Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twardziele w kajakach. Przepłynęli zimą wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku

Sławomir Bednarczyk
Mimo specjalistycznego sprzętu i dużej dozy optymizmu  była to nasza najtrudniejsza wyprawa - mówili kajakarze
Mimo specjalistycznego sprzętu i dużej dozy optymizmu była to nasza najtrudniejsza wyprawa - mówili kajakarze Archiwum prywatne
Po 17 dniach walki z wodą, wiatrem i mrozem zakończyła się kajakowa wyprawa wzdłuż polskiego wybrzeża. Konrad Wawrzyszko i Tomasz Szymczak z Kayak Team 2 to śmiałkowie, którzy w swoich łupinach pokonali około 450 kilometrów od Świnoujścia do Krynicy Morskiej. Nikt wcześniej nie przepłynął kajakiem wzdłuż polskiego wybrzeża zimą.

Kajakarze wypłynęli ze Świnoujścia. Do pokonania mieli 450 km w kierunku wschodnim. Już w pierwszych dniach wyprawa stanęła pod wielkim znakiem zapytania.

- O mały włos nie zakończyliśmy tej wyprawy przez.. złodziei, którzy w Mrzeżynie ukradli nam kajaki i sprzęt - mówi Konrad Wawrzyszko z Kayak Team 2. - Na szczęście udało się ich złapać i odzyskać skradzione rzeczy. Ruszyliśmy dalej.

Dla kajakarzy najgorsze były lodowe kry i lodowaty, mokry wiatr wiejący prosto w twarz. Śmiałkowie musieli się również zmagać z kamienistymi plażami, na których uszkodzili sprzęt. Konieczna okazała się naprawa kajaków, więc musieli zatrzymać się na dłużej w Ustce. Wyprawa zaczęła się przedłużać, ale kajakarze się nie poddali. Zazwyczaj płynęli za dnia, noce spędzali w namiocie rozbitym na plaży. Bywały jednak odstępstwa od tej reguły.

- Gdy nocą była dobra pogoda, niebo było gwiaździste i nie było wiatru, staraliśmy się to wykorzystać - opowiada Wawrzyszko. - Dzięki temu nadrobiliśmy trochę kilometrów. Najczęściej jednak płynęliśmy pod wiatr. Wiało nam w twarz, przez co poruszaliśmy się dwa razy wolniej. Zamiast płynąć 7 kilometrów na godzinę, płynęliśmy ich około 3-4 . W czasie podróży nie uniknęliśmy też wywrotek.

Przepłynięcie 70-kilometrowego odcinka z Gdyni do Krynicy Morskiej zajęło kajakarzom dwa dni. Kra zgromadzona przy ujściu Wisły spowodowała, że musieli wypłynąć 4 kilometry w głąb Zatoki Gdańskiej. Do Krynicy Morskiej dotarli 29 stycznia, czyli... dzień szybciej niż planowali. Tam zakończyli wypra- wę przy zejściu na plażę nr 24.

- Odcinek z Gdyni do Krynicy Morskiej początkowo chcieliśmy przepłynąć w trzy dni. Mieliśmy jednak sprzyjającą pogodę i zdecydowaliśmy, że pokonamy ten dystans szybciej - relacjonuje Konrad Wawrzyszko. - Muszę jednak przyznać, że odcinek wzdłuż Mierzei Wiślanej dłużył nam się strasznie. W Krynicy zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i następnego dnia wróciliśmy do domów.

Była to najtrudniejsza wyprawa w życiu dwóch doświadczonych kajakarzy z Kołobrzegu. - Walczyliśmy z chłodem, wiatrem, doskwierało nam zmęczenie fizyczne i psychiczne - mówi Konrad Wawrzyszko. - Dużo czasu spędziliśmy w namiocie, gdy na dworze było nawet po minus 15 czy 20 stopni Celsjusza.

Kajakarze przyznają, że w czasie wyprawy najbardziej marzły im dłonie (w czasie trzymania wioseł często moczyli ręce w słonej wodzie, mającej tylko kilka stopni powyżej zera). Mieli ze sobą kilka par rękawic, które często zmieniali. - Byliśmy dobrze zorganizowani i odpowiednio wyposażeni m.in. w specjalistyczną odzież, dobre śpiwory. Kajaki też wytrzymały.

Siły i wiary dodawali im spotykani ludzie. - Obawialiśmy się załamania pogody i ewentualnych wywrotek. Po drodze mieliśmy dużo przygód. Najmilej wspominamy jednak napotkanych ludzi - machali nam z plaży, uśmiechali się i pomagali, gdy wyszliśmy na brzeg. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam na trasie - dodaje Konrad Wawrzyszko.

Zimą pływa się kajakiem po Bałtyku dużo trudniej niż zwykle. Takie pływanie jest niebezpieczne nie tylko z powodu mrozów i kry na morzu, ale też ze względu na częste sztormy. Kajakarze nie traktują swojej wyprawy jako próby bicia rekordu czy przyczynku do innych zawodów.

Kajakarstwo jest ich wielką pasją, a szczególnym wyzwaniem były właśnie warunki zimowe, jak by nie było - ekstremalne. Zresztą trasy w całości nie udało im się pokonać morzem - były dwa odcinki (oba po 20 km), które musieli po-konać przeciągając łódki brzegiem.

- Jednym z powodów wybrania tej pory roku na wyprawę jest to, że prace budowlane, którymi się zajmuję, teraz właśnie mają swój sezonowy zastój - mówi Wawrzyszko. - Wyprawa taka wymaga czasu, a ja zimową porą po prostu mam go więcej. Nie zaprzeczę też, że chcieliśmy zrobić coś, czego jeszcze nikt przed nami nie zrobił.

Od Świnoujścia do Dębek, Konradowi i Tomkowi towarzyszył inny kajakarz - Andrzej Woda z Bydgoszczy. Przez jeden odcinek płynął z nimi jeszcze Robert Bazela z podbydgoskiego Olimpina. Od Dębek do Gdyni, a potem do Krynicy Morskiej płynęli już jednak tylko we dwóch. Kajakarze, zapytani o podróżnicze plany na przyszłą zimę, stwierdzili, że chyba jednak wybiorą cieplejsze wody Morza Śródziemnego. Bałtyk zimą potrafi dać w kość. - Teraz chcemy odpocząć - mówi Konrad Wawrzyszko.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki