Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiejska Manifa 2014 z okazji Dnia Kobiet w sobotę. ROZMOWA z Elżbietą Jachlewską

rozm. Jacek Wierciński
Trójmiejska Manifa - zdjęcia z ubiegłych lat
Trójmiejska Manifa - zdjęcia z ubiegłych lat Grzegorz Mehring/Archiwum
W sobotę o godz. 12 spod Złotej Bramy w Gdańsku wyruszy Trójmiejska Manifa 2014. Przeczytajcie rozmowę z Elżbietą Jachlewską, wiceprzewodniczącą Partii Kobiet, rzeczniczką prasową "Trójmiejskiej Manify 2014".

W sobotę 8 marca o godz. 12 spod Złotej Bramy rusza „Trójmiejska Manifa”. Po co współorganizuje pani tę demonstrację?Żeby zaprotestować przeciw państwu prawa mężczyzn, a nie prawa kobiet. Poza tym to święto kobiet, więc chciałybyśmy być razem w tym dniu, zamanifestować nasze postulaty, zamanifestować, że jesteśmy siłą i że w ogóle jesteśmy. Jak co roku w wielu miastach odbędą się manify, które są wyrazem feministycznej solidarności, a pamiętajmy, że feministami mogą być też mężczyźni.

To dziesiąta Trójmiejska Manifa. Okrągła rocznica skłania do podsumowań. Co udało się tymi demonstracjami zmienić?
Namacalnie pewnie niewiele. Nie została wprowadzona liberalizacja ustawy antyaborcyjnej, nie została ratyfikowana przez Polskę Konwencja Rady Europy w Sprawie Przemocy Wobec Kobiet, nie została przez gminy Gdańsk, Sopot i Gdynia sygnowana Europejska Karta Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym, co postulowaliśmy w ubiegłym roku. Nic się nie zdarzyło, ale zaczęło się o tym mówić – o konwencji, o przemocy, o gender. Pojawiła się dyskusja. Feminizm już nie jest obcym słowem. Jest coraz więcej kobiet i mężczyzn, którzy są i byli feministami i feministkami, ale wcześniej się do tego nie przyznawali, a teraz już mają odwagę powiedzieć: „tak jestem feministką”, „tak jestem feministą”.

Gdybym był liberalnym ekonomistą, to jakbym popatrzył na wasze postulaty powiedziałbym, że są „roszczeniowe”. Darmowa antykoncepcja, zasiłki pielęgnacyjne dla opiekunów osób z niepełnosprawnością, pełnopłatne urlopy rodzicielskie... Kołdra zawsze jest za krótka. Skąd wziąć na to wszystko pieniądze?
Nie ma sensu przeciągać kołdry. Kołdrę należałoby położyć na środku łóżka. Jeden z naszych postulatów to budżet genderowy – budżet równościowy i on właściwie załatwia finansowanie tych wszystkich postulatów. Przy dzieleniu budżetu, który jest jaki jest, musimy patrzeć na potrzeby wszystkich grup, nie tylko jednej uprzywilejowanej. Nie mówię, że kobiety w ogóle nie otrzymują pieniędzy na swoje potrzeby, są finansowane chociażby badania profilaktyczne, ale chodzi o proporcje.

Elżbieta Jachlewska, wiceprzewodnicząca Partii Kobiet (fot. Kama Trojak)

Są niewłaściwe?
Dobrym przykładem jest sport. Na męski sport wydajemy zdecydowanie więcej pieniędzy niż na kobiecy. Część społeczeństwa to seniorzy, niewielu z nich skorzysta z Orlika – woleliby pójść na basen. To tak jak w rodzinnym budżecie: rodzina siada i dzieli – dziś kupimy tobie buty, za miesiąc mnie kurtkę, a dziecku aparat ortodontyczny. Nie chodzi o to, by komuś zabierać, ale by dzielić bardziej sprawiedliwie. U nas pieniądze wydaje się punktowo, nie widząc potrzeb innych grup: pieniądze idą na seniorów, aktywizację zawodową niepełnosprawnych, kobiet w wieku 45+... Nie ma szerszego obrazu.
To chyba najbardziej kontrowersyjny postulat: prawo do aborcji, w dodatku darmowej. Według badania CBOS sprzed niespełna półtora roku połowa ankietowanych uznaje, że obowiązująca ustawa jest dobra, jedna trzecia chce jej złagodzenia, 9 procent – zaostrzenia. Warto po raz kolejny to podważać? Może trzymajmy się tego przyjętego 20 lat temu „rozsądnego kompromisu”?
Ustawa liberalizująca przepisy nie sprawi, że aborcji będzie więcej. Ona może za to przerwać proceder podziemia aborcyjnego, o którym się nie mówi i udaje się, że to nie jest problem. Na tym procederze podziemne kliniki po cichu zarabiają krocie – to tajemnica poliszynela. Przerwanie aborcji to akt desperacji kobiety postawionej pod ścianą – w trudnej sytuacji, zmuszonej do tego. Jeżeli my ją ograniczymy prawem, nie ustrzeżemy jej – ona to zrobi, pojedzie do Anglii, do kliniki w Kaliningradzie albo zrobi to w Polsce, bo to nie jest problem w żadnym dużym mieście. Pytanie polega na tym czy robić to za duże pieniądze w warunkach uwłaczających godności, czy po rozmowie z psychologiem, w ludzkich warunkach. W Holandii, gdzie aborcja jest darmowa, 1 procent ciąż jest usuwanych – o wiele mniej niż w Polsce, choć u nas o tym się nie mówi. To nasz pierwszy postulat, bo mija 21 lat od wejścia w życie prawa, które nas po prostu cywilizacyjnie cofnęło w rozwoju.

Uważa pani, że socjalistyczne prawo było lepsze od stanowionego demokratycznie?
Ale w tym problemie nie ma nic z ideologii. To prawo reprodukcyjne ono nie ma nic wspólnego z ustrojem, choć w okresie komunistycznym wpływ kościoła katolickiego był mniejszy. Jaruga Nowacka pisała o tym, że rząd Leszka Millera „sprzedał” ustawę antyaborcyjną za poparcie kościoła dla wejścia do Unii Europejskiej. Kosztem kobiet załatwiono interes i ideologia nie miała nic do rzeczy.

Elżbieta Jachlewska, wiceprzewodnicząca Partii Kobiet (fot. Kama Trojak)

Demonstrujecie przeciwko kościołowi katolickiemu? Pojawia się on – nie zawsze z nazwy w wielu postulatach – chcecie ujawnienia skali pedofilii w kościele, „wyprowadzenia religii ze szkół”, rozdzielenia państwa od kościoła...
Jako podatnicy płacimy za etaty katechetów i katechetek. To niesprawiedliwe dzielenie pieniędzy. Nie bierzemy pod uwagę ateistów, muzułmanów, protestantów, zielonoświątkowców ani jakiejkolwiek innej religii. Wśród feministów i feministek jest bardzo dużo katolików. My nie odrzucamy wiary. Chodzi o to, by szkoła uczyła, ale nie narzucała światopoglądu.

Ale na religię chodzić nie trzeba.
Religia w szkole to po prostu presja społeczna. Moje dziecko chodzi na religię, ale też na etykę. Na etykę, jako jedyne w klasie. Córka miała bardzo duży opór przed pójściem na etykę, bo usłyszała od innych dzieci, że na etykę chodzą ci, którzy „nienawidzą Boga i są źli”. Poprosiłam, żeby poszła „na próbę”. Wróciła i powiedziała: „mamo tam mówili o przyjaźni, to była taka piękna lekcja”. Ma w klasie kolegę, który nie chodzi na religię ani na etykę i od niego dzieci się odwracają. Dzieci mówią, że on nienawidzi Boga, że jego rodzice nienawidzą Boga, że jak się zachowuje źle to diabeł w nim zwycięża. Mam wrażenie, że wiele dzieci chodzi na religię by nie być odrzuconym w grupie.
Co ze słynną ideologią gender? Chcecie „edukować równościowo w szkołach”. Ubierać chłopców w sukienki? Dziewczynkom dawać karabiny?
Badania wykazały, że do siódmego roku życia chłopcy i dziewczynki pytani czy chcą zostać prezydentem albo prezydentką, odpowiedzą, że tak. Po 7 roku życia chłopcy wciąż chcą zostać prezydentem, a dziewczynki już nie.

Kim chcą być dziewczynki?
Mamami, sprzedawczyniami, nauczycielkami, pielęgniarkami.

To naturalna biologiczna potrzeba.
Nie. To wychowanie z podręcznikami, w których tata jest inżynierem i robi bardzo ważne rzeczy, a mama zmywa naczynia, robi kanapki i dba o ciepło domowego ogniska. Jeżeli od początku wbijamy to do głowy naszym dzieciom, to na dziewczynki ten stereotyp działa. Jeżeli chłopiec rozrabia mówimy, że musi się wyszumieć, bo przecież chłopców rozsadza energia. Niegrzeczna dziewczynka jest niegrzeczna i trzeba coś z tym zrobić, bo przecież to niedopuszczalne. Jeżeli dziewczynka chce się bawić plastikowym karabinem albo samochodzikami, a chłopiec bierze wózek z lalką, to nie zabraniajmy tego.

Elżbieta Jachlewska, wiceprzewodnicząca Partii Kobiet (fot. Kama Trojak)

To może powinniśmy kupować dziewczynkom karabiny, żeby zostały prezydentkami?
Nie. Powinniśmy dać wybór. Nie chodzi o zmuszanie, ale o wyrywanie im zabawek. U córki w przedszkolu widziałam panią, która wyrwała chłopcu wózek i powiedziała: co by tatuś powiedział?! Taki chłopiec zakoduje sobie, że „tak nie wolno”. Edukacja równościowa jest potrzebna, żeby pokazać, że jesteśmy równi, a dziewczynki, jeśli chcą, też mogą pograć w piłkę na WF-ie zamiast biegać ze wstążką na kijku...
Mamy demokrację. Każdy może kandydować. Chcecie „parytetu w polityce”. Kobiety głosują w wyborach – niech inne kobiety przekonają je do siebie.
Edukacja sprawia, że kobiety tracą ambicje polityczne. Jeśli już kobiety wchodzą w politykę, to dzielą się na dwa gatunki: paprotki – mężczyźni wciągają je na listy by były ozdobnikami, a później spełniają funkcje pomocnicze: sekretarek, asystentek, drugi gatunek to snajperki – trafiają do takich branż jak edukacja czy zdrowie, to „odcinki” tak trudne, że kobiety są z góry skazane na porażkę, nawet jeśli osiągną sukces, to będzie on widoczny dopiero za parę lat. Inna sprawa to chętnie pokazywane w mediach polityczki, które mówią niestworzone historie – one pokazują innym kobietom: nie idźcie do polityki, bo was wyśmieją i skompromitują, a wszystkim ludziom pokazują: kobiety są niepoważne i niekompetentne. Do tego dołóżmy presję: jak to? Pojedziesz posłować do Warszawy, a co z dziećmi?! W polityce potrzebnych jest więcej kobiet. Dobry przykład to górnicy – skąd mam wiedzieć czego potrzebują górnicy? Podobnie mężczyźni nie dbają o prawa kobiet, bo po prostu nie zdają sobie z nich sprawy. Zawsze uważają, że są potrzebniejsze rzeczy.

A inny postulat: edukacja seksualna w szkołach. To nie wprowadzanie czwartoklasistów do świata seksu?
Nie. Lepiej żeby dzieci uczyły się o zmianach jakie pojawiają się w ich ciałach od specjalistów, a nie z filmów pornograficznych. Ja ze swoimi dziećmi i ich przyjaciółmi od dziecka rozmawiałam o wszystkim i niech mi pan wierzy: dzieci wiedzą o pewnych rzeczach szybciej niż nam się wydaje, ale po co mają się uczyć wulgaryzmów na określenie części ciała, stosunku seksualnego. Zdarza się, że dziewczynki w szkołach nie wiedzą co to jest miesiączka. Chłopcy powinni być uczeni jak hamować swoje popędy, żeby nie dochodziło do sytuacji, kiedy 14-latek próbuje zgwałcić młodszą koleżankę. Znamy to z mediów, pojawiały się filmiki z takich sytuacji.

Elżbieta Jachlewska, wiceprzewodnicząca Partii Kobiet (fot. Kama Trojak)

A może dzieci stwierdzą, że skoro o „tym” słyszą to już czas „to” robić?
Każdemu się wydaje, że edukacja seksualna to nauka Kamasutry. To absurd. Chodzi o to by dzieci uczyć adekwatnie do wieku. Jeśli naoglądają się w filmach erotycznych „bohaterów”, którzy wyglądają tak jak wyglądają, to później u dziewczynek kończy się to anoreksją, u chłopców – kompleksami, że nie są tak macho jak ten pan na filmie. Do zaburzeń prowadzi właśnie taka „samoistna” edukacja seksualna.
„Przerwać wymuszoną prywatyzację szkół”, co to znaczy?
To problem, głośny ostatnio w Trójmieście. Wybudowane i wyposażone z publicznych pieniędzy placówki przekazuje się w ręce prywatne. To tak jakby ktoś naszymi podatkami wzbogacał przedsiębiorcę. Moim zdaniem to początek wykluczenia społecznego. Prywatne szkoły prędzej czy później zaczną pobierać opłaty i będą selekcjonować uczniów. Chodzi nam o to, że dostęp do edukacji – przynajmniej na tym podstawowym czy średnim poziomie – powinien być równa dla wszystkich.

Małżeństwa dla osób tej samej płci – to wbrew konstytucji i naszej kulturze. Jeśli dwie osoby mają ochotę żyć w związku homoseksualnym – ich sprawa, ale nie powinny oczekiwać wsparcia państwa. Po co legalizować „związki partnerskie” - mamy instytucję małżeństwa, po co ją dublować?
Nie zawsze ludzie od razu chcą brać ze sobą ślub. Żyją razem, ale jeśli, któreś z nich zachoruje, drugie nie ma nawet prawa dowiedzieć się o jego stanie zdrowia. Z kolei jeżeli dochodzi do rozstania, podział majątku jest bardzo trudny, a ułatwiłaby to ustawa o związkach partnerskich. Jeżeli chodzi o dwie osoby tej samej płci, to jeśli żyją ze sobą jak małżeństwa, czemu nie mają korzystać z tych samych praw? Chodzi chociażby o wspólny kredyt na mieszkanie, wzajemną opiekę podczas choroby, urlop opiekuńczy na chorego członka rodziny, prawo do pochówku, świadczenia w przypadku śmierci... Wiele tych aspektów jest bardzo prozaicznych, a dziś wymagają omijania prawa: spisywania fikcyjnych aktów notarialnych na spółki cywilne, zakładania organizacji, do których należy majątek, który w razie rozstania dzielimy...

Elżbieta Jachlewska, wiceprzewodnicząca Partii Kobiet (fot. Kama Trojak)

Czym miałby być „bezwarunkowy dochód podstawowy”, dlaczego to feministyczny postulat i skąd wziąć na ten dochód pieniądze?
Manifa dba głównie o prawa kobiet, a bieda jest kobietą. To znaczy statystycznie to kobiety są częściej dotknięte przez ubóstwo. Chcemy by państwo gwarantowało każdemu minimum socjalne. To taka solidarność obywatelska, nowość, która pojawia się w innych krajach i ma za zadanie wykluczyć biedę – kto jest w stanie wyżyć za 600 zł renty?
Z takimi pomysłami może sobie eksperymentować Szwajcaria. Polska to biedny kraj z dużą szarą strefą. Czy w momencie, kiedy wprowadzimy bezwarunkowe świadczenia kolejne osoby nie przeniosą się po prostu do szarej strefy?
Rozumiem te obiekcje. Nasz system podatkowy jest najdotkliwszy dla małych przedsiębiorców i to głównie oni schodzą do szarej strefy. Myślę, że brak nam świadomości społeczeństwa obywatelskiego, lojalnego wobec państwa, któremu do głowy nie przyjdzie, że można nie płacić podatków. Zmiana mentalności jest bardzo ważna i ona kształtuje się cały czas, ale my myślimy kategoriami, że cokolwiek zrobimy – Polacy wykorzystają to by nie płacić podatków. Nie możemy ciągle myśleć, że jesteśmy społeczeństwem oszustów podatkowych i naciągaczy.

Ale przynajmniej część z nas taka właśnie jest.
Zdaję sobie sprawę, że takie sytuacje się zdarzają, choć wynikają z różnych przyczyn. Myślę jednak, że dobra kontrola mogłaby ograniczyć liczbę nieprawidłowości, a takie rozwiązanie – pomóc na przykład osobom, opiekującym się niepełnosprawnymi członkami rodzin.

Elżbieta Jachlewska, wiceprzewodnicząca Partii Kobiet (fot. Kama Trojak)

Pogoda niespecjalnie zachęca, a w sobotę z reguły robię zakupy. Proszę mnie przekonać, że warto przyjść na Manifę.
To spacer na świeżym powietrzu, więc też aktywność fizyczna. Warto przyjść by zamanifestować poglądy, solidarność, spotkać się i poznać różne kobiety oraz mężczyzn, którzy zamiast siedzieć w domu i narzekać chcą coś zmienić. Warto przyjść też by pokazać siłę kontrmanifestantom. Nie mówiliśmy o tym, ale oni przychodzą co roku. Nie wspomnieliśmy o naszym postulacie dotyczącym karania za mowę nienawiści ze względu na płeć i orientację psychoseksualną, a w Polsce to w ogóle nie jest karane. Zaczęło się od krzyczenia do nas obraźliwych haseł, teraz jesteśmy na etapie popychania i rzucania jajek, pytanie co będzie dalej. W ubiegłym roku do siedziby stowarzyszenia „Waga” wrzucono petardy, a postępowanie zostało umorzone. Poseł Robert Biedroń został uderzony – postępowanie zostało umorzone. Dajemy przyzwolenie na nienawistne zachowania. Warto przyjść by pokazać, że ja takiego przyzwolenia nie daję.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trójmiejska Manifa 2014 z okazji Dnia Kobiet w sobotę. ROZMOWA z Elżbietą Jachlewską - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki