Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba wygrać z Valenciennes

Adam Suska
Emilija Podrug
Emilija Podrug Tomasz Bołt
Od tego meczu zależeć może przyszłość koszykarek Lotosu PKO BP w tegorocznych rozgrywkach Euroligi. W czwartek o godz. 17.30 w hali GOSiR gdynianki podejmują francuski Union Hinaut Basket Valenciennes. Zwycięstwo różnicą czterech punktów pozwoliłoby podopiecznym trenera Jacka Winnickiego z nadzieją na awans do play off przystąpić do dwóch ostatnich spotkań eliminacyjnych w Sibeniku i Pradze.

Przypomnijmy, że w grupie C z kompletem siedmiu zwycięstw prowadzi rosyjski UMMC Jekaterynburg, który ma na koncie o dwie wygrane więcej od hiszpańskiego Ros Casares Walencji. Trzy zwycięstwa mają najbliższe rywalki Lotosu, a gdynianki oraz Jolly Sibenik i USK Praga wygrały dotychczas po dwa spotkania.

Union Hainaut Basket jest spadkobiercą tradycji jednej z najbardziej utytułowanych drużyn Europy - Olimpic Valenciennes, która w latach 2002 i 2004 wygrywała z gdyniankami Final Four Euroligi. Dziś jest to solidny zespół, choć już bez tak wielkich gwiazd.
Jego siłą jest za to bardzo wyrównany skład, który pozwala prowadzić mocne tempo oraz utrzymać ten sam rytm gry przez całe spotkanie.

Najskuteczniejszą zawodniczką w ekipie trenera Fabrice Courclera jest Mudju Ngoysa. Środkowa z Konga (195 cm) zdobywa średnio 13 punktów w meczu i zbiera prawie 7 piłek z tablic. Grę zespołu prowadzi czarnoskóra reprezentantka Belgii Kathy Wambe, która zdobywa średnio po 11 punktów.

Koszykarkom Lotosu nie wolno też lekceważyć zawodniczki, która napsuła im najwięcej krwi w pierwszym, przegranym 82:85, meczu. Doświadczona skrzydłowa Sabrina Reghaissia we Francji zdobyła 21 punktów. W drużynie gra też Vedrana Grgin-Fonesca, która przed laty była zawodniczką gdyńskiego klubu.
Jak wszystkie francuskie zespoły Union Basket jest drużyną dobrze zorganizowaną w obronie, która z defensywy potrafi szybko przechodzić do ataku.
Zdaniem trenera Jacka Winnickiego, kluczem do zwycięstwa wicemistrzyń Polski będzie dobra obrona.

- Bez niej nie da się wygrywać meczów w Eurolidze - twierdzi gdyński szkoleniowiec.
W ostatnim bardzo ważnym ligowym meczu z AZS PWSZ Gorzów gdyńskie koszykarki dobrze wywiązywały się z zadań defensywnych, ale przez trzy kwarty miały problemy z konstruowaniem akcji w ataku. Rzutowo otworzyły się dopiero w ostatniej kwarcie i ostatecznie wygrały pewnie 72:61.

Do pokonania Union Basket potrzebna będzie zarówno dobra obrona, jak i skuteczna gra w ataku przez całe spotkanie. Wszyscy liczą, że w meczu tym odnajdzie się Alana Beard. Amerykanka miała ostatnio kilka słabszych występów, a przecież jej możliwości punktowania z dystansu i po penetracyjnych wejściach pod kosz są nieprzeciętnie.

Zwycięstwo różnicą czterech punktów lub wyższą pozwoli koszykarkom Lotosu awansować na trzecie miejsce w tabeli. Utrzymanie tej pozycji do końca eliminacji grupowych pozwoliłoby na uniknięcie konfrontacji w pierwszej rundzie play off z broniącym mistrzostwa Euroligi Spartakiem Moskwa.

Najpierw jednak gdynianki muszą wywalczyć awans. Muszą, ponieważ na 30 stycznia 2008 roku prezes Mieczysław Krawczyk zaplanował ich mecz na otwarcie nowej hali w Gdyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki