Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turkmeńska opozycja - listy z emigracji. Gniew i rozczarowanie

Dariusz Olejniczak
Dariusz Olejniczak
Dursołtan Taganowa i Murad Kurbanow
Dursołtan Taganowa i Murad Kurbanow archiwum
23 października Dursołtan przysłała mi wiadomość: „Czy wiesz, że zatrzymali trzech naszych?”. Nie wiedziałem, w Polsce nikt nie pisze o turkmeńskiej opozycji, a do rosyjskojezycznej wersji portalu radia Azatlyk ta informacja wtedy jeszcze się nie przebiła. Potwierdzenie znalazłem dopiero na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Spytałem Dursołtan, czy zna nazwiska zatrzymanych. „Skontaktuję cię z naszym liderem. On ci wszystko opowie”. Po chwili na moją skrzynkę wpada namiar na Murada Kurbanowa.

Dursołtan Taganowa: Piękna kontra besta

Poznałem ją pół roku temu, kilka miesięcy wcześniej wyszła z ośrodka deportacyjnego. Ma 30 lat, jest przeciwniczką prezydenta Turkmenistanu Gurbanguły Berdymuhamedowa i od dekady przebywa na emigracji arobkowej w Turcji. Kiedy w ubiegłym roku groziło jej wydanie w ręce turkmeńskich służb bezpieczeństwa, obrońcy praw człowieka na całym świecie podjęli walkę o jej uwolnienie i okrzyknęli „turkmeńską Cichanouską”.

Zatrzymano ją 19 lipca 2020 r. tuż przed wiecem, który miał się odbyć pod siedzibą turkmeńskiego konsulatu w Stambule. Grupa ok. 80 Turkmenów, głównie – jak Dursołtan – emigrantów zarobkowych, chciała zaprotestować przeciwko prowadzonej przez Berdymuhamedowa polityce zaprzeczania występowaniu w Turkmenistanie jakichkolwiek przypadków koronawirusa. Kolejnym powodem zorganizowania protestu była utrzymująca się od dłuższego czasu praktyka odmowy przedłużania ważności paszportów turkmeńskich przez urzędy konsularne Turkmenistanu za granicą. W ten sposób reżim próbuje wywrzeć presję na emigrantów i zmusić ich do powrotu do ojczyzny.

Po kilku godzinach demonstranci zostali zwolnieni i tylko Taganowa trafiła do stambulskiego ośrodka deportacyjnego „Selim Pasza” w związku z „przekroczeniem dozwolonego okresu bezwizowego pobytu w kraju”, a także w związku z przygotowaniami do udziału w nielegalnej demonstracji.

Po jej uwolnieniu, rozmawiałem z Dursołtan o położeniu turkmeńskich emigrantów w Turcji - to jeden z nielicznych krajów, do którego obywatele Turkmenistanu mogą wjeżdżać bez wiz.

- Większość naszych emigrantów ekonomicznych przebywa w Turcji – wyjaśniała opozycjonistka. - Niektórzy żyją tu nawet od 15 lat i nie mogą zobaczyć bliskich, którzy zostali w ojczyźnie – swoich dzieci, matek. Ja sama wyjechałam w 2011 roku zostawiając dwumiesięczne dziecko. Nie widziałam innej możliwości zdobycia środków na wyżywienie siebie i rodziny. Od tego czasu nie miałam możliwości powrotu do kraju, żeby zobaczyć się z synem i z krewnymi. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym wróciła, nie będę już mogła wyjechać. Takich matek jak ja, są na emigracji tysiące.

Dursołtan dodaje, że w Tukmenistanie większość dzieci nie dorasta w pełnych rodzinach. Jej zdaniem skala bezrobocia wynosi tam ok. 75 procent.

- To wszystko o czym mówię, od jakiegoś czasu kształtowało moją postawę i skłoniło do aktywizmu, ale nie czuję się politykiem – zadeklarowała stanowczo. - Jestem zwykłym człowiekiem „z ludu”, jednak nie mogłam patrzeć spokojnie na ten bezkres nieszczęść i niegodziwości - postanowiłam działać. W kraju nie ma opozycji.

Dwa wydarzenia sprawiły, że sytuacja się zmienia - na razie za granicą. Pierwsze, to tragiczne zgony w marcu ubiegłego roku. Po wypiciu skażonego alkoholu w Stambule zmarło kilkudziesięciu turkmeńskich imigrantów. Pili, bo nie mając dostępu do rzetelnych informacji, na własną rękę chcieli chronić się przed koronawirusem. Tukmeńskie władze – które na co dzień zaprzeczają w ogóle występowaniu pandemii w tym kraju - odmówiły sprowadzenia ciał zmarłych do ojczyzny, a rodzin nie wypuściły na pogrzeby do Turcji.

Drugie wydarzenie, które skłoniło Dursołtan do działania, to kolejna tragedia. Tym razem w samym Turkmenistanie. 27 kwietnia 2020 roku przez dwa miasta przeszedł huragan pochłaniając życie setek ludzi i pozostawiając wielu innych bez dachu nad głową. Władze po raz kolejny postanowiły ukryć prawdę o tym zdarzeniu przed opinią publiczną, zamiast rozpocząć akcję niesienia pomocy ofiarom na pełną skalę. Na emigracji zaczęły tworzyć się ugrupowania opozycyjne.

- Ja również uznałam, że moim obowiązkiem jest chronić rodaków i walczyć w ich sprawie – no i Dursołtan walczy. Od czasu, do czasu wzywa ją policja w Stambule, albo urzęd imigracyjny. Sugerują, żeby wycofała wniosek o azyl polityczny, ale ona nie chce wycofać. Pewnie jeszcze nie raz będzie musiała tłumaczyc sie przed urzędnikami. Nie ma pewności, że Turcja przychyli się do jej prośby.

Erdogan i Berdymuhamedow: Spotkanie przyjaciół

W pierwszym mailu zasypałem Murada Kurbanowa pytaniami. Między innymi o powody zatrzymania trzech turkmeńskich opozycjonistów przez tureckie władze i o to, dlaczego Turcja pomaga reżimowi Berdymhamedowa.

Odpisał mi dopiero po kilku dniach, przepraszając za zwłokę. I wszystko bardzo obszernie wyjaśnił.

Na 12 listopada w Stambule zwołany został szczyt Rady Współpracy Państw Tureckojęzycznych. Podczas spotkania status obserwatora otrzyma Turmenistan. W związku z tym prezydent Gurbanguły Berdymuhamedow wybierał się z wizytą do nad Bosfor.

Rada Współpracy Państw Tureckojęzycznych została powołana w październiku 2009 roku. Inicjatorem jej powstania jest pierwszy prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, który chciał, by współpraca miedzy państwami z językami urzędowymi wywodzącymi się z grupy turkijskich, systematycznie sie rozwijała. Obecnymi członkami Rady są Kirgistan, Azerbejdżan, Kazachstan, Uzbekistan i Turcja. Status obserwatora mają Węgry. Od tego roku obserwatorem zostanie również Turkmenistan.

W Stambule prezydent Turkmenistanu ma się spotkać ze swoimi kolegami władającymi krajami poradzieckiej Azji Środkowej i tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem. Nikt nie chciał, żeby podniosła chwile zepsuły protesty garstki niezadowolonych Turkmenów.

Dlatego na początku października Berdymuhamedow przesłał do Turcji dokument, którego istnienie potwierdzali nawet nieoficjalnie funkcjonariusze tureckiej policji. To lista 25 nazwisk turkmeńskich opozycjonistów przebywających na emigracji w Turcji. Życzeniem prezydenta Turkemnistanu było, by wszystkie te osoby zostały schwytane i odstawione do ośrodków deportacyjnych, a później odesłane do ojczyzny.

To nic nadzwyzajnego jeśli chodzi o dwustronne relacje. Ankara bezwzględnie popiera Aszchabad. Służby obu państw ściśle współpracują w zwalczaniu opozycji. W drugiej połowie października turecka policja i urzędnicy imigracyjni, przystąpili do realizacji życzenia prezydenta Turkmenistanu.

18 października zatrzymani zostali dwaj przeciwnicy prezydenta Berdymuhamedowa - 47-letni Ahmed Rahmanow i 35-letni Kamil Abulow.

Pierwszy jest administratorem czatu ruchu opozycyjnego Demokratyczny Wybór Turkmenistanu, wielokrotnie pojawiał się na kanałach Youtube i Tik-Tok, gdzie krytykował turkmeński reżim. Był też komentatorem turkmeńskiej sekcji Radia Swoboda (Azzatlyk). Drugi to znany tureckim i turkmeńskim służbom uczestnik nieudanej próby zorganizowania wiecu przed konsulatem Turkmenistanu w Stambule 1 sierpnia 2021 r.

Kolejny turkmeński aktywista, Bajram Allalijew, został aresztowany przez policję 22 października w Stambule, po tym, jak stawił się na wezwanie w siedzibie służby migracyjnej, gdzie miał złożyć dokumenty w celu uzyskania pozwolenia na stały pobyt w Turcji.

Turecka policja w rozmowach z rodzinami zatrzymanych potwierdziła istnienie listy osób do zatrzymania. Równie nagle, jak zabrano się za wyłapywanie turkmeńskich opozycjonistów, z końcem października wszyscy zatrzymani zostali zwolnieni do domów. Czy była to jedynie akcja pokazowa i próba prewencyjnego zastraszenia opozycjonistów przed wizytą Berdymuhamedowa? A może tureckie władze nie chciały ryzykować międzynarodowego skandalu?

Tak, czy inaczej, Murad Kurbanow – mieszkający we Francji współtwórca i lider opozycyjnego Ruchu Ludowego Demokratyczny Wybór Turkmenistanu - uważa, że przeciwnicy Berdymuhamedowa nadal nie mogą czuć się w pełni bezpieczni w Turcji. On sam ma zakaz przekraczania granicy tego kraju.

Murad Kurbanow: Lider oskarża świat

W mailu spytałem Kurbanowa także o to, czy jego organizacja próbowała poinformować jakiekolwiek instytucje międzynarodowe o sytuacji w Turkmenistanie i o współudziale Turcji w szykanowaniu przeciwników Berdymuhamedowa...

„ Pisemnie powiadomiliśmy o tej sytuacji OBWE i ONZ – napisał. - Mimo że w Turkmenistanie działają biura zarówno OBWE, jak i ONZ, nic z tym nie zrobiono. Nikt o tym nie mówi. Jest zupełnie odwrotnie – te organizacje popierają działania Berdymuhamedowa i powtarzają za nim, że w Turkmenistanie nie ma koronowirusa i nie ma problemu z przestrzeganiem praw człowieka”.

Dalsza część listu jest jeszcze bardziej szokująca:

„Mamy informacje, że szef turkmeńskiego biura OBWE, kanadyjski dyplomata John MacGregor, za pośrednictwem tureckiego pośrednika otrzymuje wynagrodzenie za gloryfikację władz Turkmenistanu. Dowody potwierdzające, że to możliwe są aż nadto widoczne. Podczas, gdy cały świat wie, że w Turkmenistanie łamane są prawa człowieka, on nie zdołał znaleźć ani jednego takiego przypadku. Żaden obywatel Turkmenistanu nie może udać się do niego ze skargą, bo każdego, kto to zrobi przy wejściu do jego biura aresztują agenci Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego. I myśli pan, że on o tym nie wie? Wie, bo mówiłem o tym nie raz w przesłanych wiadomościach wideo. W efekcie przyszli do mojej matki mieszkającej w Aszchabadzie funkcjonariusze rządowi i zaoferowali pieniądze – tyle, ile będzie chciała, nawet milion manatów - żeby mnie nakłoniła do zaprzestania działalności i milczenia. Mnie chcieli zaoferować każde stanowisko w rządzie, powiedzieli mamie, że będzie mogła zobaczyć się z wnuczką, której nie widziała od 16 lat”.

Potem oburzenie Kurbanowa jest jeszcze większe. Jego zdaniem, tylko w sierpniu 2021 r. w Turkmenistanie zmarło z powodu koronawirusa 30 tysięcy ludzi. To dane nieoficjalne. Ogrom tragedii ludzie obliczają na podstawie ceremonii pogrzebowych. Zgodnie z turkmeńskim zwyczajem, trwają one 40 dni.

„Z nieoficjalnych danych wynika, że w Turkmenistanie średnio w ciągu jednego dnia umiera 1000 ludzi. I Mac Gregor mógł tego nie zauważyć? W całym Turkmenistanie ustawiają się duże kolejki po chleb. Kraj przeszedł na system kart żywnościowych. Ludzie stoją w ogromnych kolejkach, by wypłacić z banków swoje pieniądze i on tego nie widział? Nawet my, opozycjoniści mieszkający kilka tysięcy kilometrów od ojczyzny, mamy dostęp do wielu materiałów wideo potwierdzających to, co mówię. Osobiście dzwoniłem do pana Mac Gregora, do Turkmenistanu i przekazywałem mu informacje za pośrednictwem jego personelu, osobiście wystosowałem do niego wideo nagranie z apelem, ale żadnej reakcji z jego strony nie było. Osobiście też odwiedzałem biuro OBWE i trzykrotnie mówiłem o naruszeniach praw człowieka w mojej ojczyźnie. Niestety, ani warszawskie Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, ani biuro centralne nie zareagowały”.

Turkmenistan: prawie jak Korea Północna

Jak czytamy w raporcie Freedom House za rok 2020 „Turkmenistan jest represyjnym państwem autorytarnym, w którym prawa polityczne i swobody obywatelskie praktycznie nie istnieją. Wybory są ściśle kontrolowane, co zapewnia niemal jednogłośne zwycięstwo prezydentowi i jego zwolennikom. Gospodarkę zdominowało państwo, korupcja jest systemowa, grupy religijne są prześladowane, a sprzeciw polityczny nie jest tolerowany”.

Turkmenistan uzyskał niepodległość od Rosji w 1991 r. Do 2006 r. rządzony był przez despotycznego władcę Saparmyrata Nijazowa - w czasach ZSRR I sekretarza w Turkmeńskiej SRR. Nijazow uczynił z kraju własność i trzymał w żelaznym uścisku współobywateli przy pomocy bezwzględnej, podporządkoanej mu policji. Stworzył kult jednostki, dla Turkmenów stał się kimś w rodzaju boga. Podobnie jak kolejni władcy z reżimu Kimów Korei Pn., władca Turkmenistanu był nieomylny, znał się na wszystkim, we wszystkim miał głos decydujący. Napisał Ruhnamę – księgę duszy każdego Turkmena, której znajomość była obowiązkowa. Oświadczył, że każdy, kto trzykrotnie przeczyta Ruhnamę będzie miał zagwarantowane miejsce w raju.

Po śmierci Nijazowa prezydentem został Saparmurat Berdymuhamedow. Brak wolności słowa nadal jest jednym z problemów Turkmenów, choć pewnie nie tak istotnym, jak powszechna bieda i bezrobocie oraz kontrola państwa nawet nad ich lokatami bankowymi.

Jednym z pomysłów Berdymuhamedowa jest zakaz posiadania samochodów innych niż białe, ewentualnie srebrne. Jak wyjaśnił narodowi, kolor czarny przynosi pecha. Zakazał też prowadzenia samochodów kobietom.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki