Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ukryta gra". Dreszczowiec, który wbija w fotel. Ostatni film Piotra Woźniaka-Staraka z Billem Pullmanem w roli głównej [RECENZJA]

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Wiedziałam, że to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku. Nie tylko ze względu na hollywodzką obsadę z Billem Pullmanem czy Lotte Verbeeck. Ale również dlatego, że to ostatnia produkcja zmarłego niedawno producenta filmowego Piotra Woźniaka-Staraka.

"Ukryta gra" w kinach od 8.11.2019

Nie zdziwiło mnie więc szaleństwo, jakie towarzyszyło "Ukrytej grze" podczas prezentacji filmu na ostatnim festiwalu w Gdyni. Ale zdziwiło mnie, że spod ręki debiutanta Łukasza Kośmickiego wyszedł tak dobry thriller. Z akcją, jakiej mógłby chwilami pozazdrościć James Bond.

Chociaż nie ma tu ani szybkich ucieczek, ani scen walk, które zapierają dech. Jest za to atmosfera takiego napięcia, jakiej spodziewamy się po dobrym thrillerze.

"Ukryta gra" to opowieść o tym, jak jeden ruch może zmienić historię

Akcja toczy się w latach 60., w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. W czasach zimnej wojny, kiedy każdy dzień mógł być początkiem światowego konfliktu nuklearnego. Bill Pullman, hollywoodzki aktor znany z takich ról w filmach "Dzień niepodległości", "Ja cię kocham, a ty śpisz" czy "Zagubiona autostrada" wciela się tym razem w rolę Joshuy Mansky’ego, genialnego matematyka, który u szczytu kryzysu kubańskiego zostaje porwany przez amerykańskie tajne służby.

Nadużywający alkoholu, zapomniany geniusz, ma wystąpić w szachowym pojedynku przeciwko sowieckiemu mistrzowi Gawryłowowi na międzynarodowym turnieju. Rywalizacja jest jednak tylko przykrywką dla szpiegowskiej rozgrywki. Kiedy sojusznicy okazują się wrogami i nie wiadomo, komu naprawdę ufać, Mansky musi wykonać decydujący ruch, mający powstrzymać konflikt nuklearny. 

Ta misternie skonstruowana fabuła filmu ma nie tylko bawić, ale też przypominać o ponurych czasach zimnej wojny.
Łukaszowi Kośmickiemu udało się zebrać na planie prawdziwą, międzynarodową śmietankę aktorską. To nie tylko wspomniany Bill Pullman ale też zjawiskowa Lotte Verbeek, znana m.in. z serialu "Rodzina Borgiów", czy Aleksiej Sieriebriakow, który zagrał fenomenalnie w "Lewiatanie".

Polskim aktorom przewodzi Robert Więckiewicz, który ze swojego bohatera - dyrektora Pałacu Kultury i Nauki, wyciągnął wszystko to, co było śmieszne, ale i tragiczne w tej postaci. W Gdyni Więckiewicza nawet typowano do nagrody za rolę drugoplanową.

Z kolei Bill Pullman udowodnił, że jest nie tylko doskonałym aktorem, ale też naprawdę fajnym człowiekiem, bez cienia gwiadorzenia. Pokazał, że ma świetnie poczucie humoru. Podczas festiwalowej promocji "Ukrytej gry" mówił, że podczas pracy nad filmem w Polsce poznał dogłębnie znaczenie słowa: skomplikowane.

Na stwierdzenie z sali, że jego bohater wlewa w siebie dużo wódki i na pytanie - jak on sobie z tym radził na planie, odparł, że Robert Więckiewicz był świetnym nauczycielem i wprowadził go w technikalia picia.

Mówił też, że w tej kwestii Robert jest jak wojownik Zen i mistrz Jedi. Na co Więckiewicz odpowiedział mu:

- Zapewniamy cię, że w Polsce mamy 38 milionów takich wojowników Ninja.

"Ukryta gra" wchodzi do kin 8 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki