Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczciwy kierowca z Gdańska. Znalazł i oddał siatkę z 20 tys. złotych [ZDJĘCIA]

Anna Mizera-Nowicka
- Nie zrobiłem  nic niezwykłego - ocenia Tadeusz Kierzkowski
- Nie zrobiłem nic niezwykłego - ocenia Tadeusz Kierzkowski fot. Przemek Świderski
Kiedyś znalazł m.in. wiertarkę i policyjną torbę. Tym razem była to siatka z ponad 20 tys. złotych. O Tadeuszu Kierzkowskim, który zgubę oddał właścicielce - pisze Anna Mizera-Nowicka

To był zwykły dzień. Tak jak zawsze przed służbą przeszedłem się po autobusie. Tym razem zobaczyłem, że ktoś zostawił w nim siatkę. Pomyślałem, że jak to zwykle bywa, pewnie się po nią później zgłosi. I tak się stało - opowiada Tadeusz Kierzkowski, kierowca Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. Zauważył, że są tam pieniądze, ale dopiero od dziennikarzy dowiedział się, że w pozostawionej torbie było ponad 20 tys. złotych! Dorobek życia starszej kobiety, która podróżowała autobusem.

- Jako kierowca pracuję już ponad 30 lat. Przez ten czas wiele razy znajdowałem w autobusie pozostawione przez pasażerów siatki, torebki, pakunki - opowiada mężczyzna. - Kiedyś znalazłem nawet wiertarkę. Innym razem policyjną torbę. Duże sumy pieniędzy też się zdarzały. Zawsze pozostawione rzeczy chowałem i czekałem na właścicieli, którzy po nie do mnie wracali - zaznacza. Dokładnie tak samo było, gdy w autobusie nr 168 siatkę pozostawiła kobieta. Pan Tadeusz słyszał potem, że jechała do szpitala z Wyspy Sobieszewskiej.

- Zobaczyłem pozostawioną siatkę, więc zajrzałem do niej. Dostrzegłem, że jest tam bielizna, jakieś leki i pieniądze - relacjonuje kierowca. - Wziąłem siatkę do kabiny, aby ją oddać temu, kto się po nią zgłosi. To przecież normalne zachowanie - podkreśla. Dodaje również, że już w trakcie drugiego kursu zgłosił się do niego dyspozytor, Zbigniew Bartnicki. Mówił, że dwie kobiety nerwowo poszukują pozostawionej w autobusie torby. Pytał, czy pan Tadeusz ją znalazł.

- Zadzwoniłem na prywatny numer dyspozytora, żeby zbyt wiele osób nie słyszało rozmowy. Zapytał mnie, co jest w znalezionej siatce. Powiedziałem, że leki, bielizna oraz pieniądze - opowiada pan Tadeusz. - Widziałem, że jest ich dużo, ale przecież ich nie liczyłem, bo po co?

Starsza pani oraz jej córka na dworcu czekały o godz. 16.35 na kierowcę i zagubioną siatkę.
- Sprawdziły siatkę. Ze łzami w oczach mi podziękowały, ucałowały mnie i pojechały do dyspozytora - wspomina kierowca autobusu. - Sam też musiałem odejść na bok, bo mnie coś tak ścisnęło w gardle, że się bałem, że i mi łzy polecą.
Pan Tadeusz przekonuje, że zrobił po prostu to, co do niego należało. - Tylko te dwie panie trochę nabroiły - mówi ze śmiechem. - Powiedziały o tym dziennikarzom. A ja przecież nic nadzwyczajnego nie uczyniłem.

Postawę kierowcy i dyspozytora, docenili pracodawcy.
- Zadecydowano, że obaj pracownicy dostaną najwyższą stawkę tzw. premii motywacyjnej - po 1 tys. złotych - informuje Krzysztof Wojtkiewicz z ZKM. - Wychodzimy z założenia, że takie zachowanie należy promować.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki