Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwają polityczne łowy na Odrze. Politycy Platformy Obywatelskiej liczą na powtórzenie katastrofy ekologicznej

Przemysław Szymańczyk, Robert Bagiński
Bank Światowy będzie kontynuował finansowanie modernizację Odry w postaci budowy stopni wodnych i terminalu kontenerowego
Bank Światowy będzie kontynuował finansowanie modernizację Odry w postaci budowy stopni wodnych i terminalu kontenerowego SW
Politycy Platformy Obywatelskiej liczą na to, że ubiegłoroczna katastrofa ekologiczna na Odrze powtórzy się, dając im polityczny kapitał w samym środku kampanii wyborczej w Polsce. Nie bez znaczenia są w tej sprawie wpływy środowisk ekologicznych oraz polityków z Niemiec.

- Potrafimy się zorganizować, aby działać na rzecz Odry - mówiła 5 kwietnia w Cigacicach w województwie lubuskim, Elżbieta Polak, marszałek tego województwa.

Razem z nią pojawiło się tam trzech innych marszałków i wicemarszałków z regionów, przez które płynie druga pod względem długości polska rzeka.

Podpisali „Memorandum o porozumieniu ws. ochrony i odbudowy ekosystemu rzeki Odry”. Rzecz w tym, że tego typu działania nie leżą w kompetencjach samorządów wojewódzkich, a ten „event” nie po raz pierwszy, stał się przyczynkiem do krytyki polskiego rządu.

- Rządowy raport, z którym miałem okazję się zapoznać, w mojej ocenie nie napawa optymizmem - mówił podczas spotkania marszałek województwa zachodniopomorskiego, Olgierd Geblewicz. Ten sam, który w trakcie katastrofy ekologicznej w sierpniu 2022 roku, zorganizował w Szczecinie spotkanie, na którym główną rolę odgrywał lider PO Donald Tusk.

To wtedy politycy PO domagali się wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i utyskiwali na rządzących, obwiniając ich o „zatrucie Odry”. Przypomnijmy, dzień przed występem Tuska w Szczecinie, marszałek Elżbieta Polak z PO przekazała sensacyjne w tonie informacje, które już po kilkunastu dniach okazały się klasycznym fake newsem.

- To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali - napisała wówczas na Twitterze. Sam minister dzień później wszystkiemu zaprzeczył. Słowa Polak o rtęci w rzece brzmiały tak dramatycznie, a z drugiej strony miały tak szkodliwe skutki, że padały nawet postulaty, aby sprawę zbadały służby specjalne.

- Moim zdaniem, to powinny wyjaśnić odpowiednie służby - mówił wtedy wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Paweł Szefernaker.

- Czy intencją było wywołanie powszechnego zagrożenia? - pytał w mediach inny z wiceministrów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, Maciej Wąsik.

Nie przeszkadzało to politykom i samorządowcom PO w podgrzewaniu atmosfery, a także w wykorzystywaniu jej do ataków na rząd. Donald Tusk, w samym centrum katastrofy ekologicznej pojawił się w Lubuskiem, w Krośnie Odrzańskim. Na spotkaniu z aktywem swojej partii twierdził, że strażacy, rybacy oraz aktywiści zajęli się rzeką, „nie czekając na pasywną postawę rządu”. Było to oczywistą nieprawdą, gdyż od kilku dni pod nadzorem wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka działał już specjalny sztab, a rzeka była praktycznie oczyszczona ze śniętych ryb. Również wojewoda zachodniopomorski, Zbigniew Bogucki podejmował szereg ponadstandardowych działań ograniczających skutki katastrofy.

Kilka dni przed wizytą szefa PO w Lubuskiem (16 sierpnia) Bogucki apelował np. do strony niemieckiej, „aby również podjęła stosowne działania”.

- Bardzo żałuję, że strona niemiecka tego nie robi, mimo że na spotkaniu z ministrami powiedzieli, że to znakomity sposób. To jest nasze wspólne dziedzictwo, a nie podjęli żadnych działań. Miały powstać zapory, jest tylko jedna. To smutne - podkreślał Bogucki.

Już wtedy Tusk kokietował środowiska ekologiczne. Obecni na spotkaniu działacze oczekiwali od niego jasnej deklaracji na temat zarządzania wodą oraz ekosystemami wodnymi.

- Chciałam wyrazić taką nadzieję, że przyszła władza, na którą liczymy, spojrzy na przyrodę inaczej i z przyszłością - mówiła aktywistka, Joanna Lidane.

Tusk złożył wtedy jasną deklarację.

- Do końca września opinia publiczna, ale pani jako pierwsza, taki dokument otrzyma - zadeklarował.

Sprawdziliśmy, słowa nie dotrzymał.

Niemal w tym samym czasie, głos zaczęli zabierać niemieccy politycy oraz finansowane przez nich organizacje ekologiczne. Katastrofa na rzece okazała się doskonałym argumentem do zablokowania trwających od 2017 r. inwestycji na Odrze, które mają w przyszłości zapobiec podobnym wydarzeniom, a przede wszystkim uwolnić potencjał gospodarczy rzeki.

- Rozbudowa Odry musi zostać zatrzymana. Niszczy ona tylko dodatkowo ten cenny ekosystem - powiedziała tydzień po wizycie Tuska w Krośnie Odrzańskim minister środowiska Niemiec, Steffi Lemke.

Odpowiedział jej polski wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.

- Modernizacja Odry - w postaci budowy stopni wodnych i terminalu kontenerowego - to dla nas priorytet. Nie zrobimy ani kroku wstecz. Przywołujemy niemiecką minister środowiska do porządku, żeby nie wypowiadała się autorytatywnie o polskich rzekach w ten sposób, bo to jest skandal - mówił polityk.

Potwierdzeniem tego, że stosunek do Odry oraz interesów polskiej gospodarki w jej kontekście będzie ważnym tematem politycznych dyskusji, jest wywiad, jakiego udzieliła marszałek Polak dla opiniotwórczej „Sueddeutsche Zeitung”, gdzie zaatakowała polski rząd, twierdząc, że ten realizuje pomysły, które mogły się przyczynić do tego, co w wydarzyło się na Odrze.

- Prace nad poprawą żeglowności i betonowanie Odry mogły mieć wpływ na jej skażenie - mówiła niemieckiej gazecie.

Do dziś nie znalazło to potwierdzenia w raporcie żadnej z instytucji. Naciski zaczęli wywierać niemieccy politycy oraz ekolodzy. Jak informował wydawany w Brandenburgii dziennik „Maerkische Oderzeitung”, w połowie listopada politycy z Niemiec oraz działacze organizacji ekologicznych, w tym z Polski, spotkali się w Brukseli z szefową europejskiej sekcji Banku Światowego, aby lobbować za przerwaniem przekazywania przez Bank Światowy pieniędzy na inwestycje na Odrze.

Na tym nie poprzestali, kilka dni potem złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, aby inwestycje zablokować. Tak w pierwszej instancji (20 grudnia 2022 r.), jak też po odwołaniu się strony polskiej do NSA, sędziowie z Polski wzięli stronę Niemiec (postanowienie z 13 marca 2023 r.). Niestety, za każdym razem strona niemiecka może liczyć na wsparcie polskich polityków z PO oraz jej koalicjanta, Partii Zielonych. Tydzień temu podczas konferencji we Frankfurcie marszałek Polak nawoływała do nacisków na Polskę w sprawie Odry.

- Komisja Europejska powinna wywierać większą presję na polski rząd - mówiła.

Wtórowała jej wiceprzewodnicząca Zielonych, Beata Bilska, która w niemieckiej konferencji uczestniczyła z posłem tej partii Tomaszem Aniśko.

- Nie mamy praworządnego rządu w Polsce. Nasz kraj nie jest praworządny. Jeśli oczekujecie, że jakiekolwiek regulacje i jakiekolwiek rzeczy, jakiekolwiek pisma, zostaną przez nasz rząd uznane, to się bardzo mylicie. Nasz rząd dba tylko o swoje interesy - perorowała Bilska.

Takie i wiele innych wypowiedzi polityków opozycji wskazują, że temat Odry jest tylko pretekstem do prowadzenia walki politycznej. Nie zostanie wyjęty z bieżącej dyskusji jako obszar szczególnych interesów Polski. Wszystko dlatego, że w jesiennej kampanii będzie można nim kusić i łowić wyborców, dla których sprawy przyrody, środowiska i ekologii, są ważne. Swoiste credo w tej sprawie były premier Donald Tusk wyłożył już w sierpniu ub.r.

- Dzisiaj już wszyscy, albo prawie wszyscy, rozumieją, że ekologia to jest polityka w najczystszej postaci - mówił.

Zrealizowanie przez Tuska i akolitów pomysłu wykorzystania Odry do kampanii wyborczej będzie jednak trudniejsze niż mogło to się wydawać jeszcze w końcu ubiegłego roku.

Wizyta przedstawicieli Banku Światowego, którzy przyjechali do Polski, sprawdzić jak w praktyce wygląda „betonowanie Odry” i metody jej regulacji wywołała skutki odwrotne od zamierzonych. Bank Światowy będzie kontynuował finansowanie projektu, bo nie znaleziono powodów, by zakręcić kurek z pieniędzmi dla Polski. Podczas wizji lokalnej zagraniczni delegaci rzeczywiście dostrzegli „betonowe ostrogi”, które dla tzw. ekologów są dowodem barbarzyństw a na rzece. Problem w tym, że znajdowały się po niemieckiej stronie Odry.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trwają polityczne łowy na Odrze. Politycy Platformy Obywatelskiej liczą na powtórzenie katastrofy ekologicznej - Głos Szczeciński

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki