Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiejskie wydatki. Miliony na promocję miast i imprez

E. Oleksy, Sz. Szadurski
Promujące imprezę Diverse NIGHT of the JUMPs skoki nad Fontanną Neptuna skończyły się wypadkiem. Czy warto inwestować w tak ryzykowne formy promocji?
Promujące imprezę Diverse NIGHT of the JUMPs skoki nad Fontanną Neptuna skończyły się wypadkiem. Czy warto inwestować w tak ryzykowne formy promocji? T.Bołt
Czy Gdańskowi, Gdyni i Sopotowi opłacają się wybujałe wydatki promocyjne? Urzędnicy przekonują, że tak.

7 mln zł na halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce w Sopocie, 5 mln zł dotacji dla organizatorów Red Bull Air Race Show w Gdyni, 2,5 mln zł na muzyczny Open'er Festival w tym samym mieście, dodatkowo ponad milion zł na festiwal filmów fabularnych - to tylko niektóre, najpoważniejsze, tegoroczne wydatki promocyjne trójmiejskich samorządów. Drobniejszych kwot trudno już się doliczyć.

Seriale, świstki i rekiny
Dla przykładu Gdańsk zapłacił właśnie 20 tys. zł Telewizji TVN, aby twórcy serialu "Prawo Agaty" zechcieli nakręcić jeden z odcinków w grodzie nad Motławą. Podobne eventy z produkcjami "Linia Życia" i "Rodzinka.pl" miały też miejsce w Gdyni. Samorządowcy tego miasta postanowili ponadto zapłacić 200 tys. zł indyjskiemu koncernowi WNS Global Services m.in. za druk i rozdawanie ulotek z logo miasta na międzynarodowych targach i konferencjach. Gdyński radny PiS Marcin Horała oszacował, iż za każdą z broszur urzędnicy wyłożyli aż 143 zł.

- Płacenie takiej kwoty za świstek papieru, którego 90 proc. osób nawet nie przeczyta, tylko od razu wyrzuci do kosza, budzi szok i niedowierzanie - mówi Marcin Horała.

Głośno o dziwnych pomysłach promocyjnych zrobiło się też w Gdańsku, gdy w ubiegłym tygodniu skok na skuterze śnieżnym nad Fontanną Neptuna zakończył się dla śmiałka poważnymi połamaniami i wizytą w szpitalu. Występ zawodnika był wstępem do imprezy Diverse NIGHT of the JUMPs - Mistrzostw Świata we Freestyle Motocrossie, dotowanych przez Gdańsk kwotą 100 tys. zł. To nie pierwsza tego typu wpadka ze sportami ekstremalnymi na koncie gdańskich samorządowców. W 2012 r. urzędnicy z Gdańska zdecydowali się wykupić logo miasta na stroju kitesurfera, który zapowiedział przepłynięcie na desce z żaglem z Egiptu do Arabii Saudyjskiej. Okazało się jednak, że podróżnik wyruszył w morze bez wymaganej wizy, zagubił się i mało brakowało, aby zjadły go rekiny. Zamiast splendoru dla Gdańska, z eskapady wynikła międzynarodowa afera. Posypały się negatywne komentarze ze strony znanych podróżników. Mimo tego kitesurfer otrzymał niecałe 20 tys. z obiecanych 40 tys. zł.

Promować się czy pływać
Trójmiejscy urzędnicy przekonują, że wszystkie powyższe wydatki są zasadne, a tego typu przedsięwzięcia w dłuższej perspektywie czasu po prostu się opłacają. Nie zmienia to jednak faktu, iż łączne kwoty, przeznaczane w aglomeracji na imprezy i różnej maści kampanie propagandowe, dawno już przekraczają kilkadziesiąt milionów złotych w skali roku, ciągle rosną, co budzi niesmak wśród części mieszkańców.
- Bawimy się, imprezujemy, promujemy, tymczasem w Trójmieście ciągle jest mnóstwo nieutwardzonych dróg, brakuje miejsc w przedszkolach i żłobkach, nie ma pieniędzy na ważne projekty komunikacyjne, jak kontynuowanie kursów katamaranów na Półwysep Helski - mówi Jan Reszczyński, mieszkaniec Sopotu. - To nie jest w porządku i coraz więcej osób zaczyna to dostrzegać.

Przeciw, a nawet za
Samorządowcy podkreślają jednak, że wydatki na imprezy i promocję zawsze będą miały swoich zwolenników i przeciwników. Przekonują jednocześnie, iż spektakularne przedsięwzięcia nie tylko przynoszą aglomeracji rozgłos w kraju i na świecie, ale wiele osób jest z nich zadowolonych.
- Można dyskutować do upadłego, ale nie dam się przekonać, że promocja przy okazji takich wydarzeń, jak Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Open'er, Nagroda Literacka Gdynia czy Red Bull Air Race, jest błędem - mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. - Nie tylko moim zdaniem, ale również tysięcy uczestników tych wydarzeń i obiektywnych recenzentów, to dobrze wydane pieniądze.

Środków przeznaczonych na mistrzostwa świata w lekkoatletyce nie żałują też władze sopockiego kurortu. Magdalena Jachim, naczelnik Biura Prezydenta Sopotu, zaznacza, że dzięki temu nazwa miasta pojawiła się w roli gospodarza prestiżowej imprezy sportowej. Osiągnięte przy tej okazji zyski promocyjne mają jej zdaniem policzalną wartość. Tylko w polskich mediach wyniosła ona 32 mln zł.

Z kolei w przypadku kontrowersyjnych ulotek, za które Gdynia zapłaciła krocie Hindusom, samorządowcy podkreślają, że koncern WNS Global Services zdecydował się wcześniej na uruchomienie swojego oddziału w tym mieście.
- Warto wziąć to pod uwagę - mówi Joanna Grajter, rzecznik Urzędu Miasta Gdyni. - Dzięki pojawieniu się u nas tej firmy powstało kilkadziesiąt miejsc pracy, atrakcyjnych dla młodych ludzi.

Zasadzie promowania się, gdzie się tylko da, nie wszyscy jednak hołdują. Dla przykładu samorządowcy z Półwyspu Helskiego kilka razy odprawili już z kwitkiem agencje, produkujące i sprzedające materiały stacjom telewizyjnym. Ich przedstawiciele chcieli realizować nad morzem wakacyjne imprezy i programy, transmitowane na antenie. Agencje żądały jednak wysokich gratyfikacji finansowych, nierzadko przekraczających 100 tys. złotych. Samorządowcy z Helu, Juraty i Jastarni doszli ostatecznie do wniosku, że gra nie jest warta świeczki i składane im kuszące propozycje odrzucili.
Współpraca:K. Grzenkowska,(AMN, PEN)

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki