Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne zadanie nowego trenera Lechii Gdańsk. Marcin Kaczmarek: Nigdy nie będę krytykował poprzedników

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Przemysław Świderski
- Jestem zupełnie innym trenerem niż osiemnaście lat temu. Piłka bardzo się zmieniła przez ten czas - mówi nowy trener Lechii Marcin Kaczmarek.

Co chcecie osiągnąć poprzez zgrupowanie w Cetniewie?

Pracę w Lechii zacząłem od badań wydolnościowych, które mają nam dać konkretną informacje odnośnie obciążeń, jakie musimy stosować w najbliższym czasie. Chcemy to wykorzystać maksymalnie. W planach jest dużo rozmów indywidualnych, by poznać pogląd zawodników na całą sytuację, jak oni patrzą na to, co się dzieje. Po powrocie do Gdańska wejdziemy już w mikrocykl przed bardzo ciekawym meczem w Szczecinie.

Testy motoryczne to pierwsza diagnoza?

Myślę, że tak. Przede wszystkim jest to dla mnie kolejna informacja na jakim etapie motorycznym ten zespół się znajduje. Oczywiście nie dowiemy się wszystkiego od A do Z, bo musimy pamiętać, że motoryka to nie tylko cyferki, ale i głowa. Czasami ktoś może mówić, że zespół nie biega, a to nie zawsze jest spowodowane tym, że wygląda słabo motorycznie w parametrach. Jest kryzys, zawodnicy mają spuszczone głowy, jak nie idzie, to czasami trudno jest pewne rzeczy wyegzekwować.

A czy jest w planach rozmowa w trójkącie z Dusanem Kuciakiem i Flavio Paixao? Głośno było o ich konflikcie.

Oczywiście analizowałem to, co się działo w Lechii przez ostatnie tygodnie. Teraz jestem na etapie zbierania informacji od ludzi, którzy byli w środku. Na podstawie tej wiedzy będę rozmawiał z zawodnikami. Na pierwszej odprawie powiedziałem zawodnikom, że szansa na wyjście z kryzysu będzie tylko wtedy, gdy będziemy wszyscy działać razem i pchać wózek w tę samą stronę. Innej drogi nie ma. Przed nami dużo pracy. Musimy sprawić, żeby wszyscy myśleli w jednym kierunku.

Były plany współpracy z psychologiem?

Docelowo w mocno rozbudowanym sztabie szkoleniowym powinno być miejsce dla trenera mentalnego, natomiast my w tym momencie działamy mocno prewencyjnie. Trzeba decydować bardzo szybko. Nie zawsze do sztabu mogą dołączyć ci ludzie, o których myślę w kontekście dłuższej współpracy. Życie nie znosi próżni. Osoby, z którymi osiągałem w przeszłości dobre wyniki po prostu pracują teraz w innych klubach. Być może zimą wrócimy do niektórych tematów.

Zaczyna pan pracę od bardzo wymagających meczów. Pogoń Szczecin, Cracovia, Raków Częstochowa...

Każdy mecz trzeba rozegrać, niezależnie czy zagramy z Pogonią czy Stalą Mielec. Za każdym razem trzeba wyjść na boisko i pokazać umiejętności. Do tej pory Lechia grała z zespołami teoretycznie słabszymi i nic z tego nie wyszło. Przed nami mecze z tuzami i musimy zrobić wszystko, żeby punktować. Najważniejsze jest, żeby zdobyć jak największą liczbę punktów do zimy.

Mecz z Pogonią będzie dla pana bardzo symboliczny.

Odchodząc z Lechii jako trener poszedłem do Pogoni. Startowaliśmy od niższych lig, choć pojawiła się szansa, że będziemy na zapleczu Ekstraklasy. Szedłem tam właśnie z taką myślą, o tym też rozmawialiśmy przy okazji negocjacji kontraktowych. Sprawy formalne nie zostały jednak dopracowane i była to czwarta liga. Przekonano mnie, żebym mimo wszystko został. Zaczęliśmy budować klub od czwartej ligi, natomiast wyszło trochę kuriozalnie, bo po pół roku w klubie stwierdzili, że mają inny pomysł i zostałem zwolniony, gdy byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli.

Parę dni temu dostałem od Pogoni zaproszenie na uroczyste otwarcie stadionu. Kiedy ukazała się informacja, że zostałem trenerem Lechii, to ten sam człowiek zadzwonił z gratulacjami i powiedziałem mu, że zrobię wszystko, żeby popsuć ten jubileusz.

Z Pogoni został pan zwolniony, gdy byliście na pierwszym miejscu, ale w Widzewie było podobnie. Awansowaliście do pierwszej ligi, a mimo to zarząd postanowił się rozstać.

To oczywiście zupełnie inna sytuacja. Z Widzewem udało się osiągnąć cel, natomiast styl w jakim to zrobiliśmy nie satysfakcjonował władz klubu i chyba też kibiców. Podjęto taką, a nie inną decyzję. Cóż, musiałem się z nią pogodzić. Nie mnie to oceniać. Taka jest praca trenera i czasem nie masz wpływu na pewne rzeczy.

Dzięki pracy w telewizji umie pan teraz innym okiem spojrzeć na mecz? Bardziej jako kibic?

Kibic zawsze chciałby usłyszeć "mięso". Musimy jednak pamiętać, że trener później wraca do szatni i pracuje z tym zespołem. Musi zrobić wszystko, żeby ten zespół funkcjonował na najwyższym poziomie, również przez to, co mówi. Będę chciał zawsze rzetelnie oceniać to, co widzę, natomiast często jest tak, że bardzo dużo wniosków i szczegółów dostrzega się dopiero wtedy, gdy mecz obejrzy się na spokojnie. O pewnych rzeczach nie mówi się na konferencji, bo bardzo dużo wychodzi jakiś czas później podczas analizy. Każdy trener ma swój sposób komunikacji. Na to pracuje się latami. Jestem zupełnie innym trenerem niż osiemnaście lat temu. Piłka bardzo się zmieniła przez ten czas.

Jeśli porównany oba okresy, to co jest trudniejszym wyzwaniem? Awans z czwartej ligi na zaplecze Ekstraklasy wtedy czy utrzymanie drużyny obecnie?

Mi udało się osiem razy awansować z różnymi drużynami na wyższy szczebel na poziomie centralnym. Traktuję to jako duże osiągnięcie, bo wiem, że nie jest to prosta sprawa. Kluby mają z tym problemy, często funkcjonują po kilka lat w niższych ligach. Widzew jest tego najlepszym przykładem. Dziś Wisła Kraków ma kłopoty w pierwszej lidze. Ja nie wiem czy łatwiej jest zdobyć mistrzostwo Polski z Legią Warszawa czy awansować z Wisłą Płock do Ekstraklasy? Pewnie nie można tego położyć na wadze obok siebie, ale ja te awanse traktuję wyjątkowo. Były robione w różnych okolicznościach i środowiskach. W mniejszych zespołach jak Olimpia Grudziądz, która do tego momentu nie funkcjonowała na mapie piłki, ale i w wielkich jak Widzew, który jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Dało mi to bardzo dużo doświadczenia.

Spodziewał się pan telefonu od prezesa Pawła Żelema?

Nie będę zaklinał rzeczywistości - byłem bardzo zaskoczony propozycją z Lechii. Śledziłem doniesienia medialne i wydawało mi się, że nie jest to moment, w którym Lechia zdecyduje się na moją osobę. Zaskoczenie było duże, gdy odebrałem telefon. Taki jest właśnie los trenera. Czasem w najmniej spodziewanym momencie dostaje się propozycję, którą trzeba przyjąć. Zdaję sobie sprawę ze skali wyzwania i wiem, że przed nami bardzo dużo pracy.

Jak cel został przed panem postawiony? Kontrakt do końca przyszłego sezonu, więc nie jest to praca na chwilę.

Nie ma kontraktu, którego nie da się rozwiązać (śmiech). Koncentrujemy się na najbliższym meczu. Trzeba mieć punkt zaczepienia, żeby odbić się od dna. Jak mówił kiedyś Leo Beenhakker - step by step. Po kroku do celu. Okres zimowy będzie dobrym momentem na pierwsze podsumowania. Wtedy będziemy chcieli podjąć najlepsze decyzje dla klubu. Kontrakt praktycznie dwuletni jest wyrazem zaufania dla mojej osoby. Klub nie traktuje mnie jak człowieka na chwilę, ale widzą szansę dłuższej współpracy. Będę chciał tę szansę wykorzystać poprzez poprawienie wyników.

Co jest dla pana największym problemem w grze Lechii? Czasami można było aż się złapać za głowę, gdy patrzyło się na błędy popełniane przez obrońców.

Każdy zespół buduje się od tyłu. Dom buduje się od fundamentów, a nie od dachu. Tak samo jest w piłce. Musimy być uporządkowani na boisku pod każdym względem, jeśli chcemy wrócić na właściwe tory. Trzeba zacząć od rzeczy, które nie funkcjonowały, od gry defensywnej poczynając. Wiem jakie mamy deficyty, natomiast musimy pamiętać, że gra obronna nie dotyczy tylko obrońców, ale całego zespołu. Będziemy nad tym pracować, ale muszę zebrać jak najwięcej informacji, by móc zadziałać. Dużo do zrobienia jest na płaszczyźnie mentalnej. Nigdy nie będę krytykował poprzedników. Jeżeli dostałeś rower, to pedałuj. Nie interesuje mnie to, co było wcześniej.

Będzie chciał pan porozmawiać z Tomaszem Kaczmarkiem?

Nie wykluczam tego, ale w tym momencie mam wiele rzeczy do zrobienia i na tym chciałbym się skupić. Poza tym, Maciek Kalkowski był w sztabie trenera Kaczmarka, dzięki czemu mam bardzo dużo informacji. Zakładam, że obaj panowie ze sobą rozmawiali (śmiech).

CZYTAJ TAKŻE: To były krótkie i rzeczowe negocjacje. Prezes Lechii Gdańsk o wyborze nowego trenera: Więcej zajęło nam wypicie kawy niż dogranie szczegółów

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki