Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące hektarów w ręce rolników

Mateusz Węsierski
Wojciech Dąbrowski narzeka, że rolników nie stać teraz na powiększanie gospodarstw
Wojciech Dąbrowski narzeka, że rolników nie stać teraz na powiększanie gospodarstw Mateusz Węsierski
Rolnicy, którzy cierpią na głód ziemi, będą mieli okazję do powiększenia swojego areału. Do kupienia będzie kilkaset tysięcy hektarów ziemi, którą stopniowo wyprzedaje Agencja Nieruchomości Rolnych.

Agencja dzierżawi rolnikom coraz mniej ziemi, więc coraz więcej hektarów trafia na sprzedaż. Co więcej, w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi czeka już projekt ustawy, która umożliwi masowe uwłaszczenie rolników.

- Wyliczenia ekonomiczne pokazują, że często obsługa dzierżawy jest droższa niż wpływy z czynszu dzierżawnego. W takich przypadkach najczęściej decydujemy się na sprzedaż ziemi. Przemawiają za tym przesłanki czysto ekonomiczne. Tak jest po prostu oszczędniej - podkreśla Grażyna Kapelko, rzecznik prasowy Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie. - Tendencja jest taka, że Agencja Nieruchomości Rolnych od jakiegoś czasu chętniej sprzedaje grunty rolnikom niż je dzierżawi.

Ponad milion hektarów ziemi uprawnej na całym Pomorzu może niebawem trafić w ręce rolników. Wszystko jest na sprzedaż

W poprzednich latach ANR więcej dzierżawiła niż sprzedawała. Teraz jest na odwrót. Nie wynika to jednak z nowych przepisów, które jeszcze nie mają mocy prawnej. Projekt ustawy ministra rolnictwa Marka Sawickiego czeka bowiem dopiero na międzyresortowe ustalenia. Dotyczy on stopniowej likwidacji agencji, która ma zniknąć do 2012 roku, gdy sprzedane zostanie ostatnie pole. Ponadto około 70 tysięcy hektarów ziemi nierolnej miałoby trafić w ręce samorządów.

Ustawy jeszcze nie ma, a i tak wyprzedaż ziem trwa w najlepsze, co odbija się też na mniejszej liczbie przetargów na dzierżawy. Wystarczy porównać statystyki. W 2003 roku wydzierżawiono 132 tysiące hektarów gruntów w Polsce, w 2004 roku 131 tys. ha, w 2005 roku 78 tys. ha, w 2006 80 tys. ha, a w 2007 już tylko 42 tys. To dane dotyczące nowych umów dzierżawy, bo w sumie ANR dzierżawi obecnie 1,8 mln ha gruntów, tyle samo sprzedano, a do zagospodarowania jest jeszcze 320 tys. ha.
Większość tych ziem to spadek po państwowych gospodarstwach rolnych. W zasobach agencji najwięcej gruntów leży właśnie w pasie pomorskim, gdzie było najwięcej pegeerów. To w sumie aż ponad milion ha dzierżawionych obecnie przez rolników pól, które w nieodległej perspektywie mogą trafić w ich ręce w formie własności.

Ponad milion hektarów ziemi uprawnej na całym Pomorzu może niebawem trafić w ręce rolników. Wszystko jest na sprzedaż

- Również u nas jest coraz więcej ziem do sprzedaży. Obowiązująca średnia cena za hektar to obecnie około 12 tysięcy złotych - zdradza nam pracownik bytowskiego oddziału ANR, który nie może podać nazwiska, bo w tej instytucji z mediami może kontaktować się tylko centrala.
Zasób agencyjny wciąż się zmniejsza. Tendencja sprzedaży jest związana również z gromadzeniem środków na wypłaty zaspokajające roszczenia z tytułu rekompensat za mienie zabużańskie.
Agencja ma coraz mniej i to coraz gorszych ziem do sprzedaży. Jeśli uda się zbyć wszystkie grunty, to zatrudniającą tysiąc osób i mającą 2 mld zł rocznego dochodu agencję czeka widmo likwidacji.

- Powinni ich zlikwidować jak najszybciej i sprzedawać nam te ziemie, bo my się nimi lepiej zaopiekujemy. Martwi mnie jednak, że jeśli ustawa o masowym wyprzedawaniu ziem wejdzie w życie, to politycy zapomną o ułatwieniach dla rolników. Przecież nie stać nas na drogie kredyty bankowe - mówi Wojciech Dąbrowski, sołtys Pasieki pod Miastkiem. - Ponadto w naszej okolicy ziemi do kupienia jest już bardzo mało. Rolnicy już dawno przejęli grunty na własność. No, ale może inaczej jest w innych częściach Pomorza - dodaje.
Nie wszystkich będzie na to stać
Rozmowa z Wojciechem Gralakiem, wójtem Czarnej Dąbrówki i rolnikiem

Czy rolnicy są zainteresowani kupnem ziemi od ANR?
Problem polega na jakości. U nas akurat są słabe ziemie piątej i szóstej klasy. Większym zainteresowaniem cieszy się na pewno ziemia wyższej klasy. Ponadto ostatni rok nie sprzyjał rolnictwu. Dochody zmniejszyły się drastycznie. Spadły ceny mleka i zbóż. Rolnicy wycofują się teraz z transakcji zakupu ziemi.

Czyli zwiększenie ofert sprzedaży jest zauważalne?
Wyraźnie. Gruntów do nabycia jest sporo. Skończy się tak, że kupi je ktoś z kasą, ale niekoniecznie zainteresowany rolnictwem.

Czy rolników nie kusi perspektywa dopłat?
Mamy jasną sytuację tylko do 2013 roku. Później nie wiadomo, jak będzie wyglądało rolnictwo unijne. Gdyby dopłat nie było, to inwestowanie w grunty piątej i szóstej klasy skończyłoby się nie za ciekawie.

A może ziemia przyda się do innych celów. Przecież można ją odrolnić?
To nie takie proste. Na odrolnienie gorszych klas ziemi musi pozwolić wojewoda, a lepszych minister. Rolnicy nie są tym raczej zainteresowani, bo to skomplikowana procedura.

Rozumiem więc, że rolnicy nie rzucą się na każde ogłoszenie o sprzedaży ziemi.
Raczej nie. Choćby z powodu ograniczeń na rynku kredytów. Sfinansowanie zakupu ziemi jest już poza zasięgiem wielu rolników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki