Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udana premiera "Boga mordu" w Teatrze Miejskim w Gdyni

Grażyna Antoniewicz
Tym, co łączy bohaterów, jest brak tolerancji
Tym, co łączy bohaterów, jest brak tolerancji Materiały promocyjne
"Bóg mordu" Yasminy Rezy - kameralnie i kunsztownie skonstruowany komediodramat na czwórkę aktorów w reżyserii Tomasza Mana - to najnowsza, wyjątkowo udana premiera Teatru Miejskiego w Gdyni.

Woody Allen powiedział kiedyś, że komedia to tragedia, która przydarzyła się komuś innemu. Te motto świetnie pasuje do sztuki Yasminy Rezy. Niewinne z pozoru spotkanie dwóch małżeństw w sprawie bójki 11-letniego Frederica Reille z Danielem Houllie (w wyniku której syn państwa Houllie stracił dwa przednie zęby) przeradza się w otwarty konflikt, pojedynek, w którym wszystkie chwyty są dozwolone, nawet te... poniżej pasa.

"Bóg mordu" Yasminy Rezy w teatrze i na ekranie

Spektakl zaczyna się z klasą i wytwornie: gruszkowo-jabłkowe clafoutis, kawa, tulipany w wazonie, kurtuazyjna wymiana zdań. Potem na stole pojawia się rum. Jednak szybko bójka synów schodzi na dalszy plan. Napięcie rośnie, na podłodze lądują tulipany, komórka wpada do wazonu, a album Oskara Kokoschki pokrywa się warstwą wymiocin Annette, Veronique upija się, a mężczyźni kłócą.

Spadają maski dobrego wychowania, okazuje się, że kultura jest tylko fasadą dla pierwotnych instynktów. Pojawia się tytułowy bóg mordu, towarzyszący ludzkości - jak mówi jeden z bohaterów sztuki - od zawsze. Emocje sięgają zenitu.

Jedynie cyniczny prawnik Alain Reille stara się zachować dystans do całej historii, lecz i on załamuje się po tym, jak wściekła Annette zanurza jego telefon komórkowy w wazonie z kwiatami, oświadczając, że wreszcie jest cicho.

Cóż, nie dziwi nas jej oburzenie, gdy małżonek co chwila odbiera telefon. Reprezentuje bowiem koncern farmaceutyczny, który od dwóch lat produkuje lekarstwa powodujące skutki uboczne.
Na scenie powstają obozy, zmieniają się fronty. Czasami wspierają się małżonkowie, innym razem sojusz zawiera ta sama płeć. Panowie kontra panie, panie kontra panowie.

W tym kameralnym kwartecie mistrzowski duet stworzyli Bogdan Smagacki jako Michel Houllie i Szymon Sędrowski jako Alain Reille. Okazuje się, że łączy ich wiele - sympatia do Johna Wayne'a, niechęć do dzieci, instytucji małżeńskiej, poczucie własnej wyższości.

- Dzieci rujnują nasze życie. Dzieci pchają nas ku katastrofie - mówi Michel Houllie.
- Są młodzi, to jeszcze dzieciaki, jak świat światem dzieciaki zawsze naparzały się na przerwach. Takie są prawa życia - zapewnia Alain, bagatelizując zdarzenie.

Tymczasem panie także toczą swoją własną wojnę. Każda z nich żywi przekonanie, że to jej dziecko jest idealne. Odzywa się w nich instynkt opiekuńczy.

- Wina nie leży po obu stronach. Nie można mylić katów z ofiarami - protestuje Veronique Houllie.
W tej roli zobaczyliśmy Elżbietę Mrozińską. Jej Veronique jest irytująca, apodyktyczna, pełna sztuczności, prawie współczujemy małżonkowi, który musi z nią żyć.

Monika Babicka jako Annette zagrała poprawnie, choć wydała mi się za mało wyrazista, nieco nijaka. Tym, co łączy bohaterów, jest niechęć do dialogu i brak tolerancji dla odmiennych poglądów.

Zobacz zdjęcia z planu filmowego "Wałęsa"

"Bóg mordu" to sztuka, w której Yasmina Reza śledzi ukryte źródła przemocy, stawiając pytanie, jacy jesteśmy, skąd w nas ta agresja? Bezlitośnie odziera swych bohaterów z masek. Odsłania to, co skrywają pod zasłoną dobrego wychowania, pozornej kultury. W komedii tej nie ma taniego moralizowania, są za to znakomite dialogi, celne sformułowania, zjadliwy humor.

Sztukę można było zagrać jako farsę. Tomasz Man nie uległ pokusie. Subtelnie poprowadził aktorów, zręcznie balansując między inteligentnym humorem a drapieżnym odsłanianiem ludzkiej natury.
Akcja sztuki rozgrywa się w jednym czasie, mniej więcej przez godzinę i dziesięć minut. Nie ma cięć, zmian dekoracji. To stanowiło dodatkową trudność reżyserską.

Tomasz Man poradził sobie znakomicie.

Gorąco polecam tę śmieszno-gorzką komedię i zachęcam do wizyty w salonie państwa Houllie oraz poznania ich przyjaciół, państwa Reille. Sztuka grana jest na małej scenie, czyli w foyer teatru.
Za mniej więcej dwa tygodnie w kinach grany będzie film Romana Polańskiego pod tytułem "Rzeź" oparty na sztuce "Bóg mordu".

A tak na marginesie, w Teatrze Miejskim w Gdyni pojawił się aktor nie tylko utalentowany, ale mający predyspozycje do grania amantów lub uwodzicieli. Jest to Szymon Sędrowski.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki