Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba wygrać w Gdyni i pojechać na trzeci mecz

Redakcja
Trener Jacek Winnicki
Trener Jacek Winnicki Tomasz Bołt
Z Jackiem Winnickim, trenerem koszykarek Lotosu PKO BP Gdynia, rozmawia Marek Stern

Z zapartym tchem śledziliśmy relację z Turcji, ale niestety, Lotos PKO BP Gdynia wraca na tarczy ze Stambułu. Niedosyt chyba pozostał?
Dokładnie tak jak Pan mówi. Odczuwamy niedosyt, bo zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Było blisko i była szansa na zwycięstwo. Dziewczynom należą się słowa uznania za walkę, którą podjęły. Pokazaliśmy wielki charakter, bo po tym jak za pięć fauli spadły trzy nasze podstawowe zawodniczki [między 35 a 36 minutą boisko musiały opuścić Tamika Catchings, Emila Podrug oraz Alana Beard - przyp. red.], nie załamaliśmy się, tylko ambitnie graliśmy do samego końca o zwycięstwo. Nie udało się, teraz trzeba wygrać w Gdyni i jechać z wiarą na trzeci mecz do Turcji.

Czy sędziowie nie byli nadgorliwi?
Ja nigdy nie oceniam pracy sędziów. Każdy, kto chce, może obejrzeć mecz na wideo i skonfrontować decyzje podejmowane przez sędziów z rzeczywistością. My mieliśmy 33 faule, po których Fenerbahce rzucało 40 rzutów wolnych. My tych wolnych wykonywaliśmy zaledwie 13. To spora dysproporcja.

Czego więc zabrakło do zwycięstwa?
Zabrakło niewiele. Mam trochę zastrzeżeń do gry obronnej w pierwszej połowie. W drugiej było już dużo lepiej. Nie potrafiliśmy też zatrzymać Katie Smith. Wiedzieliśmy, że jest w znakomitej formie, ale niestety, słabo ją kryliśmy i trochę krwi nam napsuła. No i te faule. Sporo ich łapaliśmy i szybko po naszych przewinieniach Turczynki stawały na linii rzutów wolnych. Im więcej fauli łapaliśmy, tym mniej agresywnie graliśmy w obronie. To były główne mankamenty w grze mojego zespołu. Ale były też i dobre strony. Walczyliśmy, byliśmy w grze do samego końca.

Świetnie zagrały Tamika Catchings i Ivana Matovic. Zabrakło jednak większego wsparcia pozostałych zawodniczek, zwłaszcza Polek.
Tamika zagrała bardzo dobrze, zespołowo, z pożytkiem dla drużyny. Ona bardzo dobrze się wkomponowała w zespół, jest jego dobrym duchem. Ivana po raz kolejny pokazała klasę, decydując się na bardzo ważny rzut za trzy punkty. Faktycznie zabrakło trochę punktów Pauliny Pawlak i Magdaleny Leciejewskiej, ale punkty to nie wszystko. Obie grały ponad 20 minut, angażowały się w grę w obronie.

Jak zagrać, aby wygrać w piątkowym rewanżu?
Konsekwentnie, mocno w defensywie. Musimy też popracować nad grą na desce. Myślę, że drugi taki mecz z taką ilością fauli się już nam nie zdarzy. Czasu na odpoczynek i odpowiednie przygotowanie się do tego meczu nie ma za wiele. W środę wróciliśmy z Turcji, mieliśmy wieczorem trening, dzisiaj też trenujemy i w piątek już mecz. Jeśli chcemy nadal być w grze, musimy wygrać. I zrobimy wszystko, aby inauguracja nowej hali sportowo-widowiskowej w Gdyni była radosna dla gdyńskich kibiców. Liczę na to, że w piątek od godziny 18 nasz zespół będą dopingować fani w całej Gdyni i poniesie to nasz zespół do historycznego, bo pierwszego w nowej hali triumfu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki