Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udomowieni przez zarazę, czyli niewola gorsza od przeciągu. Felieton Dariusza Szretera

Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Najwyraźniej lęk przed przymusowym udomowieniem u niektórych jest silniejszy niż strach przed chorobą, a także ewentualną odpowiedzialnością karną za uchylanie się od kwarantanny.

Wybitny znawca naszej duszy narodowej, Jacek Fedorowicz, zauważył kiedyś, że choć Polacy są nacją wyjątkowo dzielną, mają jednak swoją piętę achillesową. A jest nią… przeciąg. Ten lęk przed tym, żeby nas nie przewiało i troska, żeby nie przytrafiło się to innym, zdaniem Fedorowicza, ma całkowicie irracjonalny charakter. Nie chodzi o temperaturę. Na dworze może być cieplej niż w pokoju. Przerażenie wywołuje sam fakt, że powietrze ruszyło. Fedorowicz próbował wiązać to jakoś ze słowami modlitwy: „od powietrza, ognia i wojny uchowaj nas, Panie”.

Obecna pandemia zweryfikowała to przekonanie. Otóż od ruchomego powietrza Polaka jeszcze bardziej przeraża powietrze zawirusowane, a raczej skutki z nim zetknięcia. I to wcale nie chodzi o ewentualne zakażenie, ale konieczność odbycia kwarantanny. Bo jak inaczej wytłumaczyć niedawną sytuację w Łodzi? Gdy jedna z pasażerek tramwaju ostrzegła, że może być chora, a motorniczy, na polecenie centrum kryzysowego zablokował drzwi, trzech pasażerów dało nogę przez okno. Następnego dnia ten sam wyczyn powtórzył podejrzewany o zakażenie koronawirusem pacjent szpitala zakaźnego we Wrocławiu. Tyle że on skoczył z pierwszego piętra. Wygląda na to, że kojarzona do tej pory z Czechami defenestracja (gwałtowne ewakuowanie się przez okno, nie zawsze z własnej woli) staje się naszą narodową specjalnością.

Najwyraźniej lęk przed przymusowym udomowieniem u niektórych jest silniejszy niż strach przed chorobą, a także ewentualną odpowiedzialnością karną za uchylanie się od kwarantanny. Z drugiej strony, kto miałby ścigać uciekinierów? Na pewno nie policjanci z Pruszcza Gdańskiego, którzy sami muszą się poddać domowej izolacji. Swoją drogą ta sytuacja wcale nie jest czymś tak wyjątkowym, jak to się wydaje przedstawicielom wielkomiejskiej klasy średniej. Przypomnijmy sobie te wszystkie miejscowości, przez które przejeżdżaliśmy, gdzie po godz. 18 praktycznie nic się nie dzieje.

Proszę wybaczyć ten nieco żartobliwy ton. To już nie tyle polska, co ogólnoludzka reakcja: śmiechem ulżyć sobie w groźnej sytuacji, na którą nie za bardzo mamy wpływ. Zresztą, jak mówi popularny mem: za rok będziemy się śmiać z tego wirusa. Tyle że nie wszyscy.

Śmiejmy się zatem, ale też dbajmy o naszych seniorów. Oni przetrzymali stan wojenny, wcześniej dekady gospodarki planowanych niedoborów, a niektórzy nawet stalinizm i hitlerowską okupację. Wiedzą, że bez sushi i shoppingu w galerii też da się przeżyć. Ale bez życzliwości, zainteresowania i choćby telefonicznego kontaktu z bliskimi ludźmi - dużo trudniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki