Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto, Pruszcz Gdański: Nie wywożą śniegu, bo nie wiadomo, gdzie go składować

W. Rozenberg, M.Adamkowicz
Urzędnicy spierają się o definicję śniegu, ale  raczej z powodu braku funduszy na odśnieżanie niż z troski o zgodność z prawem
Urzędnicy spierają się o definicję śniegu, ale raczej z powodu braku funduszy na odśnieżanie niż z troski o zgodność z prawem Tomasz Bołt
Nieuprzątnięte hałdy śniegu coraz bardziej dają się we znaki. Piesi z trudem poruszają się pomiędzy białymi pryzmami, kierowcy klną, bo nie mogą znaleźć miejsca do parkowania. Jedni i drudzy zastanawiają się, dlaczego tak opornie idzie wywożenie śniegu z zasypanych miast.

W Pruszczu Gd. odpowiedź na to pytanie jest prosta: śnieg leży, bo jego wywożenie jest zbyt kosztowne, a także ze względu na przepisy o ochronie środowiska.

- Śnieg jest odpadem, więc powinien być zutylizowany - tłumaczy stanowisko miasta Mariola Barzał, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Pruszczu Gd. - Wprawdzie śnieg nie jest wymieniony wprost w katalogu odpadów, jednakże ustawa o prawie wodnym traktuje jako ściek pochodzące z niego wody roztopowe. Z artykułu 29 tejże ustawy wynika, że właściciel gruntu nie może odprowadzać wód ani ścieków na grunty sąsiednie. A przecież wiadomo, że pod wpływem temperatury śnieg przejdzie w stan ciekły, czyli zamieni się w ściek.

Kierując się taką interpretacją przepisów, pruszczańscy urzędnicy wskazują, że śnieg można wyłącznie utylizować, a to oznacza wywożenie go do Zakładu Utylizacji w Gdańsku Szadółkach. Koszty takiej operacji byłyby jednak, ich zdaniem, niebagatelne.

- Za wywiezienie śniegu z jednego miejsca parkingowego o powierzchni 12,5 metra kwadratowego musielibyśmy zapłacić około 120 złotych - mówi Mariola Barzał. - Jednorazowe oczyszczenie na przykład pruszczańskiego Szlaku Bursztynowego to wydatek rzędu 33 tysięcy złotych. A nasz roczny budżet przeznaczony na oczyszczanie miasta wynosi 1,4 miliona złotych.

Zupełnie inne stanowisko w sprawie wywożenia śniegu przedstawia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku.
- Śniegu nie zalicza się do odpadów - mówi Iwona Boruchalska, naczelnik Wydz. Inspekcji WIOŚ. - Miejsce do składowania śniegu z ulic i parkingów wyznacza wójt, burmistrz lub prezydent miasta.

Inaczej - zakładając, że śniegu nie wywozi się na składowisko - jest też kalkulacja kosztów sprzątania hałd.

- Za wynajem samochodu i ładowarki do wywiezienia śniegu na wyznaczone miejsce trzeba zapłacić 150 złotych na godzinę - informuje Iwona Banaszczyk z marketingu firmy PRSP w Gdańsku. - Cena może być negocjowana w przypadku zamówienia oczyszczania większej połaci miasta. W tym roku nikt nie zamawiał takiej usługi. Nawet na parkingach przy dużych sklepach śnieg jest składowany na hałdach. Wszyscy czekają na odwilż.

Jednak np. władze Rumi postanowiły nie czekać na nadejście roztopów. - Po raz pierwszy w tym roku postanowiliśmy wywieźć śnieg z chodników i parkingów najbardziej potrzebnych mieszkańcom - wyjaśnia Katarzyna Bielińska z rumskiego Urzędu Miasta. - Pracownicy urzędu wytypowali miejsca, z których w najbliższych dniach znikną hałdy. Budżet miasta nie ucierpi, bowiem zgodnie z podpisanymi umowami, należy to do obowiązków firm zajmujących się oczyszczaniem miasta.

W Gdyni z kolei, jak wyjaśnia Maciej Karmoliński, dyrektor gdyńskiego Zarządu Dróg i Zieleni, śnieg z najbardziej uczęszczanych miejsc wywożony jest na peryferie. Miasto wyznaczyło miejsca, gdzie można go składować bez utrudnień dla mieszkańców,, np. na najmniej odwiedzanych miejskich łąkach.
Szadółki nie przyjmują śniegu
Na wysypisko Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku Szadółkach nie trafiła jeszcze ani jedna wywrotka śniegu.

Śniegu nie zalicza się do odpadów - wyjaśnia Wojciech Głuszczak, prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku. - Zresztą przyjmowania samochodów ze śniegiem nie planujemy również w przyszłości, nawet w przypadkach awaryjnych. Obecnie też jest to niemożliwe, bo rozpoczęliśmy wielkie inwestycje, między innymi budujemy nowoczesną sortownię odpadów, która w znacznym stopniu zmniejszy ilość odpadów składowanych na wysypisku. Przygotowujemy się też do budowy instalacji do termicznej utylizacji odpadów stałych. Na zrzucanie śniegu nie ma więc u nas miejsca. Zgodnie z przepisami, można natomiast wywozić go w inne miejsca wskazane przez władze miasta, a niewywołujące konfliktów wśród okolicznych mieszkańców.

W poprzednich latach wysypisko też nie przyjmowało śniegu. Nie zamierzamy w ten sposób przeszkadzać firmom w oczyszczaniu miejskich terenów. Nie mamy po prostu miejsc do tego przeznaczonych.

W innych miastach też są spory
Wszystkie miasta na Pomorzu mają problem z pozbyciem się zalegających pryzm śniegu, bo trwają spory co do tego, jak go traktować - jako ściek czy jako odpady.

Mieszkańcy Starogardu Gdańskiego odśnieżają posesje i ulice, ale góry śniegu nie są wywożone. W styczniu wywieziono tony śniegu z centrum i okolicznych ulic, składując go - jak się dowiedzieliśmy w magistracie - na terenie spółki komunalnej Starkom. Jednak zaczyna tam brakować miejsca.

Samorządowcy, podobnie jak w Pruszczu Gd., twierdzą, że śniegu nie można wywozić do lasu, na pola czy w pobliże rzek, bo jest to odpad i jako taki musi być składowany w odpowiednim miejscu.

- Śnieg powinien być wywożony na składowisko odpadów komunalnych, ale jeśli ktoś chce się go pozbyć, musi za to zapłacić - informuje Tomasz Rzepka, naczelnik Wydziału Techniczno-Inwestycyjnego w starogardzkim magistracie. W spółce Starkom, która się zajmuje składowiskiem, poinformowano nas, że koszt wywozu 1 metra sześc. śniegu wynosi 23 zł.

Groźne lodowe sople
500 zł kary może zapłacić właściciel lub zarządca nieruchomości za nieusunięcie sopli lodu z dachu, gzymsu itd.

- Kara jest znacznie wyższa niż za nieodśnieżenie chodnika, bo i zagrożenie wynikające z pozostawienia nawisów lodowych jest dużo poważniejsze - mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku. - Na szczęście jak dotąd panujemy nad sytuacją. Nie zdarzył się u nas żaden przykry wypadek spowodowany spadającymi soplami, ale od piątku problem się nasilił. Dzwoni coraz więcej osób, zgłaszając miejsca, gdzie wiszą sople. Przez cały weekend pracowaliśmy właściwie bez przerwy z Państwową Strażą Miejską przy ich usuwaniu.

Obowiązek usunięcia lodowych nawisów spoczywa na właścicielu lub zarządcy nieruchomości. To on będzie musiał zapłacić mandat, gdy Straż Miejska wytknie mu niedopełnienie obowiązku, albo ponieść konsekwencje, gdy spadający sopel zrobi krzywdę przechodzącej w pobliżu budynku osobie lub zniszczy np. samochód.
- Apelujemy do wszystkich, by do tego zimowego obowiązku podeszli bardzo poważnie, aby usuwali lodowe sople nawet przed odśnieżaniem chodników - mówi Miłosz Jurgielewicz - bo jeśli się zdarzy wypadek, to w zależności od jego skutków, konsekwencje prawne mogą być bardzo poważne.

W ostatnich dniach w Polsce takie wypadki, niestety, się zdarzały. W Warszawie sopel zranił młodą kobietę (trafiła do szpitala). Uszkodzonych też zostało kilka samochodów. A warto pamiętać, że problem sopli pojawi się właśnie teraz, gdy przybywa śniegu, a mróz się przeplata z dodatnimi temperaturami.
Trzeba też pamiętać, że sopel może ważyć nawet kilkadziesiąt kilogramów. Jeśli taki ciężar spadnie na człowieka z kilku czy kilkunastu metrów, szansa na przeżycie jest bardzo mała.

Groźne lodowe sople
500 zł kary może zapłacić właściciel lub zarządca nieruchomości za nieusunięcie sopli lodu z dachu, gzymsu itd.

- Kara jest znacznie wyższa niż za nieodśnieżenie chodnika, bo i zagrożenie wynikające z pozostawienia nawisów lodowych jest dużo poważniejsze - mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku. - Na szczęście jak dotąd panujemy nad sytuacją. Nie zdarzył się u nas żaden przykry wypadek spowodowany spadającymi soplami, ale od piątku problem się nasilił. Dzwoni coraz więcej osób, zgłaszając miejsca, gdzie wiszą sople. Przez cały weekend pracowaliśmy właściwie bez przerwy z Państwową Strażą Miejską przy ich usuwaniu.

Obowiązek usunięcia lodowych nawisów spoczywa na właścicielu lub zarządcy nieruchomości. To on będzie musiał zapłacić mandat, gdy Straż Miejska wytknie mu niedopełnienie obowiązku, albo ponieść konsekwencje, gdy spadający sopel zrobi krzywdę przechodzącej w pobliżu budynku osobie lub zniszczy np. samochód.
- Apelujemy do wszystkich, by do tego zimowego obowiązku podeszli bardzo poważnie, aby usuwali lodowe sople nawet przed odśnieżaniem chodników - mówi Miłosz Jurgielewicz - bo jeśli się zdarzy wypadek, to w zależności od jego skutków, konsekwencje prawne mogą być bardzo poważne.

W ostatnich dniach w Polsce takie wypadki, niestety, się zdarzały. W Warszawie sopel zranił młodą kobietę (trafiła do szpitala). Uszkodzonych też zostało kilka samochodów. A warto pamiętać, że problem sopli pojawi się właśnie teraz, gdy przybywa śniegu, a mróz się przeplata z dodatnimi temperaturami.
Trzeba też pamiętać, że sopel może ważyć nawet kilkadziesiąt kilogramów. Jeśli taki ciężar spadnie na człowieka z kilku czy kilkunastu metrów, szansa na przeżycie jest bardzo mała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki