wtorek, godz. 19:10

Po kilku minutach od blokady drogi, na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, którzy zażądali od właściciela okazania aktu notarialnego. Po sprawdzeniu dokumentów, gospodarz rozpoczął montowanie betonowych słupów, które całkowicie zablokowały przejazd.

W Karczemkach pojawił się także Tadeusz Haase, z-ca przewodniczącego Rady Gminy Szemud. Z upoważnienia wójta zadeklarował, że gmina jest skłonna wykupić drogę. Włodarz gminy Szemud, Zbigniew Engelbrecht uważa jednak, że powinna ona należeć do powiatu.

Zobacz także: Droga w Karczemkach zamknięta. Gospodarz postawił betonowe słupy! ZDJĘCIA

*

Do pana Eugeniusza zadzwonił kierowca z żądaniem pieniędzy. W ten sposób gospodarz z Karczemek dowiedział się że jest zarządcą drogi, która funkcjonuje od czterdziestu lat. Eugeniusz Stefanowski postanowił zwieźć betonowe zapory i postawić na środku swojej drogi. To stanie się we wtorek, dokładnie o 19. Potem kaszubski gospodarz pójdzie do domu i spokojnie będzie czekał na dalszy rozwój wypadków. Problem będą miały tiry, bo nie bardzo będzie jak wykręcić, zawrócić i jechać z powrotem 1,5 km.

To droga inna niż wszystkie, określona jako "ewenement na skalę światową". Nigdy nie była naprawiana, choć rzut oka wystarczy, by stwierdzić, że ktoś kiedyś kładł na niej asfaltowe łaty. Nikt nigdy nie stawiał przy niej znaków drogowych, choć dzisiaj stoją na poboczu i ostrzegają kierowców. Nikt też się nie przyznaje do odpowiedzialności za uszkodzony tu pojazd - bo nikt drogi tej nie ubezpieczył. Jest jednak ktoś, kto teraz poniesie konsekwencje powstania urzędniczej czarnej dziury. Pan Eugeniusz Stefanowski, kaszubski gospodarz, odziedziczył po ojcu ziemię z wiejską drogą, na której w latach siedemdziesiątych położono asfalt. Mijały lata, gospodarz nie zawracał sobie głowy tym, że przez jego ziemię, po nie jego asfalcie, jeżdżą cudze samochody.

Ostatnio odebrał telefon - dzwonił kierowca, który wjechał w dziurę. We wtorek wieczorem na ul. Tuchomskiej w Karczemkach koło Chwaszczyna staną więc betonowe słupy. Pan Eugeniusz zrobi to, choć nie chce być złośliwy. Ale sprawy się mają tak, że jeśli droga jest jego, to on ma łatać dziury. Bo jeśli nie załata, to będzie płacił tym, którzy uszkodzą sobie samochód. Tak stanowi prawo.

Więc po co mu ta droga?

***
Spójrzmy na mapę. Widzimy rondo w Chwaszczynie, często zakorkowane, szczególnie w dni, kiedy zjeżdżają ludzie na giełdę. Od ronda na wschód odchodzi droga wojewódzka na Wejherowo. Na południowy wschód zaś - droga krajowa na Żukowo. Kierowca poruszający się między dwoma miejscowościami wcale nie musi pchać się na zatłoczone rondo. Jest skrót - między wojewódzką i krajówką - ul. Tuchomska. To właśnie droga, której niewielki, podziurawiony fragment jest własnością pana Eugeniusza.

Jest piątek, przedpołudnie. W ciągu kwadransa przejeżdża tędy ponad trzydzieści aut. Sporo ciężarówek obsługujących pobliską inwestycję drogową.

Droga ma ok. 1,5 km, częściowo wiedzie przez lasy, przez pola. Jest wyasfaltowana, w asfalcie łaty, na poboczu stoją znaki. Ktoś kiedyś nawet zrobił garby spowalniające ruch.

- Jeżdżę tędy codziennie i nigdy by mi do głowy nie przyszło, że to jest droga Genka - mówi miejscowy kierowca.

***

- Wszystko zaczęło się od telefonu, słyszę w słuchawce jakiegoś mężczyznę, pyta mnie, czy jestem skłonny pójść z nim na ugodę. "Jaką ugodę?" - pytam. Wtedy on mi mówi, że rozwalił sobie samochód na drodze, że poszedł do gminy po odszkodowanie, że tam mu powiedzieli, że to nie jest ich droga i wysłali go do mnie.

Pan Eugeniusz jest niepozornej postury, ale o jego sile świadczy uścisk twardej dłoni. Przez lata był kamieniarzem, jednak robota była zbyt ciężka, więc teraz robi w budowlance. Kaszub z dziada pradziada. Jego ojciec kupił tu gospodarstwo w 1961 roku. W latach siedemdziesiątych, nie pytając nikogo o zgodę, komuna wylała asfalt. Od tamtego czasu nie zaprzątał sobie głowy tematem drogi. Mniej więcej dwanaście lat temu, przy okazji podziałów, dowiedział się od geodety, że grunt pod drogą nie został nigdy wykupiony. Ale nie spodziewał się kłopotów. No bo przecież droga jest potrzebna, ktoś ją odśnieża, łata i naprawia, ktoś stawia znaki...

- Niech więc sobie droga będzie, myślałem. Mnie nie przeszkadzała, sam z niej korzystałem przecież.
Wszystko zmieniło się po telefonie.

- Powiedziałem temu kierowcy, że ja nic nie wiem, że to jakieś nieporozumienie, że na pewno nie będzie tak, że wyłożę mu na stół pieniądze za naprawę samochodu.

- A co on na to?
- Powiedział, że spotkamy się w sądzie, że składa na mnie pozew. Zacząłem się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi? Poszedłem do gminy, żeby sprawę wyjaśnić.

***

Pan Eugeniusz "ma alergię na papierki". Jego żywioł to ciężka fizyczna praca, kiedy spod jego rąk wyłania się jak najbardziej rzeczywisty, namacalny efekt. Teraz jednak jest zmuszony zbierać kwity, które odkłada do specjalnie w tym celu założonej teczki.

Zaświadczenie z dnia 26 lipca 2012 roku. Podpisane przez kierownika Referatu Gospodarki Komunalnej gminy Szemud. Treść: "Urząd Gminy zaświadcza że przedmiotowa droga nie posiada kategorii drogi gminnej, jak również grunty pod nią nie stanowią własności komunalnej gminy".

Potem pan Eugeniusz napisał do wojewody. Wojewoda odpowiedział, że wobec tego, iż droga nie jest wojewódzka, nie jest władny, żeby rozstrzygać w tej sprawie. Skoro gmina się nie przyznaje do drogi, to - jak zasugerował, drogę mógłby przejąć Zarząd Drogowy dla Powiatu Puckiego i Wejhero- wskiego. "Przekazuję (pisma) celem rozpatrzenia przedmiotowej sprawy w odniesieniu do zaliczenia przedmiotowej ulicy Tuchomskiej do kategorii dróg powiatowych" - pisze do powiatu zastępca dyrektora wydziału infrastruktury Urzędu Wojewódzkiego, prosząc o potraktowanie sprawy jako pilnej z uwagi na to, że "sprawa może dotyczyć znaczącej grupy użytkowników ruchu".

Powiat jednak drogi nie chce lub nie może jej "wziąć". Zarząd Drogowy uprzejmie wyjaśnia, że "dotychczas droga nie została zaliczona do dróg powiatowych" i w żaden sposób "nie wypełnia wskazanych przesłanek ustawowych dla drogi powiatowej".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

***

Wśród dokumentów zgromadzonych przez pana Eugeniusza są również i te, które dotyczą objazdu. To było jeszcze wtedy, zanim pojawił się w sprawie poszkodowany kierowca.

STRABAG przebudowuje drogę między Chwaszczynem a Wejherowem. Obecnie trwają prace. Dojazd do placu budowy odbywał się przez ulicę Tuchomską właśnie. Na początku roku firma budowlana złożyła wniosek, żeby przez ulicę Tuchomską zorganizować objazd. Wypowiedzieli się wówczas przedstawiciele powiatu, gminy i policji. Uzgodnili i wydali opinię pozytywną. Decyzja o objeździe zapadła. Właściciela i zarządcy drogi nikt jednak o zdanie nie pytał.

Jak zaczęły jeździć ciężarówki, droga zaczęła się psuć. A potem był telefon od poszkodowanego kierowcy.

***

Ulica Tuchomska nie ma kategorii drogi publicznej, jest więc drogą wewnętrzną. Na jakiej podstawie pan Eugeniusz ma ją naprawiać? Przecież od naprawiania dróg są podmioty publiczne.

Jak się okazuje - wcale niekoniecznie. Ustawa o drogach publicznych mówi, że "budowa, przebudowa, remont, utrzymanie, ochrona i oznakowanie dróg wewnętrznych oraz zarządzanie nimi należy do zarządcy terenu, na którym jest zlokalizowana droga, a w przypadku jego braku - do właściciela tego terenu".

Podmioty publiczne ubezpieczają swoje drogi. W przypadku szkody, kierowcom płaci ubezpieczalnia. Ulica Tuchomska nigdy ubezpieczona nie była.

- Roszczenie kierowcy, który uszkodził pojazd na drodze wewnętrznej może być kierowane do właściciela terenu, takie roszczenie ma podstawę prawną. Jednak w tej sprawie należałoby ustalić okoliczności, czyli kto faktycznie zarządzał tą drogą w ciągu ostatnich lat - po zapoznaniu się ze sprawą stwierdził radca prawny Bartosz Szolc-Nartowski.

Eugeniusz Stefanowski: - Bo przecież ktoś przez lata utrzymywał tę drogę. Teraz wjechał ciężki sprzęt, porobiły się dziury, ktoś nie zdążył położyć łaty, ktoś uszkodził auto. Kto dotychczas łatał ulicę Tuchomską, kto stawiał tu znaki? Nie wiem.

***

Wójt gminy Szemud Zbigniew Engelbrecht: - Nigdy nie remontowaliśmy tej drogi. Nigdy też nie stawialiśmy tam znaków. To nie jest droga gminna. Dlatego też jej nigdy nie ubezpieczaliśmy. Moim zdaniem, drogę tę utrzymywał powiat.

Dyrektor Zarządu Drogowego dla Powiatu Puckiego i Wejherowskiego Janusz Nowak: - Nigdy nie robiliśmy żadnych prac na tej drodze, nigdy jej nie remontowaliśmy, nie stawialiśmy żadnych znaków. Myślę, że robiła to gmina Szemud.
- Ale przed chwilą wójt zaprzeczył.

- No to nie wiem, kto to robił... Może Zarząd Dróg Powiatowych w Kartuzach albo gmina Żukowo?
Przez drogę, tuż obok jej fragmentu, który należy do pana Eugeniusza, przebiega granica gminy i powiatu. Kończy się Szemud, zaczyna Żukowo, kończy się powiat wejherowski, zaczyna kartuski. Możliwe, że "z rozpędu" ktoś - jakby "po sąsiedzku", naprawiał drogę?

Zastępca burmistrza Żukowa Marek Trepczyk: - Owszem, odśnieżaliśmy tę drogę w całości. Ale naprawialiśmy tylko do granicy naszej gminy. Nigdy nie położyliśmy łaty na fragmencie leżącym na terenie pana Eugeniusza, nigdy nie stawialiśmy tam żadnych znaków.

Dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Kartuzach Andrzej Puzdrowski: - Nigdy nie wydaliśmy ani złotówki na ten fragment drogi. To poza naszym powiatem.

- Panie dyrektorze, jest pan ostatnią osobą, z którą się kontaktuję w tej sprawie. Nie wiem już, do kogo mam dzwonić, żeby ustalić, kto przez lata faktycznie zarządzał tą drogą.

- No to ma pan ewenement na skalę światową.
Oto on: Jest na Pomorzu droga, która przez lata sama się łatała, gdzie znaki drogowe same się stawiały. Albo inaczej - jest na Pomorzu droga, której nie ma.

***

Pan Eugeniusz Stefanowski poinformował wójta gminy Szemud:
"W związku z zaistniałym problemem... Aby uniknąć dalszych nieprzyjemnych sytuacji związanych z uszkodzonymi pojazdami, z dniem 28 sierpnia o godzinie 19 zamykam przejazd przez moją działkę".

- Załatwiłem już słupy betonowe, przyjadę sztaplarką, postawię je na środku, wywieszę tabliczkę, że teren prywatny, przejazdu nie ma - i już. Jak nie ma drogi - to nie ma...

***

W rozmowie z dziennikarzem wójt zadeklarował, że jest gotowy przejąć drogę od pana Eugeniusza. Pozostaje jednak kwestia ceny, którą gmina miałaby za nią zapłacić. Wójt jest "otwarty na negocjacje".

O przejęciu odpowiedzialności za odszkodowanie dla poszkodowanego kierowcy nikt jednak nic nie mówi. Pan Eugeniusz czeka na pozew kierowcy.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki