Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl rozstrzelany trójkami

Paweł Durkiewicz
Żółto-czarni zawiedli kibiców, przegrywając ze Śląskiem
Żółto-czarni zawiedli kibiców, przegrywając ze Śląskiem P. Świderski
Przykra niespodzianka dla sopockich fanów. Koszykarze Śląska Wrocław trafili w Ergo Arenie aż 14 rzutów za trzy punkty, co pozwoliło im pokonać drużynę Trefla 82:77. Żółto-czarni zagrali bardzo słabe spotkanie i mimo kapitalnej gry Łukasza Koszarka ponieśli zasłużoną porażkę.

Goście ze stolicy Dolnego Śląska przystąpili do boju z jasno określonym planem - zatrzymać szybki atak Trefla. Nie ukrywał tego w przedmeczowych wypowiedziach serbski trener WKS Miodrag Rajković: 
- Nie twierdzę, że będziemy grać wolno, ale nie mamy zamiaru iść z sopocianami na wymianę ciosów. Chcemy kontrolować naszą grę i spowolniać przeciwnika.


Przebieg początkowych minut spotkania wskazywał, że wrocławianom może być trudno zrealizować swoją taktykę. Żółto-czarni z Sopotu od pierwszego gwizdka przeprowadzali akcje w szybkim tempie, zdobywali punkty skutecznie kończonymi kontratakami i po nieco ponad 5 minutach prowadzili 15:8.


Ofensywa gości ożywiła się dopiero po wejściu na parkiet środkowego Aleksandara Mladenovicia, który stwarzał sopocianom dużo problemów w okolicach pola trzech sekund. Dwie udane akcje Serba, połączone z przestojem w grze Trefla, sprawiły, że w 12 minucie mieliśmy remis po 21. Mimo dwóch przerw zarządzonych przez trenera Karlisa Muiznieksa sopocki Trefl nie mógł odnaleźć zgubionego rytmu gry.


Gorszą formę niż w poprzednich spotkaniach prezentował Amerykanin John Turek, któremu trudno się było przedrzeć przez obronę Śląska. 
Narzucony przez wrocławian mocno szarpany styl gry sprawiał, że sopocianie nie mogli zbudować większej przewagi, nawet mimo sporej przewagi w walce na tablicach i tradycyjnie świetnej postawy Koszarka (w całym meczu 23 punkty, 8 zbiórek, 7 asyst, 5 przechwytów, ale i 6 strat).


Przez większą część trzeciej kwarty wczorajszego meczu sopocianie utrzymywali jeszcze niewielką przewagę. Gości utrzymywały w grze przede wszystkim seryjne "trójki" w wykonaniu Łotysza Akselisa Vairogsa i Amerykanina Qa'rraana Calhouna. Gdy jednak w ostatniej akcji trzeciej kwarty niesportowo sfaulował rywala Łukasz Wiśniewski, wrocławski Śląsk objął prowadzenie (55:56) i przed ostatnią częścią sytuacja w obozie Trefla była mocno nerwowa.


W 34 minucie spotkania, po kolejnym trafieniu Mladenovicia, wrocławianie wygrywali już 60:67 i perspektywa niemiłej niespodzianki stała się już całkiem realna. Choć niezmordowany Koszarek robił, co tylko mógł, goście z zimną krwią wykonywali decydujące akcje i dowieźli do końcowej syreny sensacyjną wygraną.


Teraz sopocian czeka przerwa w graniu - zaplanowany pierwotnie na środę mecz 10. kolejki TBL z Zastalem Zielona Góra został przełożony na 30 listopada. Żółto-czarni z Sopotu mają więc czas, by się przygotować do ligowego szlagieru.

W sobotę w Sopocie (mecz wyjątkowo odbędzie się w hali 100-lecia) stawi się wicemistrz Polski i lider tabeli, PGE Turów Zgorzelec.


Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 77:82 (21:17, 16:15, 16:25, 22:26)

Trefl:
Koszarek 23 (3), Turek 15, Burgess 12, Waczyński 9, Wiśniewski 8 (2), Stefański 8, Cummings 2, Horne 0


Śląsk: Mladenović 17, Calhoun 16 (4), Vairogs 14 (4), Skibniewski 13 (1), Bochno 9 (3), Bogavac 8 (2), Graham 4, Buczak 1, Niedźwiedzki 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki