Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twierdza w Gdańsku wciąż się trzyma

Paweł Stankiewicz
Od 26 sierpnia ubiegłego roku piłkarze Lechii pozostają niepokonani na stadionie przy ul. Traugutta w meczu o ligowe punkty. Wówczas biało-zieloni ulegli Odrze Opole. Od tamtego czasu gdańszczanie zremisowali tylko z Arką Gdynia i Polonią Warszawa. I choć "Czarne Koszule" przyjechały jako lider ekstraklasy, to twierdza w Gdańsku wciąż się trzyma.

Bezbramkowy remis to z pewnością sukces Lechii. Zwłaszcza że to Polonia sprawiała lepsze wrażenie, szczególnie w pierwszej połowie, a Karol Piątek dwukrotnie wybijał piłkę głową z pustej bramki. Zagrożenie pod bramką rywali Lechia stworzyła po dwóch akcjach Łukasz Trałki i strzale Piątka z rzutu wolnego.

- W pierwszej połowie Polonia była lepsza. Druga część była wyrównana. W końcówce mieliśmy lekką przewagę, ale nasze ataki były chaotyczne i nic dziwnego, że nie przyniosły efektu - powiedział Jacek Zieliński, trener Lechii.

- Nie zawsze jest Matki Boskiej pieniężnej. Pierwsza połowa była zdecydowanie lepsza. Potem kontuzji doznał Radosław Majewski, a bez niego nasza gra ofensywna wyglądała gorzej. Przyjechaliśmy do Gdańska po trzy punkty, skończyło się na jednym i trzeba to uszanować. Wynik jest sprawiedliwy - przyznał Jacek Zieliński, trener Polonii.

Ze swoim trenerem nie zgodził się Jarosław Lato.
- W Gdańsku jeszcze niejedna drużyna straci punkty. Remis nie jest zły, ale czujemy niedosyt. Zasłużyliśmy na zwycięstwo. Lechia nie miała żadnych okazji - powiedział Lato.
Mecz oglądał z trybun trener reprezentacji Polski, Leo Beenhakker.

- Kogo obserwowałem? Piłkarzy z polskim paszportem - krótko rzucił Holender.
Być może Lechia będzie miała nowego sponsora. Ma to być sieć telefonii komórkowej, Era.
- Nie ujawniamy żadnych rozmów sponsorskich przed podpisaniem umowy - powiedział Błażej Jenek, dyrektor Lechii.

Na mecz do Gdańska przyjechało 55 kibiców z Warszawy. Tymczasem policja zamknęła całą ulicę Smoluchowskiego, wystawiła armatkę wodną, nieczynna też była ul. Traugutta, a czujący wielką władzę panowie z policji nie chcieli przepuszczać dziennikarzy tradycyjnym wejściem od strony kortów.

- Nie mamy wpływu na to, co się dzieje poza stadionem, w tym na decyzje policji. Kiedyś w podobnej sytuacji kłopoty z dotarciem na mecz miał lekarz obsługujący zawody. Ubolewamy nad tym, że o takich sprawach nie jesteśmy informowani lub dowiadujemy się w ostatniej chwili. Moglibyśmy zadbać o to, aby kibice, oficjele czy dziennikarze mieli mniejsze problemy z dotarciem na obiekt - powiedział dyrektor Jenek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki