Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl Gdańsk pokazał dwa oblicza. Czas na ostatnie wyzwania

Rafał Rusiecki
Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk
Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk Sylwia Dąbrowa
W środę wieczorem rozpoczęły się play-offy w PlusLidze. W gronie najlepszych sześciu drużyn krajowego podwórka nie ma rewelacji tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, czyli Trefla Gdańsk.

Dwa, a może trzy mecze pozostały podopiecznym trenera Andrei Anastasiego do zakończenia sezonu 2018/2019. Będą się w nich bić z Indykpolem AZS-em Olsztyn o miejsca 9-10 w PlusLidze. Rok temu te same drużyny były rewelacją rozgrywek. Po walce odpadły w półfinałach z wyżej notowanymi zespołami, a potem mierzyły się w meczach o brązowe medale, które ostatecznie zawisły na szyjach gdańszczan.

To jednak przeszłość, bo na krajowym podwórku Trefl w tym sezonie zdziałał niewiele. Zaskakująco niewiele, zważywszy na to, że - mimo ograniczeń finansowych - udało się w Gdańsku zbudować bardzo ciekawą drużynę. W ataku brylował Maciej Muzaj, który był najlepszym punktującym sezonu zasadniczego (478 punktów), a na dodatek aż 6-krotnie był wybierany na gracza meczu. Andrea Anastasi miał właściwie do wyboru dwóch równorzędnych rozgrywających, bo sezon rozpoczynał Marcin Janusz, ale bardzo dobrze potrafił zmienić go Michał Kozłowski. Trudny początek mieli nowi skrzydłowi Trefla - Serb Nikola Mijailović i Niemiec Ruben Schott. Z czasem zaczęli jednak się rozkręcać i często stanowili alternatywę dla bombardiera, jakim jest Muzaj. Drużyna mogła liczyć na doświadczenie Piotra Nowakowskiego. Przy dwukrotnym mistrzu świata z dobrej strony potrafił pokazywać się Patryk Niemiec. Pierwszym libero był Maciej Olenderek. Bardzo dobre momenty w sezonie prezentowali Miłosz Hebda (szczególnie podczas kontuzji Mijailovicia) oraz Szymon Jakubiszak (w końcówce sezonu).

CZYTAJ TAKŻE: Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk: Czego nam brakuje? Większego zapełnienia stadionu! [rozmowa]

Ekipa Anastasiego wygrała tylko 9 meczów na 24 próby. Co gorsze, w gronie pokonanych przez długi czas nie było drużyn z krajowego topu. Dopiero w końcówce, udało się ograć 3:1 Zaksę Kędzierzyn-Koźle. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas wicemistrzowie Polski byli już praktycznie pewni pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym.

Ocena sportowego poziomu żółto-czarnych byłaby jednoznaczna, gdyby skupić się wyłącznie na PlusLidze. Trefl pokazał jednak zupełnie inną siatkówkę w Lidze Mistrzów. W swojej drugiej przygodzie z najmocniejszymi rozgrywkami klubowymi w Europie gdańszczanie ponownie wyszli z grupy. Ba, zameldowali się w czołowej ósemce i nawiązali - zaskakująco - wyrównaną walkę z naszpikowanym gwiazdami światowego formatu Zenitem Kazań. Przegrali 2:3 w Ergo Arenie, by wygrać 3:2 w Kazaniu i doprowadzić do tzw. złotego seta. Tutaj górą była ekipa Władimira Alekny.

Trefl ma do rozegrania jeszcze spotkania z Indykpolem AZS-em. Pierwsze, w wyścigu do dwóch wygranych, w sobotę o godz. 17.30 w Olsztynie. Drugie w piątek, 5 kwietnia o godz. 17.30 w Ergo Arenie.

- Oczywiście nie jest to taki finał, który może dać nam radość i z którego byśmy się cieszyli - każdy z nas chciałby walczyć o wyższe pozycje - ale musimy zacięcie walczyć dla naszych kibiców, naszego miasta, naszych sponsorów - wyjaśnia Andrea Anastasi. Włoch po sezonie żegna się z Gdańskiem.

Gwiazda porno potwierdziła, że spotykała się z Marcinem Gortatem. Lisa Ann: Naprawdę był "Polskim Młotem"

Agencja TVN / x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki