Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl chce wrócić na dobrą ścieżkę

Patryk Kurkowski
Środowa porażka w Ergo Arenie z Zastalem Zielona Góra spędza sen z powiek koszykarzom Trefla Sopot. Podopieczni Karlisa Muiznieksa mieli wygraną w kieszeni, ale zaprzepaścili znakomitą okazję. W niedzielę żółto-czarni będą mieli okazję do rehabilitacji, go zagrają w Tarnobrzegu z Siarką.

Wpadki z drużyną Tomasza Herkta można było uniknąć. Trefl jednak powiela pewne schematy, które nie przynoszą korzyści. Sopocianie zaczęli przecież z wielkim impetem, grali szybko i skutecznie w ataku. Rywal z Winnego Grodu w takich warunkach nie miał nic do powiedzenia.

Na kryzys gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Już w drugiej kwarcie żółto-czarni grali słabiej, a w trzeciej beznadziejnie. W decydującej odsłonie Trefl nie zdołał się pozbierać, w efekcie przegrał. Sopocianie podobnie zagrali w derbach Pomorza ze starogardzką Polpharmą. Wtedy to jednak zryw zanotowali w ostatniej odsłonie, zmniejszając straty.

- Sami sobie utrudnialiśmy zadanie, ponieważ nie czytaliśmy obrony Zastalu. Wszyscy zawodnicy podwajani pod koszem, zamiast odrzucić piłkę na obwód starali się to skończyć, stąd 50 rzutów oddanych za dwa punkty, 18 celnych. To pokazuje, że zagraliśmy fatalnie - powiedział po meczu Filip Dylewicz.

Wielkimi krokami zbliża się koniec rundy zasadniczej. To już ostatni dzwonek na przebudzenie i poprawę swojej lokaty przed fazą play-off. Po porażce z Zastalem spadł na czwarte miejsce w tabeli uwzględniającej liczbę punktów, zaś na piąte w klasyfikacji biorącej pod uwagę stosunek zwycięstw do rozegranych meczów.

- Mam nadzieję, że wreszcie wrócimy na ścieżkę, po której kroczyliśmy na początku sezonu - stwierdził kapitan zespołu.

Teraz na drodze naszych zawodników staje teoretycznie najsłabszy zespół w całej stawce - Siarka Tarnobrzeg. Trefl doskonale zna przeciwnika, niedawno zmierzył się w nim w spotkaniu Pucharu Polski, którego stawką był ćwierćfinał. Podopieczni łotewskiego szkoleniowca zaprezentowali się wówczas rewelacyjnie, zwyciężyli aż 110:56.

W pamiętnej konfrontacji - bo tak jednostronnych widowisk się nie zapomina - rekordowa liczba aż ośmiu graczy uzbierała co najmniej 11 punktów. Tylko Adam Waczyński i Giedrius Gustas nie zbliżyli się do tej granicy. Oby i w niedzielę ofensywa żółto-czarnych była tak zabójcza dla przeciwnika.
Początek spotkania w niedzielę o godz. 16.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki