Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Kafarski się nie poddaje i wierzy w dobrą grę i zwycięstwa

Paweł Stankiewicz
Piotr Wiśniewski pokazał charakter, a na boisku walczył w pomocy i w ataku
Piotr Wiśniewski pokazał charakter, a na boisku walczył w pomocy i w ataku Tomasz Bołt
Piłkarze Lechii znowu zawiedli. Biało-zieloni nie strzelają goli, nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa, kibice gwiżdżą na piłkarzy i domagają się dymisji trenera Tomasza Kafarskiego.

Lechia miała walczyć w tym sezonie o europejskie puchary i tym samym przyciągać fanów na trybuny PGE Areny. Kibice w pierwszych dwóch meczach nie zawiedli, ale gdańska drużyna już tak. Po czterech meczach ma dwa punkty na swoim koncie i zajmuje dopiero 14 miejsce w ligowej tabeli. To sprawia, że na dziś biało-zielonym jest bliżej do walki o utrzymanie w ekstraklasie, a nie o pokazanie się w Europie. Zarząd klubu zachowuje jednak spokój i nie zamierza zmieniać celu, jaki przed rozgrywkami postawiony został przed zespołem biało-zielonych.

- W tej chwili nie będę komentował kwestii przyszłości trenera Kafarskiego. Przeżywamy kryzys, ale skupiamy się na najbliższym meczu z Wisłą Kraków i cierpliwie pracujemy, żeby zapomnieć o ostatnich spotkaniach. Oczywiście, że chciałbym, abyśmy mieli po czterech kolejkach 12 punktów na koncie. Ale przypominam, że w poprzednim sezonie Śląsk Wrocław miał cztery punkty po siedmiu kolejkach i potem został wicemistrzem Polski. Dlatego nie widzę na razie potrzeby weryfikacji celu postawionego przed drużyną na ten sezon - powiedział nam Maciej Turnowiecki, prezes Lechii.

Nie ulega wątpliwości, że Lechia nie prezentuje takiego futbolu jak chociażby jesienią poprzedniego sezonu. Nawet w poniedziałkowym spotkaniu Lechia miała dużą przewagę, była zespołem lepszym niż ŁKS, ale gra była daleka od ideału. Biało-zieloni nie pokazują już na boisku tego słynnego stylu, z którego znani są w całej Polsce. Może problem tkwi w tym, że wszyscy już wiedzą jak gra Lechia i mają sposób na zneutralizowanie poczynan gdańskich piłkarzy. Do tego dochodzi osoba Abdou Razacka Traore. W poprzednim sezonie był prawdziwą gwiazda Lechii, człowiekiem odpowiedzialnym za ofensywne poczynania zespołu, a na początku obecnych rozgrywek niemal go nie widać.

Szkoleniowiec gdańskiego zespołu wciąż wierzy w zespół.

- Po meczu spałem spokojnie. Nie ma sensu weryfikować naszych celów, bo za nami dopiero cztery kolejki ligowe. Start nie jest wymarzony, ale sezon dopiero się zaczął. Gra i zaangażowanie piłkarzy zwiastują, że wszystko wróci do normy i Lechia będzie zdobywać punkty - przekonuje Kafarski.

Trener Lechii odniósł się także do wygwizdania piłkarzy przez kibiców.

- Każdy ma prawo do swojego zdania, a ja nie będę namawiał kibiców, żeby myśleli inaczej. Gwizdy były wynikiem niezadowolenia z wyniku. Widowisko sportowe było pozytywne, szkoda że bez bramki. Naród chce zwycięstw i wierzę że tak będzie - mówi szkoleniowiec.

Fani coraz głośniej domagają się jednak dymisji Kafarskiego. Czy sam trener o tym myślał?

- Nawet nie będę tego komentował - mówi. - Z opiniami kibiców nie będę polemizował. Mogą mnie uratować dobra gra i wyniki.

Na pewno trenerowi Lechii nie pomoże Marti Riverola z rezerw Barcelony, choć być może nowy zawodnik znajdzie się kadrze biało-zielonych.

- Po meczu z ŁKS dostaliśmy sygnał od Riveroli, że rezygnuje z występów w Lechii. Cały czas mocno przeglądamy rynek i jeśli znajdzie się dobry piłkarz i w naszym zasięgu finansowym, to do nas trafi - zdradził Kafarski.

Szkoleniowiec podał informacje o stanie zdrowia Razacka Traore.

- Ma krwiak na mięśniu dwugłowym. Jest niewielka szansa, że zagra w Krakowie - powiedział trener Lechii.

Po meczu niezadowoleni byli także piłkarze biało-zielonych.

- Gdybyśmy strzelili gola i wygrali, to żegnałyby nas brawa, a nie gwizdy - skomentował Paweł Nowak.

- Strzałów oddałem sporo, szkoda że nie strzeliłem gola. Nasz punktowy dorobek to kompletny dramat. Te gwizdy kibiców były smutne. Jestem z regionu, czuję się związany z Lechią, dlatego bolą mnie bardziej. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia i woli walki nikt nam nie odmówi - twierdzi Piotr Wiśniewski, najlepszy zawodnik meczu.

- Co z tego, że nie straciliśmy gola, skoro też nie strzeliliśmy. Nie mam z czego się cieszyć. Ten remis jest jak porażka. Gwizdy? Kibice byli niezadowoleni i to wyrazili. Weźmiemy to sobie do serc - dodał Rafał Janicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki