Treflowi Sopot w starciu ze Stelmetem Zielona Góra sił starczyło na jedną połowę. Wygrała Polpharma

Jako pierwsi z pomorskich koszykarzy na parkiet wybiegli zawodnicy Trefla Sopot, którzy w sobotę w Ergo Arenie podejmowali mistrza Polski, Stelmet Zielona Góra. Sopocianie przegrali 69:84, ale przez długi czas walczyli z obrońcami tytułu jak równy z równym i do przerwy prowadzili nawet 42:41. Jednak w drugiej połowie zielonogórzanie wrzucili wyższy bieg. Inna sprawa, że gdy Stelmet zwarł szyki obronne, żółto-czarni nie mieli żadnego pomysłu jak sobie z tym poradzić. Wróciły demony z poprzedniego sezonu, czyli nadmiar indywidualnych akcji (zwłaszcza w wykonaniu Anthony’ego Irelanda) i rzutów z nieprzygotowanych pozycji.

- Przed meczem powiedziałem chłopakom, że jeśli w naszej grze będzie energia, to wszystko jest możliwe. W pierwszej połowie była, w drugiej po słabej końcówce trzeciej kwarty ten mecz się dla nas skończył - skomentował spotkanie trener Zoran Martić. - Mieliśmy bardzo dobre 25 minut, ale w 25 minut meczu się nie wygra. Można jednak być nastawionym optymistycznie, a z tych ostatnich 15 minut trzeba wyciągnąć wnioski - dodał kapitan Marcin Stefański.

Godzinę później mecze rozgrywały Asseco Gdynia i Energa Czarni Słupsk. Gdynianie mierzyli się na wyjeździe z MKS-em Dąbrowa Górnicza i, niestety, nie mieli w tym spotkaniu nic do powiedzenia. Gospodarze byli lepsi od początku do końca, wygrali 91:68, a ich zwycięstwo byłoby pewnie jeszcze bardziej okazałe, gdyby nie lekkie rozluźnienie w ostatniej kwarcie. Inauguracja sezonu potwierdza, że nowe rozgrywki będą dla Asseco bardzo ciężkie.

O ile porażka „Beach Boys” niespodzianką nie jest, o tyle w kategoriach niemal sensacji można rozpatrywać przegraną Energi Czarnych. „Czarne Pantery” poległy u siebie w starciu z Polfarmeksem Kutno. Słupszczanie jeszcze na 2 minuty przed końcem prowadzili 78:74, jednak po „trójce” Mateusza Bartosza i niecelnych wolnych Jerela Blassingame’a przegrali 78:79. Tym samym nowy trener słupskiej ekipy, Roberts Stelmahers, swoją przygodę w polskiej lidze rozpoczął od porażki. Głównym problemem Czarnych była słaba skuteczność z dystansu. Gospodarze zza łuku rzucali aż 32 razy, ale tylko 9-krotnie trafili do kosza. Potwierdziły się więc przedsezonowe obawy, że w drużynie ze Słupska jest zbyt wielu zawodników lubujących się w rzutach za trzy. To rozczarowujące otwarcie sezonu, bo przecież Energa Czarni mają bić się o podium i z takimi ekipami jak Polfarmex powinni u siebie spokojnie wygrywać.

W pełni zadowolona może być jedynie Polpharma Starogard Gdański, która ograła u siebie kandydata do tytułu mistrzowskiego, Anwil Włocławek. Zrobiła to w swoim stylu z końcówki zeszłego sezonu, czyli doprowadzając kibiców do stanu przedzawałowego, tracąc przewagę 13 punktów, przegrywając w końcówce 7 „oczkami”, a wygraną zapewniając sobie w ostatnich sekundach po świetnej akcji i rzucie za 2 Urosa Mirkovicia. Mieliśmy więc kolejny horror, ale dla Kociewiaków to kapitalne otwarcie sezonu.

Trefl Sopot - Stelmet Zielona Góra 69:84 (24:25, 18:16, 14:22, 13:21)

Trefl: Marković 20, Ireland 18, Dylewicz 8, Mielczarek 8, Śmigielski 7, Stamenković 4, Karolak 2, Kolenda 2, Majewski 0, Stefański 0, Żmudzki 0

MKS Dąbrowa Górnicza - Asseco Gdynia 91:68 (28:12, 17:13, 31:21, 15:22)

Asseco: Żołnierewicz 15, Matczak 10, Czerlonko 10, Witliński 8, Szubarga 6, Jankowski 5, Konopatzki 5, Put 5, Szczotka 2, Frąckiewicz 2, Ponitka 0, Szymański 0.

Energa Czarni Słupsk - Polfarmex Kutno 78:79 (22:26, 19:12, 23:23, 14:18)

Czarni: Blassingame 19, Cesnauskis 14, Surmacz 13, Kravish 13, Ginyard 12, Burrell 5, Dąbrowski 2, Jarmakowicz 0

Polpharma Starogard Gdański - Anwil Włocławek 83:82 (17:17, 27:19, 19:21, 20:25)

Polpharma: Miles 25, Hicks 15, Mirković 14, Flieger 13, Sajus 6, Schenk 5, Diduszko 2, Michałek 2, Paliukenas 1, Davis 0