Jeszcze kilka miesięcy temu reforma Gowina była sprawą polityczną. Walka o sądy z małych miasteczek była często sprowadzana do rozgrywki - czy PSL ugnie się przed Platformą, czy koalicja się rozpadnie? Teraz o losach reformy nie będą już decydować sejmowe głosowania. Na planie pierwszym pojawia się zwyczajne niechlujstwo urzędnicze.
Co tam jakiś podpis bez znaczenia
Na początku bieżącego rok jeden z sędziów powiedział mi, że "dziwne to jego przeniesienie".
- Dlaczego dziwne?
- Dlatego, że podpisane przez wiceministra. Wydaje mi się, że powinien być na nim podpis samego ministra - stwierdził znajomy sędzia, a ja uznałem temat za mało interesujący. Bo co tam podpis... Minister czy wiceminister, jakie to ma znaczenie?
Wkrótce miało okazać się, że ma to znaczenie pierwszorzędne. W lipcu Sąd Najwyższy wydał orzeczenie stwierdzające, że w zasadzie, to żaden z sędziów przeniesionych w wyniku reformy, orzekać nie może. I wtedy przypomniała mi się zignorowana wcześniej sprawa podpisu na przeniesieniu.
Tragedia może poczekać
No i mamy pasztet: Ministerstwo Sprawiedliwości utrzymuje, że obecnie (stan na 12 listopada) od orzekania powstrzymuje się 132 sędziów w 32 sądach w całej Polsce. Przyjmując, że każdy z nich prowadzi po kilkanaście lub kilkadziesiąt spraw, mamy do czynienia ze wstrzymaniem (bezterminowo) kilku tysięcy przewodów sądowych i procesów. Za tymi liczbami niejednokrotnie kryją się ludzkie tragedie: na przykład, kiedy chodzi o przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem przebywającym tymczasowo w ośrodku albo gdy chodzi o odszkodowanie, które umożliwi leczenie ofiary wypadku... To już nie jest sprawa polityczna, tylko, co gorsza - zwyczajna, ludzka.
Co dalej? Minister Marek Biernacki stwierdza: Teraz musimy czekać na kolejne orzeczenie Sądu Najwyższego w tej sprawie, tym razem w pełnym składzie, 87 sędziów.
To ma być głos rozstrzygający
Sąd Najwyższy zbierze się w dniu 28 stycznia. Są dwie możliwości: albo sędziowie stwierdzą, że wiceminister może przenosić sędziów, albo wręcz odwrotnie - że nie może. W pierwszym przypadku sędziowie powrócą do orzekania, w drugim zaś, nie pozostanie nic innego, jak tylko "odkręcać" reformę Gowina. Cała sprawa przejdzie do historii polskiego sądownictwa jako "fatalny podpis" albo "wielkie niechlujstwo". Jak kto woli. Znowu będą media, politycy, wypowiedzą się eksperci i teoretycy prawa. Zaś ludzie oczekujący na rozstrzygnięcia sądów długo jeszcze poczekają.
Gowin nie ma już do tego głowy
I jeszcze jedno: czyjego podpisu zabrakło na przeniesieniu? Ówczesnego ministra, Jarosława Gowina. Ten jednak publicznie na ten temat się nie wypowiada. Po dymisji i rozstaniu z PO jest zajęty tworzeniem nowego ugrupowania politycznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?