Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto: Mordercy nastolatek Izy i Darii wciąż na wolności

Tomasz Słomczyński
G.Mehring
Mimo zaangażowania i obietnic policji oraz presji ze strony mediów i lokalnej społeczności, sprawa morderstwa 13-letniej Izy z Gdyni wcale nie musi zostać szybko rozwiązana. Świadczy o tym podobny przypadek zabójstwa sprzed 16 lat, które przypomina Tomasz Słomczyński.

To nieprawda, że czas leczy rany. Tak sobie wyobrażam, że będzie lżej pogodzić się z tym, że Daria nie żyje, kiedy w końcu ten człowiek poniesie karę. Darii mi nikt nie zwróci. Ale była warta tego, żeby teraz walczyć o sprawiedliwość.

Słowa pana Dariusza, ojca Darii, brzmią dramatycznie, choć wymawia je spokojnie. Przez ostatnich szesnaście lat, które minęły od tragicznej śmierci jego córki, musiał nauczyć się zachować pozór spokoju.
- Nie odpuszczę - mówi. - Dopadnę go w końcu.

***
Miała 19 lat, była świeżo upieczoną studentką politechniki. Silna, wysportowana, wysoka, atrakcyjna. Dbała o formę, biegała codziennie.

- Na pewno broniłaby się, jestem przekonany, że dałaby radę wymknąć się napastnikowi - mówi dziś ojciec Darii. - Dlatego sądzę, że Daria go znała i nie przypuszczała, że może zaatakować.
Był 4 sierpnia 1995 roku, 7 rano. Daria założyła strój sportowy, ruszyła do lasu w Oliwie.
O 15.50 zdenerwowani rodzice zawiadomili policję.
O 19.40 kilkudziesięciu policjantów wyruszyło na poszukiwania dziewczyny. Do akcji przyłączyli się mieszkańcy Gdańska.

Dzień później funkcjonariusz znalazł ciało dziewczyny w pobliżu granicy Gdańska i Sopotu. Było przykryte gałęziami. Morderca próbował je ukryć.

Ówczesny szef sopockiej prokuratury Bronisław Tor poinformował, że przyczyną zgonu było uduszenie. Sprawca mógł atakować od tyłu, z zaskoczenia - nie znaleziono żadnych śladów walki.
"Dziennik Bałtycki" opublikował dwa portrety pamięciowe "mężczyzn przebywających w pobliżu miejsca zabójstwa". Jeden jest krępy, rude włosy ma bardzo krótkie, przycięte na jeża, drugi zaś jest "wątłej budowy ciała", włosy ma ciemne, zrośnięte brwi i zarost na twarzy...
- Czy jesteście na tropie bandyty? - dopytywał dziennikarz.
- Trwają czynności operacyjne - lakonicznie odpowiedział prokurator.

***
Minęło szesnaście lat. Dziś sprawą zabójstwa Darii R. zajmuje się zespół nazywany "Archiwum X", czyli Zespół ds. Przestępstw Niewykrytych. Podinspektor Piotr Kuźba zna sprawę na wylot, przejął sprawę w zeszłym roku.

- Przesłuchano wtedy mnóstwo osób. Między innymi ważnego świadka, który zwrócił uwagę, że tego ranka, na przystanku autobusowym na żądanie, w pobliżu miejsca zabójstwa, wsiadło dwóch mężczyzn, wyglądali na jakichś pijaczków.

To ich portrety pamięciowe znalazły się w gazecie.
Piotr Kuźba stwierdza, że w prowadzonym śledztwie rozważa się kilka hipotez, m.in. tę, że zbrodniczego czynu mógł dokonał ktoś, kogo Daria znała, np. z codziennego biegania po lesie.
- Może przystanął, zaczął rozmowę, może chciał się umówić, bo, na przykład, Daria mu się podobała... To była bardzo ładna dziewczyna.

Ciało znaleziono w krzakach, na górce, w odległości kilkudziesięciu metrów od drogi.
- Był sierpień, pełno liści... kiedy ciągnął dziewczynę w krzaki ta prawdopodobnie jeszcze żyła. Zdaniem policjanta "od przestępstw niewykrytych", Daria była osobą, która raczej nie wchodziłaby w relacje z nieznajomym.

- Nikomu nie mówiła, żeby miała jakiegoś znajomego "z joggingu", jakiegoś adoratora. Nie była też zainteresowana takimi kontaktami, miała chłopaka.
W szkole była prymuską, raczej unikała licznego towarzystwa, miała swój wąski krąg przyjaciół. Wszyscy oni zostali przesłuchani.

Piotr Kuźba ma za sobą wiele lat tropienia przestępców.
- Wie pan, jaka to ogromna satysfakcja wykryć sprawcę i wyeliminować go ze społeczeństwa? To, że ten człowiek wciąż przebywa na wolności, jest frustrujące... Nie daje spokoju. Dlatego mu nie odpuścimy.

Co można powiedzieć o sprawcy morderstwa sprzed 16 lat?
- To był mężczyzna wysportowany. Potrafił sprawnie obezwładnić silną kobietę. Może uprawiał jakieś sztuki walki? Pracująca z nami psycholog, na podstawie zebranych informacji, sporządziła jego portret psychologiczny. Twierdzi, że jest to człowiek zrównoważony psychicznie, taki jakby... poukładany.

Na niewiele zdała się telewizja - sprawa Darii R. trzykrotnie trafiła do programu 997. Pan Dariusz komentuje to w ten sposób:
- To, że wciąż nic nie wiemy, to jest również nasza wina, całego społeczeństwa. Pokutuje w nas przekonanie, że ten, kto informuje policję, to kapuś, a tymczasem wszyscy powinniśmy zrobić wszystko, żeby ten człowiek do końca życia nie wyszedł już z więzienia. Trzeba go wyeliminować, tak żeby nie miał już możliwości skrzywdzenia kogokolwiek. A ja nie wierzę, po prostu nie wierzę, że nikt nic nie widział, że nikt nic nie wie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

***
W połowie lat 90. nie brakowało doniesień o kolejnych brutalnych zabójstwach na tle seksualnym. W Gdyni Chyloni w czerwcu 1994 roku zamordowana została 28-letnia kobieta. Wówczas sporządzono dokładny obraz pamięciowy mężczyzny, jednak nie zdołano wytypować sprawcy. W maju 1995 roku w Sierakowicach została brutalnie zamordowana 16-latka. Kolejne morderstwo miało miejsce w Szemudzie. Wszystkie te zabójstwa zostały dokonane na tle seksualnym. Z początku szukano jakichś elementów, które pozwoliłyby te sprawy połączyć. I - jak się okazało - najprawdopodobniej sprawcą zabójstwa z Sierakowic i Szemudu był ten sam mężczyzna. Znaleziono cechy wspólne tych zabójstw, które pozwalają na takie przypuszczenia. Jednak nie należy tego łączyć ze sprawą Darii.
Dlaczego Piotr Kuźba mówi: "prawdopodobnie"? Sprawców lub sprawcy wszystkich tych zbrodni nigdy nie wykryto.

- Dlatego nie możemy mieć stuprocentowej pewności.

***
23 sierpnia 2011 roku mama trzynastoletniej Izy, zaniepokojona jej przedłużającą się nieobecnością, wyszła z domu w Gdyni Dąbrowie na poszukiwanie. Kiedy znalazła nieprzytomną dziewczynkę, ta jeszcze żyła, ale kilkudziesięciominutowa reanimacja się nie powiodła. Dziewczynka zmarła.

Iza wyszła z domu, żeby odprowadzić koleżankę na przystanek autobusowy przy ul. Rdestowej. Skrótami idzie się tamtędy przez targowisko. To niecały kilometr. Koleżanka Izy wsiadła do autobusu, trzynastolatka sama wracała przez odludne wieczorem miejsce. Giełda towarowa położona jest przy lesie. W opinii mieszkańców to miejsce niebezpieczne.

Kiedy dziewczynka została zaatakowana, do domu miała nie więcej jak 300 metrów.
Policjanci gruntownie przeszukali miejsce zdarzenia. Przejrzeli nagrania z miejskiego monitoringu. Przesłuchali szereg świadków, między innymi chłopca, który podał rysopis napastnika - przed kilkoma miesiącami spłoszył mężczyznę, który w tym samym miejscu napastował kobietę. Czy to ten sam, który zamordował Izę? Nie wiadomo. - To musi być jakiś miejscowy - mówią mieszkańcy Dąbrowy.

Sprawca musi wiedzieć, jak bardzo zdeterminowani są policjanci. Wszystkie media podają szokujące informacje. Tymczasem od fatalnego wieczoru minęły już trzy tygodnie. Z każdym dniem szanse na ujęcie sprawcy maleją. Czas działa na niekorzyść śledczych.

- To jednak nic nie znaczy. Zbrodniarza można zatrzymać po latach - Piotr Kuźba przywołuje, jak po wielu latach od zdarzenia gdańscy policjanci z Archiwum X dopadli bandytów, którzy zamordowali lekarkę w Słupsku.

Czy policjanci są już na tropie mordercy 13-latki?
- Trwają czynności operacyjne - lakonicznie informuje prokurator Grażyna Wawryniuk.

***
Co łączy tragiczne zdarzenia sprzed kilkunastu lat z zabójstwem trzynastoletniej Izy?
"Morderstwa dokonywane są na tle seksualnym" - tak zwykło się nazywać w środkach masowego przekazu trudne do wyobrażenia zwyrodnienie, którego doświadczają młode kobiety, a nawet dzieci.
Zarówno przed laty, tak i teraz mieszkańcy Trójmiasta są wstrząśnięci. Na forach internetowych nie brakuje głosów, że ktoś, kto dopuścił się takiego bestialstwa na 13-latce, zasługuje na lincz, na śmierć. Sprawy mają najwyższy priorytet wśród funkcjonariuszy.

Apelują oni o pomoc do mieszkańców: ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
W przypadku przestępstw "na tle seksualnym" zazwyczaj znane jest DNA sprawcy. Czyli udowodnienie winy nie będzie nastręczać trudności. Żaden adwokat nie podważy wyniku analizy materiału genetycznego.

Tylko że trzeba odnaleźć i zatrzymać tego, który ten materiał pozostawił. Skojarzyć kod z nazwiskiem, twarzą, adresem, wysłać funkcjonariuszy, zatrzymać bandytę...
- Jeśli nie ma bezpośrednich świadków zdarzenia, to jest to bardzo trudne zadanie. A w przypadku zabójstw na tle seksualnym, zazwyczaj ich nie ma.
Czasem trzeba liczyć na błąd przestępcy, na jakąś jego słabość.

***
Sprawca wraca na miejsce zdarzenia - tak pisze się w powieściach kryminalnych. Pewnego dnia, dwa miesiące po zabójstwie, ojciec Darii odwiedził miejsce, w którym zginęła jego córka. Zauważył w pobliżu krzyż i tabliczkę z dziwnym napisem: "Daria R., zginęła śmiercią męczeńską". Okazało się, że ktoś postawił ją dokładnie w tym miejscu, w którym dokonano napadu.

Kto mógł znać to miejsce? Oprócz policjantów, którzy z pewnością krzyża nie stawiali, tylko zabójca.
- Jestem przekonany, że to był on. Dlaczego to zrobił? Nie wiem - mówi pan Dariusz.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki