Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ucieczka dwóch żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza do Szwecji w 1950 r. zakończona karą śmierci

Marcin Węgliński
Na każdym kutrze, wypływającym w morze, byli żołnierze - pilnowali, by rybacy nie przemycali kontrabandy
Na każdym kutrze, wypływającym w morze, byli żołnierze - pilnowali, by rybacy nie przemycali kontrabandy materiały IPN
Dwaj żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza w 1950 roku zdecydowali się na desperacką ucieczkę z Polski. Kim byli, jaką rolę odegrała w ich ucieczce załoga kutra Swi-59 Ksawery i jak się zakończyła ich historia - pisze Marcin Węgliński, pracownik gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Godzina piąta rano, 14 stycznia 1950 roku. Kuter rybacki Swi-59 Ksawery jak co dzień wyruszył z Gdyni na połów. Poza sześcioosobową załogą na jego pokładzie znalazło się dwóch strzelców 4. Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza: Henryk Mirzyński i Henryk Kazimierczak. To standardowa procedura w tamtych czasach. Żołnierze kontrolowali rybaków, by nie przemycali kontrabandy bądź nie uciekli za granicę.

Jednak gdy tylko kuter minął Hel, strażnicy zaskoczyli załogę. Pod lufami karabinów nakazali jej zmienić kurs i płynąć do Szwecji. Przez następnych szesnaście godzin statek zmierzał w kierunku wolności… Niedaleko wybrzeży Szwecji sytuacja zmieniła się o 180 stopni.

***
Motorem napędowym akcji był Henryk Mirzyński. W dniu ucieczki miał dwadzieścia dwa lata. Urodził się 1 czerwca 1928 roku we wsi Gołaczkowo. Po wojnie ukończył sześć klas szkoły powszechnej i rozpoczął naukę zawodu montera samochodowego. Mieszkał z rodzicami we Włocławku. W maju 1949 roku dostał powołanie do zawodowej służby wojskowej z przydziałem do 4. Brygady WOP w Gdyni.

Henryk Kazimierczak był jego rówieśnikiem. Urodził się w robotniczej rodzinie we wsi Osandowka. Mieszkał w Łodzi, tam ukończył pięć klas szkoły powszechnej. W maju 1949 roku dostał powołanie do wojska i trafił do tej samej jednostki co Mirzyński.

***
Myśl o ucieczce na Zachód dojrzewała w Mirzyńskim od dawna. Porwanym rybakom tłumaczył, "że tam jest lepiej żyć, że w wojsku muszą jeść czarny chleb, a tam będą jedli chleb biały, że w Szwecji mają jakieś znajomości i że tam znajdą pracę albo pojadą jeszcze dalej i wstąpią do Armii Andersa".

W okresie stalinowskim pozytywne wieści o poziomie życia na Zachodzie nazywano "szeptaną propagandą". Śledczy próbowali ustalić, jakimi kanałami docierała ona do żołnierza WOP. Okazało się, że w czasie okupacji krótko pracował na robotach przymusowych w Niemczech. Podczas służby patrolowej w porcie utrzymywał kontakt z marynarzami obcych bander. No i jeden z pracowników gdyńskiej firmy "Polrob" miał go zaagitować… Na tę osobę stalinowscy śledczy zarządzili potem polowanie - bez skutku.

***
Początkowo los Mirzyńskiemu sprzyjał. Po przydziale do WOP w maju 1949 roku przeniesiony został do plutonu morskiego w Gdyni. Pełnił tutaj funkcję patrolową. Morska granica Polski była wówczas pilnie kontrolowana. Przypominała dzisiejszą granicę Korei Północnej. Pilnowano plaż i statków (zwłaszcza obcych bander). Legalna podróż za granicę była możliwa jedynie dla wybranych. Przepisy obowiązujące żołnierzy pilnujących "żelaznej kurtyny" były bardzo surowe, a warunki służby ciężkie. Poddawano ich także szkoleniu ideologicznemu.

Mirzyński nie miał żadnego planu ucieczki - pragnął skorzystać z nadarzającej się okazji. Chciał jedynie znaleźć godnego zaufania wspólnika. W tym celu zagadywał żołnierzy ze swojej jednostki. Dwaj pierwsi - strzelcy Piotr Pogan i Feliks Kaleta - odmówili. Pogan drogo za to zresztą zapłacił, ponieważ skazany został w procesie (jednocześnie z głównymi oskarżonymi) na trzy i pół roku więzienia za to, że "wiedział, ale nie powiedział", iż Mirzyński chce wyjechać z kraju.
Pozytywnie zareagował dopiero Henryk Kazimierczak.

Na okazję ucieczki za granicę dwaj żołnierze czekali jeszcze blisko dwa miesiące.

***
Co działo się na kutrze w ciągu pierwszych godzin porwania? Oto cytat z aktu oskarżenia: "Gdy kuter minął Hel i wypłynął na pełne morze, oskarżeni, po uprzednim porozumieniu się i uzgodnieniu postępowania, sterroryzowali załogę i pod groźbą posiadanej broni palnej (…) zmusili rybaków do zmiany kursu (…). Kurs ten rzeczywiście prowadził do Szwecji. Oskarżeni na zmianę pilnowali sternika i sprawdzali, czy prowadzi on kuter po wyznaczonym kursie. Jeden z oskarżonych pilnował członków załogi zebranych w kubryku, a drugi pilnował sternika. Mechanik otrzymał polecenie rozwinięcia maksymalnej szybkości i utrzymania tempa na pełnym gazie".

Załoga kutra próbowała wyperswadować porywaczom zamiary, całkiem zasadnie obawiała się bowiem o swój własny los po powrocie do kraju. Ci uważali, że załoga może zawsze zasłonić się tym, iż siłą została zmuszona do zmiany kursu.
Gdy statek znalazł się na pełnym morzu, spokojna dotąd pogoda zaczęła się zmieniać. Nieprzyzwyczajeni do takich warunków żołnierze zaczęli odczuwać "chorobę morską" i słabnąć. Tymczasem na horyzoncie pojawiły się dwa zagraniczne statki. Początkowo porywacze zażądali, aby kuter przybił do nich, jednakże szyper odmówił. Tłumaczył, że ewentualna przesiadka przy tym stanie wiatru może zatopić okręt. Żołnierze nie wiedzieli, iż rybacy zmówili się i planują nie dopuścić do pomyślnego zakończenia ucieczki…

Statek płynął dalej w kierunku Szwecji. Odpowiedni dla rybaków moment nadszedł o godzinie 21, po szesnastu godzinach rejsu: "Osk[arżony] strz[elec] Mirzyński, zmęczony stałym i ciągłym kołysaniem kutra, położył się spać, a osk[arżony] strz[elec] Kazimierczak pozostawał w dalszym ciągu w sterówce. Moment ten wykorzystali rybacy w ten sposób, że podzielili się na dwie grupy i zaatakowali oskarżonych, którym odebrano broń".

Drogę powrotną niedoszli uciekinierzy spędzili przywiązani do stołu i ławki. Prosili, by pozwolono im wyskoczyć za burtę, "gdyż po tym, co zaszło, nie mają już po co wracać". Ksawery powrócił do Gdyni następnego dnia o ósmej rano. Żołnierzy przekazano prokuraturze wojskowej.

***
Śledztwo prowadził początkowo ppłk Jan Amons, wojskowy prawnik wykształcony w Związku Sowieckim. Wielokrotnie wnioskował o karę śmierci dla osób oskarżonych w procesach politycznych. W ciągu kilku pierwszych dni na jego wniosek w areszcie Informacji 13. Pułku Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego znalazło się czworo podejrzanych (również Piotr Pogan i Feliks Kaleta). Po kilku miesiącach przeniesiono ich do aresztu więzienia w Gdańsku.

Rodziny zatrzymanych nie otrzymały żadnej wiadomości o losie swoich bliskich. Po prostu zniknęli.
Zaniepokojeni rodzice zaczęli pisać listy do jednostek wojskowych. Ojciec Kazimierczaka: "W niniejszym pozwie prosiłbym dowódcę ww. jednostki o jakiekolwiek dane o mym synu (…). Nadmieniam, że zawsze swoją korespondencję z nami utrzymywał - a w chwili obecnej żadnych wiadomości"; matka i siostra Piotra Pogana pisały: "Zwracam się z uprzejmą prośbą o wyjaśnienie sprawy z Poganem Piotrem, ponieważ my nic o nim nie wiemy czwarty miesiąc. Pisząc listy do niego zwracają się i widnieje na nich napis że »wykomenderował do innej jednostki, ale wróci«".

***
Pierwszy wyrok zapadł 27 kwietnia 1950 roku. Rozprawie przewodniczył ppłk Edward Rataj, a oskarżał podprokurator Wojskowej Prokuratury Rejonowej por. Jan Grabowski. Na wniosek chor. Czesława Libudy, oficera śledczego Wydziału Informacji 4. Brygady WOP, rozprawa miała charakter pokazowy. W swojej dociekliwości wszczął on śledztwo w celu zbadania, czy pomysł ucieczki z kraju nie zaświtał przy okazji również któremuś z rybaków…

Jednak wyrok gdańskiego WSR wprawił prokuraturę w konsternację. Na jego podstawie Henryk Mirzyński i Henryk Kazimierczak skazani zostali "jedynie" na piętnaście i trzynaście lat więzienia.

***
Sprawa wędrowała dalej między prawnikami i sądami wyższych instancji. Zmieniano kwalifikacje prawne czynu, podciągając go pod coraz surowsze paragrafy. Postanowieniem Najwyższego Sądu Wojskowego z 9 stycznia 1951 roku uchylono orzeczenie WSR w Gdańsku z 27 kwietnia. W uzasadnieniu napisano: "Oskarżeni Mirzyński i Kazimierczak swoimi czynami wykazali wyjątkowo duże nasilenie złej woli i obaj skazani są zdeklarowanymi wrogami Polski Ludowej. Uciekając za granicę z bronią w ręku na stronę nieprzyjaciela, zamierzali wstąpić do Armii Andersa i to nie tylko w celu ujawnienia tajemnic wojskowych, nabytych w czasie pełnienia służby wojskowej, ale również, by zabraną ze sobą broń dać nieprzyjacielowi i walczyć z bronią w ręku przeciwko Państwu Polskiemu".

Kolejny wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku z dnia 26 lipca 1951 roku był już po myśli prokuratury. Zmienił się skład ławy sędziowskiej. Rozprawie przewodniczył mgr ppor. Edwin Kęsik, a oskarżał prokurator wojskowy por. Ryszard Słomia. Żołnierze zostali skazani na karę śmierci.

Stalinowscy śledczy mogli czuć się zadowoleni. Tymczasem jeszcze tego lata za granicę uciekło (tym razem z powodzeniem) nie dwóch żołnierzy, ale cały okręt marynarki wojennej. Był to ORP Żuraw, którego historia jest szerzej znana.
Wyrok na Mirzyńskim i Kazimierczaku wykonano 4 grudnia 1951 roku w więzieniu w Gdańsku.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(34807623)============
Rodziny Kazimierczaka i Mirzyńskiego szukały synów...
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(34807629)============
Na każdym kutrze, wypływającym w morze, byli żołnierze - pilnowali, by rybacy nie przemycali kontrabandy
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(34807626)============
... bo nikt ich nie poinformował, dlaczego zniknęli
============01 (pp) Tytuł clar 58/59 M(34807633)============
Przez Bałtyk na wolność
============02 Nadtytul magazyn 16(34807632)============
Dwaj żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza w 1950 roku zdecydowali się na desperacką ucieczkę z Polski. Kim byli, jaką rolę odegrała w ich ucieczce załoga kutra Swi-59 Ksawery i jak się zakończyła ich historia - pisze Marcin Węgliński
============25 Cytat magazyn 18 B(34807635)============
Porwanym rybakom tłumaczył, "że tam jest lepiej żyć, że w wojsku muszą jeść czarny chleb, a w Szwecji będą jedli chleb biały"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki